- Powiedziałem, że zajmę się tym później. Skoro jest w celi to dopilnujcie by się z niej nie wydostał. To chyba nie takie trudne, prawda?- uśmiechnął się nieszczerze, po czym wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Yeosan nawet nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Żałował jedynie, że porządne uderzenie go po twarzy, traktowane byłoby jako niesubordynacja oraz najpewniej zostałoby srogo ukarane.  Nie ręczył za to, że kiedyś nie wytrzyma i rzeczywiście wybuchnie, nie zważając na konsekwencje. 

Yunho nie wydawał się wyjątkowo zaskoczony postawą Seonghwy. Absolutnie nie dlatego, że była ona oczekiwana. Po prostu wydawało się jakoby ten zajmował się ostatnio wszystkim tylko nie sprawami najbliżej siebie. Nie miał zielonego pojęcia, czy kryje się pod tym jakiś wyższy cel, czy brunet pogrążył się w prywacie, zapominając o odpowiedzialności za miasto oraz własne, dość cenne w skali Fedory życie. Dało się to usprawiedliwić, w końcu ten był jeszcze młody, a lata które powinien spędzić na istotnych dla siebie błahostkach, zmarnował na odnalezienie się w obcej skórze. Oboje, zarówno Kang jak i Jeong, uważali jednak, że równie łatwo dało się wyjaśnić poczynanie złodziei, morderców, czy spiskowców, a wciąż nie okazuje się im wyrozumiałości. Powód był jeden- by nie pozwolić by ci bezkarnie czynili krzywdę innym. Hwa, może i nie dopuścił się żadnej zbrodni, to swoim brakiem zainteresowania, dał im nijako przyzwolenie. 

- Przydałoby się jakoś go odciągnąć od tego gówniarza. Jeśli nawet ma w tym jakieś pozytywne dla wszystkich zamiary, póki co jedynie się pogrąża.- burknął Yeosang, po czym udali się na obchód. 

--------------------------------------------------

              Szarowłosy doskonale pamiętał ten zapach. Zapach sterylnej czystości, płynu do dezynfekcji i gumowych, szmaragdowych rękawiczek, jakie zwykle nosiły pielęgniarki. Obrócił się na drugi bok, odczuwając silne deja vu. Pragnął wrócić do snu, ponieważ uporczywy, pulsujący ból głowy nie dawał mu spokoju. Nie pozwalało mu na to jaskrawe światło jarzeniówek, wdzierające się bezlitośnie pod jego powieki. Wzdychając, otworzył oczy i ujrzał tą samą salę szpitalną w jakiej obudził się tuż po przybyciu do miasta. Nic się nie zmieniła, przez co wyglądało to jakby odgrywał scenę z przeszłości. Jedyną różnicą, była twarz którą ujrzał chwilę potem. Nie należała do wysokiego, szczupłego bruneta, w eleganckich ubraniach, przypominającego majestatycznego monarchę, zaś była to ułożona na jego nogach buzia śpiącego Wooyounga, który drzemał sobie spokojnie po wyczerpującej wyprawie. Kim nie widział potrzeby budzenia go, skoro ten skorzystał ze sposobności i urządził sobie z jego kończyn wygodne posłanie, natomiast dostał potwornego skurczu w lewej łydce, więc siłą rzeczy musiał odsunąć głowę szatyna. 

Liczył, że ten nawet tego nie poczuje, lecz Woo zerwał się od razu jak poparzony, wyprostował się jak struna, a w jego ślepiach paliła się chęć walki. Hong był niejako dumny z niego, w końcu sam pracował na wyszkolenie czujności u swojej grupy. Z drugiej strony, był przekonany, że nawet im niezbędny był prawdziwy, błogi odpoczynek. 

- O dzień dobry!- zawołał wyszczerzony od ucha do ucha swoim piskliwym, pełnym radości głosem. Na co dzień Hongjoong nie był w stanie go znieść, lecz dzisiaj ucieszył się, mogąc go usłyszeć. 

- Przerwałem ci coś bardzo ważnego?- Kim uniósł brwi, widząc rozrumienione policzki Junga. 

- Znów mi się śniło, że byliśmy piratami. Płynęliśmy takim wielkim statkiem z pięknymi masztami, na których namalowane były pomarańczowe płomienie. Dobiliśmy do brzegu, gdzie były drzewa pełne soczystych owoców, a wtedy poczułem, że ktoś mnie dotyka.- skrzywił się, ale zaraz ponownie uśmiechnął, ciesząc się z powrotu Joonga do świata żywych. To już drugi raz, a wciąż bał się tak samo.

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz