Rozdział 9. Znam zasady

958 42 3
                                    

- Jakie ma znaczenie? - Zapytał Niall, gdy siedzieliśmy w małej knajpce i musnął delikatnie kciukiem moje biodro, na którym znajdowały się dwie postacie: aniołek i diabełek, odwrócone do siebie plecami.
- Z wierzchu anioł, w oczach diabeł. Tato mi to zawsze mówił. - Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie mojego ojca:
- Wyglądasz ślicznie, córeczko - Powiedziała mama, dokładnie mnie oglądając. Właśnie wybieraliśmy się na ślub znajomych moich rodziców. Miałam na sobie dopasowaną, brzoskwiniowa sukienkę.
- Z wierzchu anioł, w oczach diabeł. - Powiedział tato, zjawiając się obok nas.
- Miał rację. - Powiedział blondyn z cynicznym uśmieszkiem. Właśnie w tym momencie kelner przyniósł nasze zamówienia. Ja wzięłam sałatkę i koktajl bananowy, a Niall spaghetti i kawę.
- Ładny tatuaż - Zwrócił się do mnie kelner, wskazując na mój obojczyk. Uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
- Dziękuję - Odpowiedziałam. Gdy chłopak odszedł, spotkałam się z dziwnym spojrzeniem Nialla. Zazdrość? - To gej - Powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- Skąd wiesz? - Blondyn zmarszczył brwi.
- Z jego tatuaży - Wzruszyłam ramionami, zaczynając jeść.
- Mam do ciebie pytanie. - Powiedział niby normalnie, ale widziałam niepewność w jego oczach.
- Pytaj.
- Nie, to głupie. - Zrezygnował.
- Ej, o co chodzi? - Złapałam jego podbródek, odwracając w swoją stronę. Wziął głęboki oddech i zaczął.
- Bo ojciec robi dzisiaj kolację i przychodzi jego nowa laska i Roma też będzie ze swoją i ja miałem być z Jas ale ona ten tego i chciałem zapytać Ciebie ale na pewno powiesz nie więc nie ważne. - Powiedział szybko na jednym tchu. Chwilę panowała cisza. Byłam zaskoczona jego propozycją.
- Nie mam planów na wieczór - Wydusiłam z siebie. Spojrzał na mnie kompletnie zdezorientowany. - No co? - Dodałam po chwili z lekkim uśmiechem.
- Więc się zgadzasz? - Zapytał zdziwiony.
- Czemu nie - Powiedziałam, wzruszając ramionami.
***
- W co mam się ubrać? - Zapytałam, stojąc przed szafą. Za dwie godziny jest ta cholerna kolacja, a ja jestem w dupie, szczerze mówiąc.
- Znasz moją odpowiedź - Chłopak szybko znalazł się przy mnie, obejmując mnie od tyłu w talli. Musnęłam delikatnie palcami kremową sukienkę.
- Nie jest zbyt elegancka? - Zawahałam się.
- Nie marudź. Masz ich powalić na kolana - Mruknął. Nie mogę mu odmówić. Z cichym jękiem niezadowolenia ściągnęłam sukienkę z wieszaka i odwróciłam się do blondyna. Stał i patrzył na mnie ze zwycięskim uśmiechem. Westchnęłam i z wszystkim co potrzebne, wyszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się, włosy zakręciłam w lekkie loki, pomalowałam rzęsy. Wyciągnęłam kolczyk z wargi, a resztę zostawiłam. Mój nowy tatuaż był zasłonięty i dobrze, bo nie wygląda jeszcze za ładnie. Gdy byłam już gotowa, wróciłam do pokoju.
- Godzina i czterdzieści minut. Nieźle. - Niall zaśmiał się, podchodząc do mnie.- Jesteś gorąca - Wyszeptał mi to ucha, drażniąc jego płatek.
- Jakoś musisz wytrzymać. - Pokazałam mu język, odsuwając się od niego. Mam świeżo ułożone włosy, nie chcę aby je zniszczył.
- A jeśli nie? - Zapytał, krzyżując ręce na piersi.
