5

44 7 17
                                    

Byłem z siebie taki dumny! Megatron chyba też, bo w końcu zabrał mnie na szkolenie! Musiałem sie naczekać na to, bo ostatnio Megatron zajmował sie tym ludzkim szpiegiem, teraz kolej na mnie!

Po chwili spacerku weszliśmy do wielkiej sali treningowej Megatrona. Była w jasnych kolorach, które kontrastowały z naszą trójką. Dominowały szarości i odcienie fioletu i czerwieni.

Linie na podłodze były kolorowe, a ściany były jasno-szare z dosyć dużymi oknami. Ta sala wogóle była jakaś inna, wyglądała, jakby ją tutaj tylko doklejono i można ją było na każde zawołanie odczepić.

W lewym kącie sali stały beczki z mieczami treningowymi, jakimiś brońmi i różnego tego typu atrapami do ćwiczeń.

Megatron chwycił za sztuczny miecz i obrócił sie do mnie.

- Zobaczymy co potrafisz, młodziaku. Ile godzin?

- Na nogach jestem już 59 godzin, Megatronie - odparłem pewnie, udaje przed samym sobą, że sie nie boję.

- W porządku. Nie połamiesz sie od uderzenia - mruknął bardziej do siebie, zaczął chodzić wzdłuż lini na ziemi przodem do mnie - No bierz tą głupią atrapę! - warknął popędzając mnie. Na to prychnąłem.

- Ja mogę walczyć i prawdziwymi mieczami

DLACZEGO TAK POWIEDZIAŁEM, CO JEST ZE MNĄ NIE TAK??

Zacząłem w środku panikować. PRZECIEŻ PRZEZ TE CAŁE 59 GODZIN NAWET BRONI PLAZMOWEJ NIE TRZYMAŁEM W SZPONACH!

Megatron zawarczał.

- Nie testuj mojej cierpliwości.. Nauczę Cie pokory,  młodzieńcze - stwierdził twardym tonem i wszedł do składzika. Wyszedł trzymając już drugi miecz, który mi rzucił. Ja starając sie nie zabić jeszcze przed walką złapałem go jakoś bezpiecznie w locie. Megatron wyciągnął swój miecz.

- Niech trening sie rozpocznie - rzekł zerkając na Soundwave'a, który na ekranie wyświetlił "00:00". Po chwili zegar ruszył, a wraz z nim Lord Megatron. Usłyszałem tylko świst powietrza, a potem ciszę. Otworzyłem optyki tylko po to, żeby zobaczyć stojącego przede mną Megatrona z zamrożonym w czasie ostrzem tuż przy mojej szyji. Patrzeliśmy sobie chwilę w optyki, po czym Megatron sie wyprostował i prychnął.

- Oh, taki żeś odważny, a zamykasz oczy gdy następuje atak. Co Ty próbujesz osiągnąć, klonie? - zapytał chrapliwie, mogłem wyczuć tą nutke złości. Tracę jego czas. Muszę.. coś wymyślić!

Nagle zanim zdążyłem do końca oprzytomnieć w myślach, moje ciało zadziałało. Poprawiłem ostrze w dłoni i zamachnąłem sie na Megatrona. Nie mogłem uwierzyć, że to robię! Ale nie było czasu na zastanawianie sie nad tym, muszę jakoś przekonać każdego, włącznie ze sobą, że nie jestem tylko klonem! Jestem kimś więcej, wiem to! Megatron BĘDZIE ze mnie dumny, zrobie co trzeba, żeby był!

Zamachnąłem sie na tors Megatrona, lecz ten z łatwością obronił mój atak z rosnącym niezadowoleniem.

- Odpowiadaj, klonie - zawarczał, ale milczałem. Nogi ugięte, tak jak u Megatrona, ręka pewna, zaciśnięta na rękojeści. Zamach i uderzenie metalu o metal. Megatron zauważył, że kopiuje jego ruchy, zaskoczyło go to, ale odepchnął mój atak.

