Tamten uśmiechnął się szeroko, widząc Honga. Nie spodziewał się, co prawda, żadnego innego scenariusza, lecz to też była część jego planu. Cieszyć się jego obecnością, by tamten poczuł się jak ktoś szczególny. Pewnie i tak się taki czuł, zważywszy ile atencji zebranych ludzi wciąż skupiało się na nim. A czy rzeczywiście ciemnowłosy udawał radość z ujrzenia młodszego? Tu już ciężej było stwierdzić. Przywykł do niego na tyle, by czuć się nieswojo gdy nie było go obok. Toteż w pewnym sensie chciał, aby tu był. Inna wersja wydawała mu się nieomal abstrakcyjna. 

- Dzień dobry.- wydukał melodyjnie, podnosząc się z siedzenia, choć było to zachowanie dość nieoczekiwane, gdyż wyglądało jak jakiś gest grzeczności. A przecież to on był tym, wobec którego pilnowano wszelkich manier. 

- Wszystkiego najlepszego. Wybacz, nie umiem składać życzeń.- burknął Joong. 

- Ani ja za nie dziękować. W każdym razie tradycja wypełniona. Twoi koledzy także przyszli, miło z waszej strony.- rozejrzał się i zobaczył, jak Song pije razem z jednym z urzędników, a San szczerzy się bezwstydnie do atrakcyjnej kobiety, będącej osobistą asystentką Wielkiej Premier. 

- Nie odstawiaj zaskoczonego. Natomiast dziś postaram się nie być wobec ciebie tak arogancki jak zazwyczaj. To bodajże mój jedyny prezent. Wszystko co materialne już masz.- stwierdził ze swoją finezyjną bezpośredniością. 

- Nie mylisz się. Chociaż mógłbym mieć jeszcze "coś".- uniósł brwi. W zasadzie chodziło mu o "kogoś" i potajemnie planował dziś go pozyskać. 

  Wszyscy powoli zajmowali swoje miejsca. Matka Seonghwy prześwietliła wzrokiem najpierw swojego syna, a następnie Kima, po czym zasiadła na przeciwko, popijając niebotycznie mdły poncz, którego nikt prócz niej nie śmiałby wlać do ust. Zaraz dołączyła do niej Premier, koncentrując się jedynie na szarowłosym. Nie patrzyła na niego badawczo, jak podczas ich pierwszego zetknięcia. W pełni miała świadomość z czym się mierzy, więc jej sztuczna uprzejmość, przesiąknięta była podejrzliwością. Zaledwie raz skinęła w stronę Parka, by zupełnie nie zignorować wnuka, lecz każdy już wiedział, że to nie on jest obiektem jej zaciekawienia. 

- Jak idzie praca?- wycedziła dość ogólnikowo, bez konkretnego odbiorcy. 

- Za dwa dni wyjeżdżamy. Jutro się pakujemy i zamierzamy wcielić dwie lub trzy nowe osoby do oddziału.- odparł brunet, ale ta odpowiedź wydawała się kobiecie zupełnie obojętna. To już wiedziała. 

- Rozpoczęto rozbudowę farmy, idzie całkiem sprawnie. Przyszły też duże dostawy wody. Wysłałem kilku strażników, aby wyruszyli na zachód. Odnaleźli dość porządny magazyn, z którego korzystała trzecia fala. Mieli niewielką potyczkę, ale udało im się przejąć zapasy. Jednak muszę przyznać, że szóstce dorosłych mężczyzn ciężko było obezwładnić trzech młodych chłopaków. Mieli słabsze uzbrojenie, prawdopodobnie szczątkowe doświadczenie. Nie wiem czy głupszy jest ten, kto pozwolił im pilnować tak ważnego miejsca, czy ci którzy mieli problem aby ich rozbroić. Tak czy siak się udało. Liczę, że nie pozostawili śladów, inaczej będziemy mieli niemiłych gości.- wymamrotał Hongjoong. Jak wyszło na jaw, Hwa nie miał o tym zielonego pojęcia, a nikt, dosłownie nikt nie poinformował go o takich zdarzeniach. Nie czytał jeszcze ostatnich statystyk dotyczących ilości ich dóbr,  więc niedziwne, że taka nowina była dla niego niespodziewaną. Pierwszy raz w tym mieście stało się coś, o czym nikt mu nie pisnął słowa, a nie brzmiało to bynajmniej jak błaha akcja. Przybrał dobrą minę do złej gry, starając się nie ujawnić własnej złości. 

- Na ile starczy?- babcia Seonghwy uniosła jedną brew. 

- Do dwóch miesięcy działania elektrowni oraz farmy. Dlatego konieczna jest dalsza eksploatacja. Proponuję ażeby za jakąś drobną opłatą znaleźć kilku chętnych do kopania dołu. Bardzo prawdopodobne, że wodę da się czerpać spod ziemi. Nie mam pojęcia, czy znajdujemy się w dobrym położeniu, aczkolwiek co nam szkodzi. Dawniej, gdy podróżowałem razem z moimi towarzyszami, w krytycznej sytuacji posłużyliśmy się tym rozwiązaniem. Nie pozyskaliśmy wiele, lecz starczyło na kilka dni.- przyznał Joong, sprawiając wrażenie pewnego siebie, mimo iż w środku pragnął jak małe dziecko wstać i uciec. Konieczność ponownego wpasowywania się w oczekiwania, mówienie o rzeczach, które nie powinny być jego zmartwieniem jako młodego chłopaka, stopniowo go wykańczały. Nadawał się do tego, ale teraz potrzebował detoksu, dzięki któremu odzyska zapał. Czasem chciał, by ci zebrani wokół spojrzeli na niego jak na nastolatka, a nie dojrzałego mężczyznę. Nie był nim, nie umiał pełnić jego obowiązków. Współpraca z trójką znajomych o podobnych celach, w zbliżonym wieku, była wynikiem rzeczywistości i niczym wymuszonym. Tutaj czuł jakoby stawiano go nie w jego roli, jakoby on sam się wciskał w te ramy na siłę. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auМесто, где живут истории. Откройте их для себя