Im stał pozbawiony wcześniejszej pewności siebie. Bał się i zdradzał to każdy fragment jego rozedrganego ciała. Ostatecznie nie mógł mieć pewności, czy Hongjoong nie będzie równie bezwzględny co Park i nie przeprowadzi na nim egzekucji w trybie natychmiastowym. Nie mógł nawet przeprosić, gdyż takie uniżenie byłoby ukarane surowiej niż sama obraza. 

Kim nie spiesząc się nadmiernie, owinął palce wokół spustu, wycelował tak, że innym wydawało się to dość niechlujne, jakby zupełnie nie miał planu gdzieś trafić, a na końcu wystrzelił bez dokładnego zastanowienia. Nabój, ku zaskoczeniu wszystkich nie skończył w ciele mężczyzny, a przebił środek malutkiego wycinka i prawdopodobnie wyleciał przez okno. Seungwoo, który dotąd wstrzymywał oddech, wypuścił powietrze z ust, nie pojmując dlaczego wciąż jest w jednym kawałku, a koło niego nie ma wielkiej kałuży krwi. Hong zakręcił bronią w ręce niczym niegroźną zabawką i oddał ją starszemu, szepcząc mu przy tym, że następnym razem ta dziura powstanie w jego czaszce. 

Parkowi spodobała się ta scena i właśnie takiego rygoru oczekiwał od tych zajęć. Sam również był młody, więc szacunek od innych musiał wypracować wzbudzając lęk. Jakkolwiek okrutne by to nie było, jest to najskuteczniejsza metoda, pozwalająca podporządkować sobie niemalże każdego. Oczywiście istniały wyjątki, a jednym z nich był Joong. Pewnie dlatego był jednocześnie kimś rodzącym w brunecie sympatię oraz złość. Nie przepadał za równymi sobie przeciwnikami. 

- Tak więc to był Kim Hongjoong, radzę wam nie nadwyrężać jego cierpliwości.- Seonghwa wyszedł przed szereg, pokazując na Honga, by potem przejść do kolejnych specjalistów.- Choi San, wysportowany, zwinny oraz sprytny. Nauczy was korzystania z tężyzny fizycznej tak byście nie byli tylko bezużyteczną górą mięśni. Jung Wooyoung, nieobliczalny, porywczy i podstępny. Pokaże wam jak działać odpowiednio, względem strategii, a nie stać jak słup soli, kiedy w pobliżu czai się zagrożenie. Agresywnie, ale z rozsądkiem. Song Mingi jest doskonałym strzelcem, by kiedy już uda wam się przeżyć, umieć również zabić. Myślę, że nie powinno być wątpliwości? Macie na to tydzień, owocnej pracy życzę.- 

Zaraz po tym wyszedł, niezainteresowany przebiegiem. Czekał na wyniki,  które miał nadzieję ujrzeć już wkrótce.

                            ----------------------------------------------------------

        Yeosang obudził się z nieczęstym dla niego- pozytywnym nastawieniem. Nie miał zbyt wiele pracy, gdyż wszystko załatwił w ciągu ostatnich dni, aby tym razem mieć na koncie kilka wolnych godzin na relaks. Spokojnie umył się, przebrał w codzienny strój, zjadł skromne śniadanie, złożone z kilku owoców oraz miski ryżu i wypił filiżankę mocnej kawy. Wszystko to, nie wychodząc poza obręb swojej sypialni, dzięki czemu nie musiał obcować z ludźmi, którzy mogliby zakłócić jego harmonię. 

     Najpewniej spędziłby w czterech ścianach całą dobę, aczkolwiek smutna rzeczywistość uświadomiła go, że nie ma tu nic do roboty, a wpatrywanie się w lustro naprzeciwko łóżka nie należy do jego ulubionych rozrywek. Toteż stwierdził w pełnym przekonaniu, że Yunho nie będzie miał nic lepszego do roboty niż potowarzyszenie mu w jego błogim znudzeniu. Zarzucił na siebie płaszcz, po czym wyszedł skradając się niemalże jak jakiś włamywacz, byle tylko nie zostać złapanym przez kogoś, kto czegoś by od niego żądał. W pośpiechu wymijał strażników, tylko niektórym skinąwszy na powitanie, po czym jak burza wpadł do gabinetu Jeonga, który jak zawsze stał dla niego otwarty. 

- Jak to dobrze mieć jednego znajomego, który nie ma absolutnie żadnych planów.- wypalił uradowany, widząc jak błękitnowłosy siedzi na blacie biurka i składa z małych kolorowych karteczek, papierowe zwierzątka. Złożył już łabędzia, chociaż nigdy takowego nie widział na żywo, coś co nazywał tygrysem, lecz nijak go przypominało oraz motyla, równie krzywego, ale przynajmniej w ładnym, błękitnym odcieniu. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now