- Uczysz sie w walce.. - mruknął pod nosem - Klony tak potrafią? - zerknął na Sounda, który kiwnął głową na tak. Warknąłem, nie potrafią! Klony są głupie jak but! Tylko JA zasługuje na ich uwagę! Jestem TUTAJ! Zaatakowałem nagle, Lord obronił natychmiastowo. Następnie zaatakował, skopiowałem jego obronę. Obie ręce na rękojeści, mocno trzymają, nogi rozstawione, pewny rozkrok. Megatron znowu zaatakował, tym razem zrobiłem najprostrzy unik.

- Klony uczą sie w biegu. Nie mamy tylu żołnierzy, żeby uczyć tych nowonarodzonych walki, więc zaprojektowaliśmy ich tak, żeby wszystkie informacje nabywali poprzez wykonywanie tych czynności. Ich procesory zapamiętują każdy ruch i przypisują go do opisów reakcji. Na przykład, zamach jest zapisywany u nich jako obrona, lub atak, więc użyją zamachu tylko gdy są w obliczu zagrożenia. To też główny powód, dlaczego klony są tak wycofane społecznie, działają według ścisłych ram swoich systemów, są mało elastyczni. To co im sie powie, zostanie w nich na dobre. Mało które klony potrafią sie wyłamać i kreować własne osobowości, ale to nie jest też największa rzadkość. Takim klonem spoza ram jest na przykład Mylo. Jest zazwyczaj bardzo sympatyczny i pomocny, rozgadany, troszczy sie o inne klony wokół siebie, podczas gdy klony wokół niego nie wiedzą co on wyczynia! - i nagranie Knockout'a sie urwało. Soundwave spojrzał na mnie, poczułem jaki był poważny - Nie jesteś nikim wyjątkowym - znowu powiedział głosem medyka - Żaden z was nie jest - dodał, po czym na ekranie wyświetlił "przykro mi, RK01-5". Wybuchłem.

Z rykiem rzuciłem się na Megatrona na ślepo atakując Lorda. Nie może być! Nie jestem jak inne klony! NIE JESTEM KOLEJNYM, BEZMÓZGIM KLONEM! NIE JESTEM!

Nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem wykrzykiwać to na głos.

- Nie jestem, nie będe! Nie jestem tylko klonem! Nie może być! Nie chcę tak, Lordzie! Chce być kimś kogo zapamiętają! Nie chce być kolejnym, zwykłym, najzwyczajniejszym klonem! Nie jestem! - wrzeszczałem, zdruzgotany nagraniami słów Knockout'a. Ten Knockout! Do rowu z nim! Nienawidze Knockout'a!

- Uspokój sie! - grzmiał Megatron raz za razem blokując moje chaotyczne ataki. W końcu zablokował moje ostrze, siłowaliśmy sie, Megatron powoli wygrywał. Wtedy zerknąłem mu w optyki. Byłem wściekły. Wściekły, zrozpaczony. Dlaczego patrzą na mnie przez pryzmat całej masy innych klonów? To co, że jesteśmy prawie tacy sami! Nie jesteśmy tacy w środku! Duszą to co mamy w sobie i wysyłają na losowe miejsca na bitwie! Nie mam zamiaru być porównywany do każdego, jeśli nie jestem tym każdym!

Megatron zapatrzył sie w moje optyki, patrzył na mnie równie wściekle, co ja na niego. Zagapiliśmy sie we własne optyki, szukaliśmy czegoś, co pozwoliłoby nam odpuścić. Megatron to znalazł, ja nie potrafiłem zajrzeć komuś tak głęboko jak on. Po chwili Lord patrzył na mnie bardziej łagodnie, no, tak jak Megatron może łagodnie patrzeć na kogokolwiek. Wyglądał na obojętnego, ale im dłużej patrzyłem na niego, tym bardziej wydawał mi sie łagodnienszy.

Lecz z czasem ja sam zacząłem sie uspokajać. Bardziej łapał mnie smutek i wstyd. Wstyd, że jestem czymś tak małym, nieważnym, powtarza mi to każdy naookoło. Wewnętrznie aż sie gotuje na te słowa, że nie jestem nikim wyjątkowym. Ja chce być! Jestem! ...Prawda?

JESTEM KIMŚ WYJĄTKOWYM!

Raz na wozie, raz pod wozem [Transformers Prime fanfiction]Where stories live. Discover now