Dwa listy

38 2 0
                                    


Dumbledore wszedł do swojego gabinetu pełnego obrazów z poprzednimi dyrektorami Hogwartu niektórzy przywitali się na jego widok niektórzy wciąż spali a innych nie było w swoich obrazach. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy to stos listów na biurku. Ciężko westchnął po czym siadając przy biurku zaczął otwierać pierwszego z nich. Po kilku godzinach odpisywania na listy nadeszła pora na odwiedziny gości, zawsze w godziny południowych przychodziło kilka osób prosząc o rady w których rozwiazywaniu Albus był mistrzem. Gdy ostatni gość opuścił gabinet w końcu mógł odpocząć, rozsiadł się na krześle zamykając oczy aby na chwilę oczyścić umysł. Nie był w stanie stwierdzić jak długo tak odpoczywał jednak gdy otworzył oczy ujrzał na stole jeszcze jeden list.

- Ciekawe co znowu tym razem - mruknął. Ale gdy zobaczył kto jest adresatem listu humor mu się poprawił, ponieważ był to list od Nicolasa Flamela. Otworzył list i zaczął czytać 

Drogi Albusie, wiem że sporo się u ciebie dzieję jednak może znajdziesz chwilę aby odczytać mój list...

Gdy skończył czytać opowiadania swojego przyjaciela o jego pracy nad kolejnymi alchemicznymi projektami od razu wyciągnął papier i zaczął odpisywać. Napisał o kilku ostatnich miesiącach życia w Hogwarcie oraz odpowiedział na kilka prywatnych pytań po czym dopisał na końcu pozdrowienia dla Nicolasa oraz jego żony. Zapieczętował list i podszedł do okna gdzie czekała już na niego sowa.

- Witaj Dunio - powiedział do ptaka  i dodał. - To list dla Nicolasa Flamela, mam nadzieje że podróż ci szybko minie.

Pogłaskał sowę po małej główce, dał smakołyk i pozwolił jej odlecieć. Jeszcze przez w chwile patrzył na nią lecącą w stronę zachodzącego słońca.

- Jaki piękny widok - pomyślał. I zdał sobie sprawę w tym momencie że właśnie nadchodzi pora kolacji. Po chwili przypomniał sobie dziwne zachowanie Minerwy pod koniec śniadania miał nadzieję że już na kolacji będzie miała lepszy humor.

Zaczął kierować się w stronę wyjścia, chciał być trochę wcześniej dlatego że miał nadzieję spotkać się szybciej z Minerwą. Odłożył księgi na półki, schował myślodsiewnie i zamknął za sobą drzwi jednym machnięciem różdżki. Była już pora kolacji więc po drodze szło wielu uczniów, a także kilku nauczycieli. Wszedł do sali i usiadł na swoje miejsce czekając z nadzieją że zaraz osoba o którą się tak martwi zaraz wejdzie.

Czas mijał a jej wciąż nie było. Albus starał się nie przejmować przecież mogło ją coś zatrzymać jakiś uczeń. Jednak takie myślenie nie dawało mu spokoju. W końcu postanowił działać.

- Horacy wiesz może gdzie jest Minerwa?- spytał z przejęciem Dumbledore.

- Mijałem ją gdy szedłem na kolacje. Szła w stronę swojego pokoju i trzymałajakiś list. Chyba najwyraźniej jego zawartość jest bardzo ciekaw askoro jej nie ma.- odpowiedział Slughorn.


Dumbledore odstawił kielich, nie miał ochoty już jeść. Martwił się o nią nigdy nie zaniedbywała posiłków. Postanowił po prostu sprawdzić co się stało. Wstał od stołu i zaczął się kierować w stronę wyjścia. Po drodze kilku uczniów powiedziało mu dobranoc. Zbliżając się w storę komnaty Minerwy poczuł ucisk na brzuchu, przyspieszył kroku. Gdy był już za zakrętem poczuł chłód wiatru. Stanął pod drzwiami i zapukał...cisza, zapukał jeszcze raz lecz znowu nic. Nie chciał naruszać jej prywatności ale czuł że musiał to zrobić. 

- Minerwo wchodzę, martwię się o ciebie. - powiedział przykładając twarz do drzwi po czym je uchylił. W pomieszczeniu było ciemno, czuć było już lekki powiew wiatru najwyraźniej to stąd był ten chłód na korytarzu. Rozejrzał się uważniej, a wchodząc dalej zauważył otwarte okno na rozcież.  

Odkryć miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz