ROZDZIAŁ 1

37 3 0
                                    

                                                                            JASŁO - ROK - 1987

- Marylciu, pospiesz się, dzisiaj przyjeżdża Makrina. Musimy przygotować jej pokój i posprzątać w domu. - powiedziała moja rodzicielka

- NIE, ŚMIERDZĄCY POMIOCIE SZATANA, NIE POZWOLĘ CI NA SPRZĄTANIE W MOJEJ JASKINI- odpowiedziałam zdenerwowana, czy chociaż raz w niedzielę nie mogę się wyspać ???

Trzy godziny później, pod naszą rezydencje, przyjechała sześcio metrowa limuzyna, z której wysiadła oszałamiająco piękna dziewczyna, o imieniu Makrina. Wyglądała mniej więcej tak:

Makrina weszła do domu z gracją niczym łabędź i dystyngowanie się z nami przywitała

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Makrina weszła do domu z gracją niczym łabędź i dystyngowanie się z nami przywitała. Od razu mi się nie spodobała, widać że z wielkiego miasta. Mama kazała mi oprowadzić ją po naszej zapleśniałej rezydencji i zaprowadzić ją do jej pokoju. Owy pokój był ciemny i zimny, bardzo śmierdział zwłokami mojego dziadka rozkładającymi się w kącie. Kiedy Makrina weszła do pokoju, natychmiast pobladła i powiedziała łagodnym tonem.

- Ależ Marylka san, przecież życie w takich warunkach jest upokarzające, tu jest gorzej niż w stajni-

-POWINNAŚ SIĘ CIESZYĆ Z TEGO CO MASZ- wrzasnęłam tak, że było mnie słychać w sąsiedniej wiosce, po czym walnęłam ją z całej siły moją ukochaną łopatą, którą zawsze noszę w tylnej kieszeni spodni.

Po całym incydencie Makrina spadła na podłogę i zasnęła. Kiedy weszłam do mojego pokoju, zauważyłam, że jest juz puzyno i postanowiłam udać się w hibernacje.

Uprowadzone przez MakorolloWhere stories live. Discover now