I

436 23 0
                                    

Gdy wstałam, deszcz lał jak z cebra. Z niechęcią wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam kilka (niemodnych) ubrań i poszłam do łazienki. Nałożyłam na siebie przygotowane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Po wykonanych czynnościach zabrałam się do uporządkowania czupryny. Zrobiłam warkocz i wyszłam z łazienki. Poszłam na dół zjeść śniadanie. Mama nie przygotowała mi śniadania, znakiem tego, miała dużo pracy, a ja muszę zjeść płatki i kupić jeszcze jakieś bułki w szkole. Mruknęłam coś pod nosem i zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Nie chcę jeść śniadania. Po prostu nie lubię. Wystarczy mi mandarynka na cały dzień.
Do szkoły dotarłam za dwadzieścia dwunasta. Nie spóźniłam się, czego bardzo żałowałam. Nie zapowiadało się na miłe konfrontacje z Barbie. Zawsze do domu wracałem z siniakiem właśnie przez nie. Lecz tym razem ich nie było. Pewnie latają za jakimś frajerem, co było mi tylko na rękę.

Acceleration |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz