~Róża~

239 19 16
                                    

×Pov. Dream×

Zobaczyłem jak drzwi komnaty mojego przyjaciela otwierają się. Złapałem Georga za nadgarstek i wyskoczyliśmy z jego okna. Osobą, która chciała wejść był Ojczym Georga. Na szczęście nas nie zobaczył.

-Dream! Ty idioto! Mogło się coś nam stać! - krzyczał na mnie kolega. Mało mnie to interesowało, przyzwyczaiłem się do takich słów kierowanych w moją stronę.
-Żyjemy, ciesz się - powiedziałem unikając kontaktu wzrokowego i kierując swój krok w stronę 'naszej' polany - a teraz chodź, tam będzie lepiej. Mało osób zna to miejsce.
-Dobrze - wymamrotał

Szlismy w ciszy poprzez pola Wrzosów, wysokie drzewa brzozowe i bukowe. Zatrzymałem się przy małym kwiecie róży. Wyglądała cudownie. Była biała, lecz na każdym z jej płatków można było dostrzec niebieskie pasma. Jakby ktoś polał białą różę niebieską farbą.

-Oh George- powiedziałem delikatnie i cicho do chłopaka. Gdy się odwrócił, jego twarz była różowiutka. Czyżby najadł się malin z lasu?

Zerwałem kwiat z polany i delikatnie wpiąłem go w bujne włosy bruneta.  Wyglądał jak mały chłopczyk. Przytulił mnie, a ja mogłem położyć głowę na jego głowie, co uczyniłem. 

Po chwilichodzenia w stronę 'naszej' polany, znaleźlismy się na niej.  Usiedliśmy przy pniu drzewa i złączyliśmy nasze ręce. Chwila, moment... Trzymam go za rękę?! Nie, nie, to on mnie złapał, to nic takiego. 

×Pov. George× 

-Miałeś kiedyś taką sytuację, że są osoby, które chcą Ci zjebać psychikę, którą już straciłeś? - zapytałem - Czy też tak masz, że chcesz uciec i już nigdy nie wrócić? Są takie osoby, które chcesz zabić, ale nie możesz tego zrobić? - pytałem kolegę obok mnie i czułem, że po moim policzku spływa łza.

-Tak... - odpowiedział blondyn a spod jego maski kapały krople słonej wody - Wiesz, nigdy nie miałem przyjaciół. Zazwyczaj zdarzali się wrogowie, którzy za wszelką cenę chcieli doprowadzić mnie do samobójstwa.

-Uwierzysz mi, że u mnie tymi osobami są moi rodzice? - zapytałem zdejmując róże z włosów. O dziwo była bardzo interesującym przedmiotem na tą chwilę - nie mogłem oderwać od niej wzroku.

-Ja znam dwie osoby. Jedna, to Technoblade. To ten, który wraz z kolegami chce mnie zabić, ale nie być mordercą, a druga to Sapnap, jedyna żywa istota, która mnie podtrzymuje na duchu.

-Rozumiem... - wymamrotałem, muszę jakoś zmienić temat, bo zaraz się tu rozbeczę jak mała dziewczynka - Wiesz o tym, że ludzie i Elfy to nie jedyne stworzenia podobne do człowieka?

-Jak mam to rozumieć?

-Jest jeszcze jeden gatunek. Nigdy nie widziałem, ale sporo o nim słyszałem. A mianowicie to zmiennokształtni. Jeśli dożyją 17 wiosny to będą mogli zmieniać się w Wilka, którego umaszczenie przypomina ich włosy w ludzkiej postaci.

-O nich słyszałem. Sapnap jest jednym z nich. Ma 19 lat, więc nie raz go widziałem w takiej postaci - odpowiedział mi młodszy - Ostatnio czuje się inaczej, wiesz. Niedawno poznałem osobę, w której - zrobił małą przerwę - prawdopodobnie się zakochałem. Teraz jestem z nią bardzo blisko i nie wiem co mogę zrobić. Zawsze potrafi pomoc i rozmawiam z nią codziennie

Na te słowa coś we mnie się złamało. Poczolem wielki ból w klatce piersiowej. Nigdy nie znałem tego uczucia. Moja babcia kiedyś mi opowiadała o czymś co nazywa się miłość. Lecz niemożliwe jest, abym się w nim zakochał, mówiła że prawdziwa miłość jest tylko w płci przeciwnej. Chciałbym się dowiedzieć, czy to prawda...

-Dream, mogę wiedzieć jakie jest Twoje prawdziwe imię? - zapytałem nieśmiało zakładając okulary, aby nie widział chociaż trochę mojej malinowej twarzy.

Chłopiec Z Drzewa °DreamNotFound°Where stories live. Discover now