Rozdział 1 (c)

0 0 0
                                    

Gaja siedziała na szarym, wygodnym fotelu z IKEA popijając gorące kakao.
— Twoi rodzice na pewno dzisiaj nie wrócą?
— Często mnie tak zostawiają — odpowiedział Åsmund. — W gruncie rzeczy mi to nie przeszkadza. Gdy mieszka się na tak małym metrażu, nawet przy największej miłości do współlokatorów, czasem ma się ich dość. Zdarza się, że potrzebuję samotności. Zwłaszcza że na co dzień muszę znosić krzyki pięcioletniej siostry. — Przewrócił oczami.

Gaja bardzo mu współczuła. Sama nie była przesadnie zamożna, ale przynajmniej miała własny pokój. Nie wiedziała, co by bez niego zrobiła. Prywatność stanowiła dla niej ważną wartość, a zdawało się, że chłopak był jej prawie zupełnie pozbawiony. Podzieliła się tymi spostrzeżeniami z nowym znajomym, na co ten tylko prychnął.
— Jak ja nienawidzę takiego podejścia. Współczucie zachowaj dla tych, którzy rzeczywiście go potrzebują. Nie znam innej rzeczywistości niż ta, w której żyję. Jestem do niej przyzwyczajony. Poza tym to nic złego tylko pokój z siostrą. Nie przesadzajmy. — Rozłożył ręce.

Gaja spuściła wzrok. Poczuła się winna. Åsmund, widocznie zmieszany, zaśmiał się nerwowo.
— Dobra, to co robimy? — zmienił temat. — Skoro uciekliśmy z balu, o którym marzyła z takim wyczekiwaniem większość absolwentów, chyba powinniśmy udowodnić sami sobie, że potrafimy się dobrze bawić bez ich udziału, w sposób inny niż oni. Jaka jest najmniej imprezowa czynność, jaką znasz? Każdy pomysł jest dobry.

Na tym polegała różnica między nimi. Åsmund tak naprawdę, w dogodnych okolicznościach, wolałby uczestniczyć w przyjęciu, bawić się ze znajomymi ze szkoły. Jednak najwidoczniej nie wszystko poszło po jego myśli. Gaja nie mogła dojść do tego, co to było, ale najwyraźniej wypaliło dziurę w jego sercu. Dziewczyna myślała inaczej — jej wstręt przed balem nie był wtórny, lecz posiadała go od początku, długo przed przybyciem do sali, a nawet wyborem sukienki. Tak naprawdę posiadała go od zawsze. Zaczynając liceum, miała nadzieję na zmiany, ale najwyraźniej grubo się pomyliła. Nie mogła się zmienić. Już zawsze pozostanie zamkniętą w sobie, cichą i nieatrakcyjną towarzysko dziewczyną ze wstrętem do ludzi.
— Mam wrażenie, że znam same aimprezowe czynności.
Chłopak znowu wybuchnął śmiechem.
— Jesteś do bólu nudna — stwierdził, podpierając ręką policzek.
Nic nie poradzę, pomyślała, introwersja zobowiązuje. Åsmund popatrzył na nią z zaciekawieniem, studiując dokładnie jej twarz. Nastolatka zaczęła czuć się nieco nieswojo. Nie lubiła, gdy ktoś poświęcał jej zbyt wiele uwagi.
— Dobra... — zagaiła, chcąc przerwać panującą ciszę i zrzucić z siebie badawczy wzrok chłopaka. — Co możemy zrobić? Film? Czy filmy są „imprezowe"? Ktoś ogląda filmy na imprezach? — Zaśmiała się nerwowo. — Masz rację, jestem nudna i kompletnie się na tym nie znam. Jeśli ja lubię oglądać filmy, to inni pewnie tego nie robią, nie w sytuacjach towarzyskich. Czytać książek raczej nie będziemy, bo przeczyłoby to wspólnemu spędzaniu czasu. Każdy czyta w innym tempie, jedynym wyjściem byłoby czytanie na głos, czego bardzo, bardzo nie lubię robić, pewnie przez wzgląd na mój lęk społeczny. Zaczynam się jąkać, gubię słowa, zamieniam końcówki, nie wiem, czy z tobą zachowywałabym się tak samo, bo w twoim towarzystwie czuję się dziwnie dobrze. Co mnie trochę niepokoi, nie zachowuję się tak normalnie, nie powinnam z taką łatwością ufać obcym, to chyba przez ten alkohol, ale, o mój Boże — nie wiem, czy powinnam to mówić, nie jestem wierząca — jeśli ktoś dosypał mi kogoś do kieliszka i... — Wywód przerwała jej ręka zaciskająca się na jej ustach.
— Stop, stop, koniec tego gadania, uszy mi zaraz pękną. — Machnął ręką ekspresyjnie, a następnie uniósł kciuk do ust, przegryzając skórkę. Po chwili milczenia klasnął w dłonie. Pełen energii wybiegł z salonu. Zaraz jednak wrócił, taszcząc ze sobą czarne pudło.
— Co ty robisz? — spytała Gaja, marszcząc brwi.
— Czekaj — odparł tylko i znów uciekł. — Powiedz liczbę od jednego do sześciu! — krzyknął z drugiego pokoju. Gdy dziewczyna wybrała czwórkę, Åsmund wrócił cały rozpromieniony. — Talking Heads! — wykrzyknął z entuzjazmem. — Nie możemy wymyśleć żadnej aimprezowej czynności, więc zrobimy konkurencyjną imprezę. Z o wiele lepszą muzyką. — Mówiąc to, wskazał na okładkę winylowej płyty, na której widniały cztery przerażające, zamalowane na czerwono twarze.
Nastolatka przekrzywiła głowę, nie ruszając się z fotela.
— Masz gramofon. — Kiwnął głową. — I słuchasz Talking Heads. — Znów potwierdził. — Skąd ty się urwałeś?
— Z lat osiemdziesiątych, słonko!

Wtem z głośników rozległa się muzyka. Åsmund zaczął rytmicznie przebierać nogami, a wkrótce tańczył już całym ciałem. Dziewczyna wybuchnęła śmiechem, ale nieśmiało wstała z wygodnego fotela. Chłopak chwycił ją za ręce, kołysząc się. Piosenka była... dziwna. Gaja raczej nie słuchała tego typu muzyki, ale musiała przyznać, że czuła się zaintrygowana. Åsmund zaś odśpiewywał radośnie kolejne wersy, nie przejmując się widowią, a może wręcz będąc nią zachęcony. Kiedy artysta po raz kolejny zawołał „Take a look at these hands", nastolatka nawet mu zawtórowała. O dziwo czuła się dobrze w małym świecie Åsmunda. Pragnęła pozostać w nim jak najdłużej, bo nie dosięgały tu jej własne troski.

Nieco późnej, zmęczeni intensywnym wysiłkiem, leżeli na łóżku, wpatrując się w sufit. W tle dało się słyszeć ciche pobrzękiwania gitary.
— Wiesz, jesteśmy jak Jonathan ze Stranger Things. — odezwała się Gaja, lecz widząc zmarszczki zdziwienia na twarzy kolegi, kontynuowała. — Nie wierzę, że tego nie oglądałeś. — Usiadła na łóżku. — W jednej scenie Nancy próbuje przekonać go do przyjścia na imprezę, ale Jonathan mówi, że jest zajęty. Na to Nancy zaczyna mówić, że pewnie słuchanie Talking Heads i czytanie Vonneguta to jedyne, czym będzie się zajmował. — Uśmiechnęła się i na nowo położyła, przeciągając się. — Ty jesteś tą jego częścią słuchającą Talking Heads, a ja czytającą Vonneguta. I w ten sposób tworzymy jednego z najlepszych bohaterów w serialu. Oprócz Willa oczywiście — sprostowała szybko. Åsmund zaśmiał się tylko.
— Chciałbym mieć czas na oglądanie seriali — wyznał. — Cały czas tylko się uczę. To chyba normalne, w końcu jesteśmy w klasie maturalnej, każdy przez to przechodzi. Chcę tylko powiedzieć, że to pierwszy od dawna wieczór, w którym nie otworzyłem repetytorium. Gdybym cię nie spotkał, prawdopodobnie pojechałbym do domu sam, by pouczyć się w spokoju.
— To... smutne, ale będzie lepiej. Raczej nie będziemy zakuwać do końca życia. Trzeba przeczekać. — Chciała jednak dodać koledze otuchy, sama jednak ani trochę w to nie wierzyła. Reguła ta nie powinna zadziałać przynajmniej w jej przypadku. Jeśli spełni marzenie o studiach medycznych... mówi się, że lekarz uczy się całe życie. Mało tego, ona jak na razie miała szansę zostać najbardziej nieudolną lekarką świata, dlatego będzie musiała uczyć się jeszcze ciężej niż inni. — Co planujesz robić w przyszłości?
— Jak wszystko dobrze pójdzie, będę studiował coś związanego z matematyką. — Skucha. Gaja myślała, że chłopak jest w klasie humanistycznej. Czuła się głupio, ale miała prawo się pomylić – ich szkoła była tak duża, że niektórych uczniów ze swojego rocznika jeszcze nigdy nie widziała na oczy, nie mówiąc już o przypasowaniu ich do poszczególnych profili. — Wszyscy namawiają mnie na pedagogikę, podobno dobrze tłumaczę tematy i mam dobre podejście. Nie wiem tylko, czy chciałbym być kimś takim jak pan Wasin. Tłumaczy bardzo dobrze, ale... czasem, gdy jesteśmy zajęci robieniem zadań, wpatruje się w okno. Myśli, że nikt na niego nie patrzy, ale ja zawsze zauważam jego wzrok. Jest tak przepełniony smutkiem... Gaja, boję się tego. Większość nauczycieli w tej szkole, Wasin, Paszczenko, Lis, zachowują się, jakby stracili całą radość do życia. Jakby coś poszło nie tak. Nie chcę tak skończyć.
— Masz jeszcze masę czasu. — Poklepała go po policzku. — Zdążysz zdecydować, nie martw się. Ci ludzie... — zaczęła. — Nie wydaje mi się, żeby byli nieszczęśliwi przez to, że są nauczycielami. To ciężki zawód, ale znam masę wspaniałych osób, które nauczają i są zadowoleni ze swojego życia. Bardziej prawdopodobne, że przygnębia ich coś innego. Przecież praca to tylko jeden aspekt życia. — Przynajmniej taką miała nadzieję.

Nagle rozległ się dźwięk przychodzącego połączenia.
— Cholera. — Poderwała się Gaja. — Muszę wracać. Zostawiłam Helenę, nie mówiąc jej, że wychodzę. Jej tata miał po nas przyjechać. — Nastała chwila osobliwego milczenia. Nie wiedzieli, czy jeszcze ze sobą porozmawiają. Czy zdobędą się na odwagę, by podejść do siebie w szkole, czy wszystko, co się dzisiaj wydarzyło, nie pozostanie mniej realne, niż podrzędny sen?
— Dzięki za dzisiaj. — rzuciła. — Do zobaczenia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 14, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

and she wasWhere stories live. Discover now