☂️4☂️

70 7 2
                                    

(K.W.) włosa kroczyła w te i weftę po pokoju. Zdążyła już zrobić nie tylko tartę, ale i wybuchowe mafinki, czekoladowe fajerwerko-dropsy i smoka słodko-kwaśnego. Ten ostatni przepis właśnie krążył w okół jej głowy co jakiś czas otwierając paszczę by zionąć watą cukrową.
Z jej kroczenia wyrwało ją pukanie.
-Proszę.-powiedziała zatrzymując się w miejscu i wpatrując się w drzwi. Do pokoju wszedł fioletowo włosy chłopak z kocimi uszami.
-Co robisz na suficie? Dla kogo te pyszności?-zapytał łapiąc podlatującego smoka i odgryzując mu ogon. Szybko tego pożałował, ponieważ jedzenie zaczęło go atakować.  Chenya odgryzł głowę wyrobowi dziewczyny, który teraz już bezwładnie spoczywał w rękach chłopaka.
-Smaczny?
-Nie mogłaś zrobić truskawkowego? Gruszkowo- jabłkowy to nie mój smak. To co robisz na suficie?
Nastolatka spojrzała na chłopaka jak na ostatniego idiotę.
-Chodzę sobie, łatwiej mi zebrać  myśli.-odpowiedziała na pytanie. Wyciągnęła z kieszeni długopis i dotknęła nim swoich stóp. Odrazu jej nogi odlepiły się od sufitu, a ona zaczęła spadać. Wylądowała w ramionach chłopaka, który poraz kolejny brał gryza słodkiego i już martwego zwierzątka.
Chłopak uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła gest. Energicznie opuściła objęcia chłopaka i usiadła na łóżku.
-Co tu robisz? Nie powinieneś być w szkole?
-Przyszedłem w odwiedziny do Trey'a i pomyślałem, że zajrzę co u mojej ulubionej córki Szalonego Kapelusznika.
-Było by lepiej gdybyś nie zajadał się moją ciężką pracą.
-He? Nie zrobiłaś tego dla mnie? (T.I.) jak możesz!? Ranisz mnie.
Fioletowowłosy złapał się teatralnie za pierś robiąc smutną minke.
-Chenya mam ci usmażyć ogonek? Nie mam dziś nastroju na twoje chumorki.
-Och no dobra. Riddle przysłał mnie po tartę.
-Riddle cię przysłał?-spojrzała na chłopaka z kocimi uszkami smutnym wzrokiem.-Czyli to tak.
Miała markotny wyraz twarzy. Naprawdę liczyła na chwilę sam na sam z czerwonowłosym. W końcu kiedyś byli przyjaciółmi.
-Niech mu będzie.-wściekła się. Nastrój (K.W.)włosej był zmienny, zwłaszcza jak chodziło o chumorki względem osób, które lubiła. Wściekłe złapała blaszkę z tartą i podała ją chłopakowi. Fioletowowłosy ledwo uratował wypiek od upadku. Wściekłość dziewczyny miała odwzorowanie w jej wypiekach. Fajerwerko-dropsy wystrzeliły w sufit, miały wściekle czerwony kolor. Jedna trafiła w Chenya, trafiła nastolatka prosto w nos. Oczywiście słodkość wybuchła oblepiające całą jego twarz mieszanką chili-truskawek.

-Ej! (Z.T.I.) co ja Ci zrobiłem? Nie zasługuje na takie traktowanie.-marudził chłopak. Miał zajęte obie ręce więc próbował pozbyć się paciaji z twarzy za pomocą języka.

-Och przepraszam Kociaczku. Nie chciałam.

Zmartwiła się. Nie chciała by bliskie jej osoby cierpiały, zwłaszcza przez nią. Ale była taka wściekła na Riddle'a. Przecież to nie była jej wina! Dlaczego....dlaczego on ją odsunął od siebie? Przecież....
Otarła chusteczką twarz fioletowowłosego, a do jej oczu napłynęły łzy. Była zła na siebie, że dopuściła do tego by jej najlepszy przyjaciel ją znienawidził, by ją pożucił. To jej wina! Ale to nie sprawi, że on wróci. Riddle już nigdy nie zechcę do niej wrócić. Już nigdy nie będzie jak przedtem, chłopak będzie ją unikał, robił jej na złość. Zapomni o ich przeszłości.

-Już nigdy niczego nie upiekę!

Krzyknęła wściekle wybiegając z pokoju. Nie zwróciła nawet uwagi na to, że to był jej własny pokój. Chciała być jak najdalej od tarty, Chenyi czy choćby jakiegokolwiek wypieku. A już na pewno nie chciała myśleć o Riddle'u.

Biegła tak długo, że nawet się nie zoriętowała kiedy znalazła się w ciemnej części szkoły.
Niebo stało się pochmurne, a jej oczą ukazał się duży ciemny budynek. Jak na złość zaczęło padać. Zmęczona bieganiem (K.W.) włosa ruszyła w stronę budynku. Nie miała siły wrócić, a zarazem miała jej na tyle by nie chcieć się rozchorować.
Zapukała do dużych mosiężnych drzwi. Żadnej odpowiedzi. Zrobiła to jeszcze raz. Hatter zaczęła się denerwować. Nie rozumiała dlaczego nikt nie otwiera. Zapukała jeszcze dwa razy i odrazu potem otworzyła drzwi. Jak się okazało o mało co nie uderzyła nimi wysokiego chłopaka.
Był on wyprostowany, miał zaczesanę do tyłu jasne zielone włosy i dość srogi wyraz twarzy.
-Hejka, przepraszam, że njepokoję. Mogę tu zostać? W waszym akademiku. Zaczęło padać, a ja nie chcę być chora. Pozwolisz mi prawda?

Riddle oszaleje przez ciebie! ~ Twisted WonderlandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz