Jak spędzacie wspólny czas wolny? (2)

851 43 33
                                    

Razor 🌩

Od twojej przygody z Abyss Mage'm mineło pare dni, zdążyłaś wyleczyć się z tych cięższych ran

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od twojej przygody z Abyss Mage'm mineło pare dni, zdążyłaś wyleczyć się z tych cięższych ran.
Chłopak który uratował ci życie rzadko cię odwiedzał ze względu na jego "lekki" strach przed ludźmi.

Jednak pewnego dnia przyszedł do ciebie i zaprosił cię na spacer w jego naturalnym środowisku. Zgodziłaś się odrazu nie tylko ze względu na to że chciałaś mu się odwdzięczyć za pomoc, ale też przez to że byłaś nim zaciekawiona. Kiedy przekroczyłaś progi spoza Mondstat czekał już na ciebie. – Razor czekał na T/I. Razor był cierpliwy.
– Uśmiechnełaś się przepraszająco do niego. – Przepraszam Razor że tak kazałam ci czekać, musiałam najpierw zostać przebadana przez Barbarę.

Razor tylko kiwnął głową na znak że rozumie i pokazał ci że masz za nim iść, posłuchałaś sie go i poszłaś jego śladami. Kiedy przekroczyliście las w Wolvedom Chłopak bardziej się ożywił i wydawał bardziej rozmowny niż przedtem. – Razor chce ci pokazać jego ulubione miejsce na łowy. – Powiedział dając ci jabłko które wytropił. – Chętnie Razor, ale pamiętaj że muszę robić sobię przerwy w spacerowaniu okej?
– Tak. Razor rozumie. – Po czym wziął cię na barana.
– E-Eh?! Razor?!
– T/I musi się oszczędzać. Razor dotrzymuje słowa.
– Ale teraz dam sobie radę!
– Razor dobry chłopiec.

Zacząl cię wszędzie nosić na plecach do momentu aż sam nie padł ze zmęczenia, zganiłaś go za to że cię nie posłuchał. Wkońcu po uspokojeniu się wyciągnełaś z torby kanapki i jedną dałaś młodemu wilkowi. – Zjedz, doda ci siły. – Razor niechętnie wziął kanapkę i ją obwąchał. Po zindetyfikowaniu jej zaczął komsumować. – Dobre! Razorowi smakuje. Lepsze niż Benneta. – Uśmiechnełaś się, biedny Bennett.

Zhongli 🐉

Od chwili wyrzucenia z pracy stałaś się bardziej weselsza niż wcześniej

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od chwili wyrzucenia z pracy stałaś się bardziej weselsza niż wcześniej. Miałaś dość tego typa który był twoim "Szefem". Zgłosiłać całą sprawę do Yanfei a ta wszystkim się zajeła mówiąc byś się niczym nie przejmowała.

Właściwie to Zhongli ci ją polecił, i magicznym sposobem sprawił że nie musisz za to nic płacić! Jednak było ci z tym źle na sumieniu że ludzie marnują na ciebie twój czas a ty nie masz jak się odpłacić. Postanowiłaś zaprosić ich na obiad.
Niestety tylko Zhongli się na niej pojawił, Yanfei była zajęta pracą co zresztą rozumiałaś. Skinełaś głową w stronę siedzącego Zhongliego. – Witaj Zhongli-san.

Brunet spojrzał na ciebie i posłał delikatny uśmiech. – Witaj T/I, usiądź. – Położyłaś plecak przy stole i usiadłaś. – Wyjeżdżasz? – Posmutniałaś. – Nie stać mnie już na utrzymanie mieszkania, właściciel chciał bym została ale sumienie nie dałoby mi spokoju. – Spojrzałaś na Bruneta, mogłaś zobaczyć lekki smutek w jego oczach. – Taka już kolej rzeczy Zhongli, więc chcę cię poczęstować ostatnim poczęstunkiem. Zanim odejde..
– Nie musisz, zatrzymaj pieniądze na lepszy wydatek moja droga. – Spojrzałaś na niego zaskoczona. – Wystarczy mi twoja obecność jako zapłata za wszystko. – Poczułaś pieczenie na policzkach, odmruknęłaś tylko ciche "mhm".

Z transu wyrwał cię dźwięk otwieranego wachlarza i głos Baśniarza który rozpoczynał jedną z opowieści o Rex Lapisie, oparłaś dłoń o podbródek i zaczełaś słuchać ciesząc się w duszy z obecności twojego towarzysza który wydawał się odczuwać to samo.
– Ciekawi mnie jaki był Rex Lapis.. – Powiedziałaś nagle. Zhongli spojrzał na ciebie. – W jakim sensie?
– W opowieściach których czytałam był postrzegany za oschłego jednak bardzo troskliwego Boga który troszczył się o swój Kraj. – Zhongli nic na to nie odpowiedział.

Po godzinie spacerowania ostatni raz po mieście Zhongli odprowadził cię do bramy prowadzącej do wyjścia z Liyue, jednak on nie chciał byś szła. Chciał byś została. ‐ Napewno chcesz odejść T/I?
– Nie wiem, chcę tu zostać. Ale czuje że musze na pare dni stąd odejść by się oswoić ze swoimi myślami.
– Rozumiem. – Zhongli złapał cię za dłoń i położył na niej mały złoty kamyk, spojrzałaś na niego pytająco. – Będzie ci o mnie przypominał. I w razie czego będe wiedział kiedy być przy tobie.
– To urocze, dziękuje Zhongli-san. – Schowałaś kamyk do kieszeni. Pożegnałaś się z Brunetem i odeszłaś.

Childe 🐳

W środku nocy Childe obudził się cały zlany potem, prawdopodobnie to był jeden z efektów ubocznych podanych leków

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

W środku nocy Childe obudził się cały zlany potem, prawdopodobnie to był jeden z efektów ubocznych podanych leków. Wstał przecierając pot z czoła. – Cholerne leki. – Wstał trzymając się za brzuch. Podszedł do otwartego okna i napawając się świeżym powietrzem po deszczu. Zaintrygowało go światło z dołu, spojrzał tam i zauważył ciebie na balkonie pielęgnując swoją broń.

Rudowłosy wpadł na genialny pomysł, zeskoczył z okna i wylądował na twoim balkonie, odrazu odwróciłaś się w stronę dźwięku gotowa by przyłożyć mu sztylet do gardła. – Woow, spokojnie T/I-sama.
– Tartaglia. Powinieneś odpoczywać. – Odwołałaś swoją broń. – Twoja rana nie wygląda dobrze.
– Twoje tabletki mnie obudziły.
– Rozumiem. – Spojrzałaś w zachmurzone niebo, Fatui usiadł obok ciebie patrząc w ten sam punkt co ty. – Co powiesz na przyjacielski sparing? Gdy okoliczności będą inne?

– Co tak nagle? Wiedz że nie wiesz na co mnie stać.
– Domyślam się, wkońcu to ty jesteś Boginią Hydro prawda? – Mruknełaś coś pod nosem, walczyłaś ze sobą w duszy by zachować przy nim kamienną twarz. – T/I-sama.. Czemu akurat mi dałaś Hydro Wizję?
– Zainteresowałeś mnie swoją determinacją i zapałem do walki, nie mogłam przejść tego obojętnie.
– Mhm.
Zrobiła się niezręczna atmosfera, oboje niewiedzieliście o czym ciągnąć rozmowę więc siedzieliście w ciszy słuchając szumu wiatru i kropel deszczu spadających w kałuże.

– Będe już wracał. – Tartaglia wstał i odwrócił się do ciebie.
– Cieszę się, tym tazem masz leżeć w łó- – Sznehznajczyk złapał cię delikatnie za dłoń i w nią pocałował, zamurowało ci.
– Tak tak, będe posłuszny. Do jutra T/I-sama~ – Wrócił tą sama drogą co przyszedł, dotknełaś swojej dłoni w lekkim szoku. Czułaś wypieki na twarzy jednak szybko schlodziłaś się mocą hydro. Nadal nie wiedziałaś czemu aż tak ci serce biło gdy złapał cię za dłoń.

𝙂𝙚𝙣𝙨𝙝𝙞𝙣 𝙄𝙢𝙥𝙖𝙘𝙩 ✦ 𝙨𝙘𝙚𝙣𝙖𝙧𝙞𝙤𝙨 [amatorskie pisanie Porzucone]Where stories live. Discover now