Sen szpitalno-gangsterski

15 2 0
                                    

Znowu wylądowałam w szpitalu, gdzie popitalałam po jakichś strasznych, obdrapanych piwnicach, a gdy się wreszcie wydostałam na zewnątrz, poszłam do gabinetu dra Kidlera. On powiedział że muszę zostać w szpitalu i dał mi oddzielną salę, która wyglądała mega biednie- tynk obdrapany, podłoga z paneli i sprzęt sprzed 40 lat (zresztą, cały szpital tak wyglądał). Była to dość duża sala, a znajdowały się w niej tylko łóżko, parawan, balia, stolik i stara umywalka. Przetrwałam tam jakieś kilka godzin, ale było tak zimno i nieprzyjemnie, że twierdziłam, że nie będę tam siedzieć i umówiłam się z jakimś świrniętym doktorem-naukowcem (nazwijmy go Doktorkiem) oraz z jakąś babą, że uciekniemy z tego szpitala. I tu jest najlepszy moment, bo biegniemy szybko na zewnątrz do samochodu Doktorka (jakiegoś musztardowego poloneza czy innego fiata- w każdym razie gruchot), wsiadamy i już widzimy że za nami biegną, co mnie bardzo stresuje, ale Doktorek odpala i zaczyna popierniczać po dwupasmówce POD PRĄD NA WSTECZNYM. Wszyscy na nas trąbią, ale on twierdzi, że wie co robi, więc siedzę cicho i pochłaniam emocje. Zaczyna się regularny pościg, który prowadzi nas aż do piaszczystej drogi wzdłuż torów- Doktorek zaczyna już jechać normalnie i coś pierdzieli o mitochondriach czy innych chlorofilach, jakby się nic nie działo. PRZECIEŻ NAS GONIĄ HALO!

 W końcu zatrzymujemy się przy lasku, patrzę, a tu 3 gangsterów, w tym ich szef, Cezary Pazura, wyciągają z mercedesa moją ciocię i jej dorosłą córkę i prowadzą na polanę, żeby je zastrzelić. Chcę coś zrobić, coś do nich gadam, ale nagle obok mnie materializuje się moja mama i mówi, żebym sobie dała siana, bo bez sensu. No dobra, nie będę się kopać z koniem. Niech se giną. Następnie przenoszę się do mojego domu, idę do łazienki, a tam na podłodze siedzi ten wariat w kitlu.  Idę za moim pierwszym impulsem i zaczynam mu zadawać trudne pytania biologiczne, a on mi odpowiada totalnie od czapy, że nawet ja wiem, że to nieprawda. Po 4 pytaniach Doktorek stwierdza, że już mu się nie chce i się budzę. 

Kurde, naprawdę chciałabym pamiętać tę jego gadaninę, bo cudownie było słuchać takich abstrakcyjnych bzdur, ale chyba mój mózg nie potrafi zmagazynować takiej ilości bezsensu :(( Musicie mi wierzyć na słowo, że to były piękne monologi.

Różne oblicza betonuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz