- Jestem bezbarwny. To co już wiesz, to wszystko.- odparł zakłopotany, rzeczywiście nie znajdując w sobie żadnego interesującego pierwiastka. Jego jedynym zainteresowaniem było strzelectwo oraz gotowanie, chociaż tutaj każde danie smakowało lepiej, niż najznakomitsze jakie przyrządził on sam. Z jego cech charakteru istotne były dokładność, precyzyjność oraz szybkość podejmowania decyzji, ale w obliczu stresujących sytuacji, często wpadał w popłoch. 

- Nikt nie jest bezbarwny. A ja widzę w tobie wiele ciekawych odcieni, w innym wypadku nie marnowałbym czasu na spędzanie go w twoim towarzystwie.- bąknął wesoło, co trochę zawstydziło chłopaka, obawiającego się, że zaraz nastanie niezręczna cisza, spowodowana jego nieśmiałością oraz brakiem pytań ze strony Jeonga.

- Jest coś, co chciałbyś wiedzieć?- wydusił, nie sądząc, że powinien brnąć w tą konwersację, ale zarazem nie mając ochoty jej od tak ucinać. Yunho wolał rozluźnić atmosferę, a zamknięcie w czterech ścianach jego kwatery w tym nie pomagało, toteż zaproponował przejście się po korytarzach Głównej Siedziby, jak zresztą mieli w zwyczaju. 

- Hmm, przykładowo, czy bardziej podobało ci się tam na zewnątrz, czy w Fedorze?- zaczął dość niewinnie. Rzeczywiście błękitnowłosego nurtowało, czy tamci traktują to miejsce jako swoją metę, a może to jedynie przystanek w jakiejś podróży. Wydawało się jakoby ludzie spoza miasta marzyli o właśnie takiej utopii. I nie chodzi tu o to, czy miasto jest pozbawione wad, albo jest ich pełne. Bilans korzyści oraz strat, wskazywał jednoznacznie, że tu da się żyć lepiej, niż gdziekolwiek za granicami murów. Tak przynajmniej uważali wszyscy, którzy już tu byli i ci, którzy zginęli, pragnąć tu się dostać. On jednak podejrzewał, iż Hongjoonga nie usatysfakcjonowałaby taka stateczność, bo żąda od siebie oraz swojego losu, czegoś więcej niż nieidealna aglomeracja o słabej organizacji oraz  niepewnej przyszłości, San był zbyt przepełniony energią, by osiedlić się tu na stałe, z kolei Wooyoung był nierozerwalnie związany ze swoim oddziałem i chociaż sam marzyłby, aby w końcu zaznać tutaj spokoju, to pójdzie tam, gdzie zadecyduje iść większość. Jedynie Mingi był zagadką. 

- Nie przywiązuję uwagi do takich rzeczy. Tu jest wygodniej, ale tam czułem się potrzebniejszy.- wzruszył ramionami.- Więc to wybór między ambicją, a bezpieczeństwem. Mógłbym odejść gdyby mi kazali, albo zostać jeśli tego wymagała by sytuacja. 

- Nie chciałbyś czasem wyjść z cienia Hongjoonga? Nie uważasz, że strasznie się wywyższa, próbuje wami sterować, stawia się na wyższej pozycji?- zapytał nagle, a Mingi przystanął, wręcz obrażony takim absurdalnym spostrzeżeniem. Pokręcił wściekle głową. 

- Jesteś przyzwyczajony, że wydawanym rozkazom należy się bezwzględnie podporządkowywać. Musisz zrozumieć różnicę między Joongiem, a Seonghwą. Dla własnego dobra, warto słuchać ludzi z większą wiedzą, czy doświadczeniem, ażeby rozwijać samego siebie. Nie jest natomiast tak, że zostaje nam narzucone czyjeś zdanie. U was istnieje jednoznaczne polecenie, po którym jest kropka. Należy się do niego dostosować lub liczyć się z konsekwencjami, zaś u nas jest pomysł, wspólna analiza oraz decyzja. Przez ostatnie trzy lata, dzięki obserwowaniu postępowania Joonga, dużo lepiej je pojmuje oraz podziwiam. Nie będę wybijał się na pierwszy plan w tym w czym nie jestem dobry. Każdy ma swoją rolę. Nikt nie jest w cieniu, po prostu każdy działa w swoim zakresie.- zachował opanowanie, biorąc co dwa zdania, głęboki oddech. Już wcześniej Mingi zauważył, że chociaż mieszkańcy Fedory są znacznie lepsi od nich w nazywaniu uczuć, to już samo ich praktykowanie sprawiało im spore trudności. Z trywialną lekkością posługiwali się nazwami emocji czy relacji, ale tak naprawdę mało kto był świadomy definicji rzucanych słów. Jeśli nawet  już potrafili wyjaśnić kim są dla siebie przyjaciele, ukochani, rodzina, to wychodziła na wierzch hipokryzja, bowiem nijak pokrywało się to z ich wzajemnymi stosunkami. Z kolei chociaż Mingi nigdy wprost nie nazwał nikogo przyjacielem, a tym bardziej nie nazwał przyjacielem Honga, to był on dla swoich towarzyszy przyjacielem bardziej, niż ktokolwiek potrafił ująć to w kilku na opak złożonych głoskach.- Pozwól, że ja cię teraz o coś spytam. Czy jest ktoś w twoim otoczeniu, co do kogo jesteś pewny? Jesteś pewny, że mu na tobie zależy? Że nawet w ostateczności wybierze ciebie ponad siebie samego? Bo widzisz... ja mam. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz