5 - Patience

876 49 56
                                    

Gdy weszłam do swojego pokoju wreszcie wpadłam na to jak się ubrać. Pozostały mi jakieś 2 godziny do przyjazdu chłopaków więc szybko poszłam się ogarnąć do łazienki. Po zrobieniu makijażu i wysuszeniu włosów ruszyłam na przeszukiwanie moich walizek. Z jednej wygrzebałam nabijane dżetami skórzane, kuse szorty, potem jeszcze bluzkę z logiem Gunsów oraz wysokie koturny. Próbowałam się kreować na Fergie z jego teledysku, ciekawe co zrobi jak mnie zobaczy.

„Siedziałam przy barze, aż nagle ktoś się do mnie dosiadł. Pierwsze co zobaczyłam to burzę loków, a za nimi delikatny zadziorny uśmieszek.

 - Dlaczego taka piękna dama jak ty siedzi w takim miejscu sama? – spytał się mnie, a potem zlustrował wzrokiem to jak byłam ubrana. Miałam na sobie jeansowe, poszarpane spodenki, obcisłą bluzkę z wielkim dekoltem przez co było widać mój tatuaż zrobiony na lewej piersi. Na nogach jak zwykle wysokie koturny. Popijałam sobie Long Island w Whisky i patrzyłam na chłopaka, który próbował nawiązać rozmowę, niestety – coś mu nie wychodziło. – Przyłączysz się do mnie i moich kumpli? Fakt, że pewnie część z nich poszła już na dziwki albo schlani śpią pod stołem, ale ja nalegam.

Nie mogłam mu odmówić, zaintrygował mnie.

 - Okej, powiesz mi chociaż jak się nazywasz? – spytałam idąc obok niego do ich stolika.

 - Saul, ale wolę Slash. A ty jak się nazywasz piękna pani? – zarumieniłam się, tyle komplementów w tak krótkim czasie.

 - Isis, więcej ci nie powiem. – wytknęłam mu koniuszek języka. – Ah, to więc są twoi kumple.

Spojrzałam w stronę stolika, na którym pełno było butelek od Jacka Danielsa, Jima Beama, taniego Nightraina, zwykłej wódki czy nawet szklanek po drinkach. Nie zabrakło także papierosów czy nawet zużytych strzykawek. W co ja się wpakowałam?! Isis zawsze musisz coś spierdolić! Usiadłam na kanapie pomiędzy jakimś rudzielcem, a Slashem, który mnie objął.

 - Ej pedały! Dziewczyna zawitała do tego stołu, a wy nawet nie raczycie się przywitać i przedstawić! – krzyknął Saul, szturchając jakiegoś farbowanego blondyna.

 - Sam jesteś pedałem pojebie! Pani wybaczy, Axl Rose. – rudzielec pochylił się i pocałował mnie w rękę.

 - Dobra, reszta. Ten ze strzykawką to Izzy, ten farbowany blondziak to Duff, Steven to ten popijający wódkę. Znasz już wszystkich. – wymieniał po kolei Slash.

Po chwili wdałam się w dyskusję z Saulem na temat tego co robię w tym mieście. Gdy oznajmiłam mu, że przyjechałam tu spontanicznie bez żadnych pieniędzy jedynie z paroma rzeczami - nie uwierzył mi. No tak, to było jakieś pół roku temu, zdążyłam się gdzieś zalokować, znaleźć pracę w postaci barmanki w klubie Roxy. Na co on wybuchł śmiechem, bo powiedział, że zawsze chciał do mnie zagadać, ale się bał. Od niego dowiedziałam się, że założyli zespół Guns ‘n’ Roses i grywali czasem w różnych klubach. Na co ja się zaśmiałam, bo często widziałam jak grał i też chciałam do niego zagadać.

 - To chyba przeznaczenie, wiesz? – stwierdził gitarzysta pochylając się nade mną. Powoli musnął moje usta, a ja się odsunęłam.

 - Przepraszam, ale muszę już iść. Za niedługo zaczyna się moja zmiana. – zapisałam mu swój numer na ręce i wyszłam z klubu nie oglądając się za siebie.

 - O nie kochaniutka, tak łatwo mi nie uciekniesz…”

 - Wyglądasz zajebiście! Nawet lepiej od tej całej Fergie w tym teledysku! – stwierdził Duff na mój widok, do tego wyrwał mnie z zamyślenia za co byłam mu wdzięczna.

Slash & IsisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz