- 25 - Na drodze mroku

2 0 0
                                    


Zmierzenie się z natłokiem informacji nigdy nie jest łatwe. Najpierw trzeba je wszystkie przyswoić, później należy podzielić według kategorii, a dopiero po tych krokach spróbować zrozumieć, znaleźć wszelkie powiązania między nimi i zobaczyć pełen obraz tego, co chciały sobą zaprezentować. Medi Lichtblau nie miała z tym problemów od czasów szkolnych – chłonęła wiedzę niczym gąbka, szybko przyswajała, katalogowała i znajdowała spójność, wiedziała, co się z czym łączy – ale on nie był nią. I zdecydowanie potrzebował więcej czasu, jak i kartki papieru, by wszystko to sobie poukładać, nim zacznie wariować z powodu tego, na jakiego głupca wyszedł.

Tarian nie rozumiał, jak mógł nie dostrzegać pewnych rzeczy, ale z drugiej strony – nie umiał za dobrze rozczytywać ludzi, zbyt ufnie podchodził do niektórych spraw, przez co lądował twardo na wyrobionych pośladkach, szybko się po tym podnosząc. Tym razem czuł jednak, że upadek pozostawi coś więcej niż tylko obity tyłek.

Chciał, by Ebrill pozostawiła go w kuchni samego i zajęła się sobą, dalszym ciągiem vendetty, która w jego oczach nie miała już prawa istnieć, ale wampirzyca ani myślała się na to godzić. Wiedziała, że jej słowa wstrząsnęły opiekunem, który rozumiał, że ta rola w ogóle do niego nie pasuje, bo nie ma dzieciny, którą winien się zająć, widziała po nim, że potrzebne będzie mu wsparcie, by to wszystko zrozumieć, dlatego poszła do swojej sypialni tylko po to, by wrócić z niej z blokiem papieru, markerami i kilkoma gazetami z ostatnich tygodni, które mogły pomóc w łataniu niektórych luk w historii.

Tarian skinął na tę pomoc głową, nie odezwał się ani słowem, bo nie był pewien, czy jeśli to zrobi, jego głos się nie załamie, a chciał wciąż udawać, że niewiele rzeczy go rusza, a to ukrywanie tylu spraw po prostu analizuje i przyjmuje, w ogóle nie podchodząc do nich emocjonalnie. Wierutne klamstwo, ktore nie mogło ujść uwadze Ebrill, która wyczuwała wszystkie uczucia i myśli, jakie w tej chwili atakowały opiekuna. Również nic nie mówiła, nie chcąc zakłócać czasu, który przeznaczył na uporządkowanie wszystkiego, czego się dowiedział.

Wampirzyca stała plecami do okna, opierała się o parapet i obserwowała handlarza, który nanosił na papier odpowiednie informacje. Zerkała na blok, by w razie czego powiedzieć pewne rzeczy lub coś poprawić. Czuła się odrobinę niekomfortowo, widząc, jak Drych tworzy jej drzewo genealogiczne, ale teraz, kiedy je widziała, potrafiła zrozumieć, dlaczego mogła być niezłym kąskiem dla wielu istot – łączyła w sobie dwa arystokratyczne rody, co sprawiało, że w oczach innych mogła uchodzić za bogaczkę i kogoś, kto ma znaczenie nawet po śmierci. Pewnie trudno byłoby uwierzyć w to, że została wydziedziczona i jedyne, co jej pozostało, to przyrodnia siostra, która nigdy się od niej nie odwróciła, choć własny ojciec od lat o nią nie dbał i nie miał problemu z tym, że trafiła do przytułku dla sierot. Pogodziła się z tym, spędzając pod czujnym okiem Polusa kilka lat życia, za przyjaciela mając jedynie przez chwilę Eirę. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś go spotka i wplącze się w coś podobnego.

Jak widać, los bywał przewrotny nawet dla istot, które niekoniecznie z własnej woli stawały się częścią nocy.

– Mogę cię o coś zapytać?

Analizując własne odczucia po wyznaniu prawdy, jak i te docierające do Tariana, wyłączyła się na chwilę, dlatego drgnęła, gdy usłyszała pytanie opiekuna.

Spojrzała na niego i spotkała się z jego wzrokiem, którego nie oderwał od jej twarzy. Wyglądał na pokonanego i smutnego, a taki widok mógłby złamać serce, gdyby jeszcze była człowiekiem.

– Oczywiście, śmiało.

Nie chciała nic więcej przed nim ukrywać.

– Ile właściwie masz lat? Znaczy się... Ile miałaś, kiedy Bianchi cię dorwał i zabił?

Dziecina i opiekunWhere stories live. Discover now