- To będziesz miał problem - Wzruszyłam ramionami.
- Będziemy mieli, mała. - Mrugnął do mnie, a ja poczułam motyle w brzuchu. Okej... Nie wiem czy to przez obrazek nas... no, czy przez to, że znowu nazwał mnie "mała". I to i to. Zdecydowanie.
- Spóźnimy się. - Powiedziałam stanowczo. Im szybciej opuścimy ten pokój, tym lepiej.
- Widzimy się na dole - Mruknął przy moich ustach, po czym cmoknął je delikatnie i wyszedł przez okno. Poprawiłam się ostatni raz i łapiąc moją kopertówkę, zeszłam na dół.
- Wychodzę! - Krzyknęłam, gdy byłam już przy drzwiach.
- Czekaj. - Powiedział wujek i podszedł do mnie. - Gdzie? - Skrzyżował ręce na piersi, czekając na odpowiedź.
- Na kolację. - Odpowiedziałam, nie do końca wiedząc co powiedzieć.
- Z kim?
- Z kolegą. - No, a z kim? To kolega. Prawda?
- Nie za krótko? - Spojrzał na moja sukienkę.
- Nie sadzę.
- Okej. - Wzruszył ramionami. - Klucze masz?
- Mam.
- To baw się dobrze. - Powiedział z uśmiechem i odszedł. Wyszłam więc, zamykając za sobą drzwi. Kawałek dalej czekał na mnie Niall. Podeszłam do niego, napotykając jego cyniczny uśmieszek.
- Musimy stamtąd szybko wyjść. - Powiedział, oblizując dolną wargę. Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę jego domu.
***
Siedzieliśmy przy stole, jedząc deser i słuchając opowieści Alex, nowej dziewczyny pana Jacka.
- I tak właśnie się poznaliśmy. - Powiedziała brunetka z uśmiechem.
- Pytanie może niezręczne, ale co się stało z Jasmine? - Pan Jack zwrócił się do Nialla.
- Masz rację, niezręczne. - Odpowiedział chłopak i kontynuował jedzenie ciasta. Chwilę panowała cisza, aż pan Jack ponownie się odezwał.
- A z Emilly ile czasu jesteście razem? - Prawie zadławiłam się, słysząc jego słowa. Postanowiłam zaczekać na reakcję blondyna.
- Bella, twojemu bratu podobno urodziła się córeczka. - Powiedział Niall do dziewczyny Romy, ignorując pytanie ojca - Co tam u niej?
- A dobrze. - Odpowiedziała dziewczyna. - Mała, słodka blondyneczka. - Zaśmiała się.
- Jak się nazywa? - Zapytałam.
- Lisa. - Powiedziała z uśmiechem.
- Koniecznie musicie poznać moje dzieci - Odezwała się Alex.
- Masz dzieci? - Niall zmarszczył brwi. Roma z resztą też.
- Tak. Córkę i syna. - Odpowiedziała kobieta z uśmiechem.
- Wasi przyszli brat i siostra. - Powiedział pan Jack, obejmując swoją wybrankę ramieniem. Niall na te słowa uderzył pięścią w stół, po czym wyszedł. Zapanowała grobowa cisza. - Przepraszam Was za niego. - Odezwał się po chwili pan Jack. - Po śmierci matki, on... Nie może się z tym pogodzić. - Powiedział cicho.
- Pójdę do niego. - Powiedział Roma.
- Nie. - Powstrzymałam go. - Ja pójdę. - Chłopak skinął głową, a ja wstałam i udałam się po schodach do pokoju blondyna.
Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki wdech. No dalej! Powoli weszłam do pokoju. Chłopak siedział tyłem, gapiąc się w okno.
- Wyjdź. - Powiedział oschle, a mnie przeszedł dreszcz.
- Na pewno? - Zapytałam cicho. Odwrócił się i z prędkością wampira znalazł się przy mnie, zamykając szczelnie w swoich ramionach. Odwzajemniłam uścisk. Czułam jak jego serce mocniej bije, a po mojej szyi spływa pojedyncza łza. Niall płacze? Odsunęłam się lekko, ujmując jego twarz w dłonie. Oczy miał czerwone, a policzki mokre. Patrzyłam na niego smutno i co najgorsze-wiedziałam co czuje. - No i co mam teraz zrobić? - Zapytałam bardziej siebie, niż jego.
- Bądź przy mnie. - Wyszeptał.
- Coś jeszcze?
- Tylko bądź. - Musnął delikatnie moje usta swoimi, a w moim brzuchu zagościło stado motyli.
- Okej... - Powiedziałam pawie niesłyszalnie. Chłopak uśmiechnął się lekko i łapiąc mnie za biodra, przeniósł na łóżko.
Siedziałam mu na kolanach, a on bawił się moimi włosami. Już się uspokoił, jego oczy ponownie stały się niebieskie, właśnie takie, jakie lubię. Cholernie lubię.
- Nie powinniśmy wrócić na dół? - Zapytałam, nie przestając obrysowywać palcem tatuaży na jego lewej ręce.
- Już o nas zapomnieli - Odpowiedział chłodno. Niepotrzebnie pytałam.
- Jak się czujesz? - Chłopak spojrzał na mnie, marszcząc brwi, ale odpowiedział.
- Pusty, smutny, trochę zły, wkurzony, głównie smutny, niewiele wart, zmęczony, samotny.
- Nie mów tak.
- Pytasz, to odpowiadam. - Wzruszył ramionami i opadł swobodnie na łóżko. - Chodź tu... - Mruknął, przyciągając mnie do siebie tak, że przylegałam do jego torsu. - Śpij u mnie - Powiedział po chwili.
- Ciotka będzie się martwić.
- Pieprz to i zostań. - Spojrzałam na niego, przygryzając wargę, myśląc nad odpowiedzią. Z jednej strony wiedziałam, że muszę wracać, a z drugiej czułam, że Niall nie może zostać sam. - Potrzebuję Cię - Wyszeptał, a ja już znałam odpowiedź.
- Daj mi jakąś koszulkę, bo w sukience nie będę spała. - Powiedziałam, wstając. Chłopak zrobił to samo i szybko wyciągnął z szafy bluzkę. - Odwróć się.
- Po co? - Zmarszczył brwi.
- Chcę się przebrać?
- Nie możesz...
- Nie. - Przerwałam mu. Nie ważne co chciał powiedzieć. Każdy jego pomysł był zły. - Możesz też wyjść, co wolisz.
- Ugh. - Jęknął i odwrócił się tyłem do mnie. Uśmiechnęłam się lekko i rozpięłam sukienkę, po chwili zastępując ją koszulką blondyna.
- Już. - Powiedziałam, wracając na łóżko. Wślizgnęłam się pod kołdrę, układając wygodnie. - Niall...
- Słucham? - Położył się obok, przyciągając mnie do siebie.
- Masz coś do picia?
- Woda, sok...
- Wódka - Powiedziałam, przygryzając dolną wargę.
- Nie mam.
- Nie kłam. - W odpowiedzi dostałam cichy śmiech, po czym chłopak wyciągnął z pod łóżka butelkę Finlandii.
- Jak się upijesz, to nie moja wina. - Powiedział, otwierając ją. Po chwili z szuflady z szafki nocnej wyjął dwa kieliszki. Podał mi jeden i napełnił je. Czynność tą powtórzył jeszcze trzy razy. - Wystarczy. - Powiedział stanowczo, gdy podsunęłam mu pod nos puste szkło. Wydęłam wargi w niezadowoleniu.
- Ostatni... - Powiedziałam błagalnym głosem.
- Ostatni. - Odpowiedział i napełnił kieliszek do pełna. Swój odstawił na szafkę, a obok niego butelkę.
- Jeszcze jeden? - Zapytałam z nadzieją. Pokiwał przecząco głową, zabierając mi naczynie z ręki. Jęknęłam, opadając na poduszkę. - Coś tam jednak boli w środku - Powiedziałam, oglądając swój tatuaż na lewym nadgarstku.
- Nie czujesz się samotna? - Zapytał, patrząc w sufit.
- Trochę. Ale daję sobie radę. - Odpowiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Zbyt długo żyjemy tym, czego już nie ma, mała. - Wyszeptał i otarł ją kciukiem. - Chodź spać - Dodał po chwili. Wtuliłam się w niego, zamykając oczy. - Dobranoc mała. - Tradycja.
***
- Możesz mi powiedzieć, gdzie Ty byłaś? - W drzwiach powitał mnie wkurzony Luke. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, za nim ukazali się Ian i Trish. Oboje dobrze wiedzieli... - No słucham. - Powiedział, krzyżując ręce na piersi.
- To takie ważne? - Zapytałam, ściągając buty.
- Nie zawsze znika się na noc w takiej sukience. Do tego czuję alkohol.
- Oj cztery czy pięć kieliszków. - Jęknęłam, ale chyba tylko pogorszyłam sytuację.
- Znowu klub?
- Nie. - Odpowiedziałam, ale w sumie to mogłam powiedzieć tak. Dałby mi spokój, a najwyżej pomarudził chwilę, jaka to nieodpowiedzialna jestem.
- Kłamiesz. - Bingo!
- No i co z tego? - Nie musi znać prawdy. A skoro sam twierdzi, że byłam w klubie to go nie okłamuję, prawda?
- Mogłaś chociaż powiedzieć!
- Wujek wiedział.
- A gdzie spałaś? - Ups... Przygryzłam dolną wargę, próbując coś wymyślić.
- No u jakiegoś chłopaka... - Wydukałam, a Trish cynicznie się uśmiechnęła.
- "jakiegoś" - Powiedziała bezdźwięcznie, robiąc cudzysłów w powietrzu.
- Bardzo odpowiedzialnie! Może jeszcze się z nim pieprzyłaś, co?
- Nie jestem dziwką, Luke. - Powiedziałam i omijając kuzyna, złapałam przyjaciółkę, ciągnąc ją na górę do pokoju.
***
- Niall, prawda? - Zapytała, gdy zamknęłam drzwi.
- Mhm.
- Co tam się działo?
- Aj weź... - Powiedziałam, opadając na łóżko.
- Ale się z nim...
- Nie. - Odpowiedziałam, nie czekając na zakończenie.
- Człowiek też może stać się nałogiem. - Powiedziała, patrząc ślepo w okno.
- Sugerujesz coś? - Zapytałam, marszcząc brwi.
- A nie? - Odwróciła się w moją stronę. - Spędzacie razem prawie każdą noc, jak tylko jest blisko to twoje oczy świecą jak znicze na cmentarzu, gdy tylko słyszysz jego imię napinasz się, wstrzymując na chwilę oddech. To uzależnienie. Mogłabyś być ciągle z nim, nie robiąc nic konkretnego. Tak po prostu.
- Bredzisz.
- Wątpię. - Powiedziała, wstając. - Ja spadam, a ty przemyśl sobie moje słowa.
Nie ma racji. Ja po prostu lubię z nim spać i tyle. I tyle...
Emilly: Masz może dzisiaj czas?
Zayn: Nawet teraz, kochanie :*
Emilly: Będę za 15 minut :*
Zayn: Czekam :*
Muszę się wyluzować, a nie mam zamiaru się nudzić. Czas w końcu skorzystać z propozycji. Ubrałam czarne leginsy i białą, zwiewną bokserkę. Do tego białe nike i czarna, skórzana kurtka. Włosy tylko szybko rozczesałam i włożyłam w wargę kolczyk. Wyszłam z domu, nie mówiąc nikomu o tym. W sumie był tylko Luke, a nie chcę kolejnego wywiadu. Szybkim krokiem ruszyłam w dół ulicy. Trzy, cztery i jest. Piąty dom, a w drzwiach już czeka Zayn. Wymieniliśmy się tylko szybkim "Hej" i chłopak zaprowadził mnie do pokoju. Nie miał dużego domu, mieszkał sam. Trzy pokoje, łazienka, salon i kuchnia. To mu wystarczało.
- Jesteś pewna? - Zapytał troskliwie.
- Inne dziewczyny też tak wypytujesz?
- Nie, ale Ty jesteś inna.
- Jaka?
- One lubią być uległe, Ty wolisz dominować. - Powiedział, stając przodem do mnie. Złapał mnie za biodra, przyciągając do siebie.
- Skąd wiesz? - Zapytałam, oblizując dolną wargę.
- Widzę to w Twoich oczach, kochanie. - Odpowiedział, ściskając moje pośladki.
- Dla Ciebie zrobię wyjątek. - Na te słowa uśmiechnął się i popchnął na łóżko. Zayn jest dominantem, dobrze wiem na czym to polega. Chłopak szybko pozbył się moich ciuchów, zostawiając mnie w samej bieliźnie. Gdy odpinał swoje spodnie, chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Znam zasady.
- W takim razie... - Jego koszulka i spodnie spotkały się z podłogą. Nachylił się nade mną, atakując moje usta. - Nie przeciągajmy. - Wymruczał i zajął się moimi majtkami. Na początku pieścił moją kobiecość palcem, ale nie długo. - Chcę Cię słyszeć - Wyszeptał, wchodząc we mnie. Proszę bardzo. Nie powstrzymywałam żadnego jęku. Zayn dobrze wiedział, czego chce. Robił co mu się tylko podoba. W końcu... byłam jego. Miał racje, lubię mieć kontrolę. Nie całkowitą, ale jednak. Lecz przy nim wolę nie robić nic. Nie muszę. On robi wszystko idealnie. Był agresywny, a mi, nie wiem dlaczego, podobało się to. Skurcze w moim podbrzuszu stawały się coraz większe. Zatopiłam palce w prześcieradle, ale Zayn pokręcił głową, przenosząc je na swoje ramiona. - Zayn... - Wyjęczałam, gdy byłam już blisko.
- Jeszcze chwila - Wysyczał przez zęby i zaczął poruszać się jeszcze szybciej. Czułam dokładnie każdy jego ruch. - Teraz... - Wyszeptał, a ja na komendę doszłam. Ciepło oblało całe moje ciało, a z moich ust wyleciał ostatni jęk. - Jesteś cudowna - Powiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
***
- Luke nie wie, prawda? - Zapytał chłopak. Siedzieliśmy w salonie, oglądając telewizję.
- Zabiłby Cię. - Odpowiedziałam, biorąc kolejny łyk piwa.
- Mnie nie ruszy. - Powiedział rozbawiony. Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. - Jestem od niego silniejszy, nie dotknie mnie.
- A wtedy, u Nialla?
- Myślisz, że dlaczego to ja go odciągnąłem, a nie Ian?
- Coś w tym jest. A Niall?
- Niall, Luke i ja, odkąd pamiętam, chodzimy na siłownię. Tyle, że to ja jestem jej właścicielem.
- Co? - Zapytałam zaskoczona.
- Z czegoś muszę płacić rachunki - Westchnął. - Kiedyś jakiś gościu miał do sprzedania to skorzystałem. Kupiłem za grosze, a teraz trzepię niezłą kasę.
- Biznesmen - Zaśmiałam się.
- Ale wracając. Luke nie powinien wiedzieć.
- Dlaczego? - Chyba nigdy nie zrozumiem jego roku myślenia.
- Bo będzie Cię pilnował. O imprezach możesz zapomnieć. - Wyjaśnił.
- Oh...
- A ja nie lubię widowni w sypialni - Powiedział z cynicznym uśmieszkiem.
- Spadaj. - Pokazałam mu język, na co się zaśmiał. - Muszę wracać. - Powiedziałam, gdy wypiłam już całe piwo i wstałam.
- Odwiozę Cię. - Również wstał.
- To pięć domów stąd. Poradzę sobie. - Złapał mnie za biodra, przyciągając do siebie.
- Jak mówię, że Cie odwiozę, to tak będzie. - Ręce przeniósł na moje pośladki, ściskając je lekko. - Zrozumiałaś? - Wyszeptał mi do ucha, drażniąc jego płatek.
- A jak powiem nie? - Zapytałam, przygryzając dolną wargę.
- To czeka Cię kara. - Odpowiedział niskim tonem, a mnie przeszedł dreszcz. - Ale teraz się śpieszę. Napisze do Ciebie.
- Noc spędzam w domu. - Powiedziałam stanowczo. Luke by mnie zabił, jestem tego pewna.
- Oczywiście. - Odpowiedział z uśmiechem i łapiąc mnie za nadgarstek, zaprowadził do garażu. - Wsiadaj. - Powiedział, otwierając drzwi. Z cichym jękiem, ale wykonałam polecenie. - Siedź w domu, mogę napisać w każdej chwili.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam i chciałam wysiąść z samochodu, ale mnie zatrzymał.
- Jeszcze jedno... - Wymruczał i złączył nasze usta w pocałunku.
Weszłam do domu, modląc się o to, że Luke'a nie ma. I nie było. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki. Zjadłam je, popijając sokiem pomarańczowym. Jest 15:00, idę poczytać. Weszłam do pokoju i ku mojemu zdziwieniu, Luke siedział na łóżku z telefonem w ręku.
- Luke? - Nie ukrywałam zdziwienia.
- Chcę tylko pogadać.
- Okej. - Powiedziałam, siadając obok niego. - Słucham.
- Dwa pytania. - Zaczął. - Pierwsze. Zabezpieczasz się?
- Co?!
- To normalne pytanie.
- Tak samo jak to, czy jestem dziewicą, tak? - Zmarszczyłam brwi, a chłopak się uśmiechnął.
- Dokładnie tak.
- Ugh... Tak, zabezpieczam się. Co jeszcze?
- Pieprzyłaś się z Niallem? - Zapytał, a uśmiech zszedł z jego twarzy. Był cholernie poważny. Moje podbrzusze zacisnęło się.
- Nie. - Odpowiedziałam, również poważnie.
- To dobrze. - Powiedział i uszczypnął mój policzek. - Czytaj, czytaj. To fajna książka. - Dodał po chwili, gdy zobaczył, że zabieram się do czytania.
***
- Luke, Emilly! - Usłyszałam znajomy głos z dołu. Jak poparzona wstałam, rzucając książkę na poduszki. Zbiegłam na dół i ze zdziwieniem w oczach patrzyłam na chłopaka.
- Co jest stary? - Luke pojawił się obok mnie.
- Porywam twoją kuzynkę na jakieś dwie, może trzy godzinki. - Odpowiedział z uśmiechem, a ja wstrzymałam oddech, czekając na reakcję kuzyna.
- Słucham? - Zapytał wkurzony. Nie dobrze...- Masz coś przeciwko? - Zapytał, unosząc lewą brew.
- Jak ją w coś zakujesz...
- Ona tego nie potrzebuje. - Przerwał mu z cynicznym uśmieszkiem. Chwycił mnie za biodra i przerzucił sobie przez ramię, niosąc do samochodu. Wsadził mnie na miejsce pasażera, samemu zajmując miejsce kierowcy.
- Pojebało Cię?
- Nie przeklinaj, kochanie. Nie wypada. - Zignorował moje pytanie. Zaparkował samochód przed garażem i wysiadł z niego, czekając aż zrobię to samo. Westchnęłam i dołączyłam do niego. Objął mnie ramieniem i weszliśmy do domu. - Zwykle pomijam grę wstępną, ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek. - Wymruczał przy mojej szyi.
- Nawet nie próbuj. - Powiedziałam i pozbyłam się jego koszulki.
***
- 20:30, zaraz muszę Cię odwieźć. - Powiedział Zayn, gdy jeżeliśmy wtuleni w siebie. Nadal nadzy.
- Tu mi dobrze. - Wymruczałam, wtulając się w niego mocniej.
- Mi też. - Wyszeptał, gładząc moje plecy. - Spotkamy się jutro. - Dodał po chwili. - Może nawet zabiorę Cię na siłownie... O taki tyłek trzeba dbać - Powiedział i klepnął mój lewy pośladek.
- Oh, zamknij się - Jęknęłam.
- Wstawaj. Chcę Cię zawieźć jeszcze zanim wróci  Harriet i Edward.
- Dlaczego? - Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Jest cholernie tajemniczy.
- Chcę pogadać na spokojnie z Luke'iem.
- Oh...
***
- No nareszcie! - Luke pojawił się koło nas, wyrzucając ręce w powietrze. - Emilly, do pokoju. - Syknął.
- Taa, zaraz. - Powiedziałam, ściągając buty i kurtkę.
- Zaczekaj. - Powiedział Zayn, obejmując mnie ramieniem. - Twoja kuzynka jest niewyżyta. Chciałem ją odwieźć jeszcze przed 21;00, ale się nie dało. - Mówił rozbawiony.
- Zamknij się. - Uderzyłam go lekko łokciem w bok, na co się zaśmiał.
- Ale bez tych wszystkich zabawek? - Luke zapytał wkurzony.
- Już Ci mówiłem, Ona tego nie potrzebuje. - Odpowiedział z cynicznym uśmieszkiem. - Ja spadam, a Ty masz się wyspać. - Zwrócił się do mnie. Uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. Pocałował mnie szybko, ale cudownie... i wyszedł, rzucając szybkie "Siema młody".
- Nie mam czasu na kazania. Idź do siebie. - Powiedział Luke, wracając do salonu, gdzie siedział jakiś chłopak. To nie przeszkadzam. Wróciłam do pokoju i otworzyłam okno. Poszłam wziąć jeszcze szybki prysznic. Gdy wróciłam, Niall już czekał. Bez słowa wpełzłam w jego objęcia, cicho mrucząc.
- Hej - Wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Tęskniłam.
- Za takim dupkiem jak ja nie można tęsknić. - Powiedział, przytulając mnie jeszcze mocniej.
- A jednak... - Położyliśmy się do łóżka, a ja wtuliłam się w niego.
- Jutro Harry robi imprezę. - Powiedział chłopak, obejmując mnie w talli. - Idziesz?
- Mhm.
- Będziemy mieli chwilę dla siebie? - Zapytał, jeżdżąc palcami po moich plecach.
- Jak zawsze - Odpowiedziałam, a ręka blondyna zjechała na moje udo.
- Jak zawsze... - Wymruczał i zniknął pod kołdrą.
***
Obudziłam się rano, a Nialla już nie było. Gdy chciałam wstawać, dostałam SMS'a.
Niall: Dzień dobry, mała :*
Emilly: Dzień dobry :*
Tyle wystarczyło, aby ten dzień był zajebisty. Z uśmiechem na ustach podeszłam do szafy. Gdy już wybrałam ubrania, dostałam kolejnego SMS'a.
Zayn: Masz 40 minut, jedziemy na siłownie, a później do mnie :*
Emilly: Dżinsy na siłownie nie bardzo?
Zayn: Leginsy kochanie :*
- Ja już mam dość... - Wyjęczałam sama do siebie i wyjęłam z szafy czarne leginsy i białą, obcisłą bokserkę. Włosy związałam w wysokiego kucyka, założyłam wszystkie kolczyki. Spakowałam do torby dżinsy i krótki top na przebranie. Założyłam buty, w których biegam. A właściwie to biegałam. Musze znowu zacząć. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Szybko je zjadłam i siedziałam, czekając na Zayna. Po dziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Chciałam otworzyć, ale Luke był pierwszy.
- Wy gdzie? - Zapytał, skanując najpierw chłopaka, później mnie.
- O taki tyłek trzeba dbać. - Odpowiedział Zayn, po czym objął mnie w pasie i ruszyliśmy do auta.
- Widzę ją w domu o 15:00! - Krzyknął za nami Luke i zamknął drzwi.
^^^^^^^
Dlaczego tak późno? Cóż, choroba nie wybiera... A z gorączką ciężko się pisze. ;-;
No więc... Jak myślicie, co się będzie działo na tej imprezie? A co na siłowni? ^-^
Chcę Wam jeszcze tylko powiedzieć, że Wasze komentarze działają na mnie jak na Emilly "Dobranoc, mała" ♥

Collision feelings | N.HWhere stories live. Discover now