Będzie mi mega miło, jak zostawisz tą gwiazencje
Dziekuję❤️
==========================— Czy ciebie i tego zjeba coś łączy? – wydusił z siebie, patrząc intensywnie w moje oczy. Złapał mnie za nadgarstek, mocno go ściskając.
Ja stałam osłupiona, skąd to pytanie? I co go to obchodzi?
— Dobra, raz-puść moją rękę, bo zaczyna boleć. – chłopak szybko zabrał dłoń, w miejscu gdzie wcześniej była został czerwony ślad, super. — Dwa-co cię to obchodzi, co? – starałam się zachować spokój i nie pokazywać uczuć.
— Po prostu on nie jest dla ciebie odpowiedni. – wymruczał prawie niesłyszalnie, a do tego nie patrzył w moje oczy.
— Ah tak? Chyba to ja decyduje, kto jest dla mnie odpowiedni, czyż nie? – prychnęłam już całkiem rozkojarzona.
— Nie.Spotykaj.Się.Z.Nim. – wysyczał przez zaciśnięte zęby i odszedł. Specjalnie jeszcze mnie trącając ramieniem.
Phi, nie będzie mi farfocel jeden, mówił co mam robić, czy z kim się spotykać.
Pokonałam parking szkolny i poszłam na przystanek.
Na skraju wytrzymałości wsiadłam do autobusu, oparłam głowę o szybę i starałam się uspokoić. Z dnia na dzień coraz bardziej zaskakuje mnie jego zachowanie. Mam wrażenie, że traktuje mnie jak swoją własność, a od tego przecież uciekłam. W zamku cały czas ktoś mnie kontrolował, co wcale nie jest takie cudowne, o ile ingerowanie w czyjeś życie może takie być.
***
Szklane drzwi się rozsunęły, dzięki czemu weszłam do szpitala. Do moich nozdrzy wdarł się zapach specyfików, których używają lekarze. Przemierzyłam drogę od wejścia do recepcji i stanęłam za wysokim chłopakiem. Nim się spostrzegłam, brunet odszedł(jego włosy były bardzo znajome, ale w sumie, to co drugi chłopak jakiego znam, ma taki kolor).
— Witam panią. – posłałam sarkastyczny uśmiech kobiecie z recepcji.
— Dzień dobry. – odpowiedziała niechętnie.
Tak, też się nie cieszę na twój widok.
Czujecie sarkazm?
— W czym mogę pomóc? – zapytała, gdy dłuższy czas się jej przyglądałam.
Blondyna, tleniona, dużo szpachli na twarzy i... Rozpięte dwa guziczki kitla, chyba po to by młodzi lekarze i chłopacy w moim wieku, mieli na co popatrzeć. Jej cycki są prawie tak duże jak moja głowa.
— A tak, ja do Isabelli. – nie podaje jej nazwiska już od jakiś dwóch tygodni. Za każdym razem jak podchodzę jej reakcja jest taka sama ,,niechętne spojrzenie i gest ręki na windę".
— Zaraz będzie miała rehabilitacje, dlatego będziesz musiała poczekać w jej sali. – wytłumaczyła na jednym tchu, ani razu na mnie nie patrząc .
Mruknęłam ciche ,,dziękuję" przeplatane z ,,do widzenia". Wsiadłam do windy i wcisnęłam przycisk piętra, na którym jest Bella. Jechałam jakąś minutkę, po czym charakterystyczne ,,ding" oznajmiło, iż dotarłam do celu. Przechodziłam obok pomieszczeń, w których leżą schorowane dzieci. Od ścian odbija się ich płacz, albo odgłosy duszącego kaszlu. Mijałam kilka zmęczonych już matek, wyglądały na wycieńczone ciągłym siedzeniem w takim miejscu. Zrobiło mi się smutno, gdy ujrzałam dziewczynkę idącą z kroplówką. Była blada, pozbawiona jakiegokolwiek szczęścia.
KAMU SEDANG MEMBACA
(no) Princess
Fiksi Remaja~ Byli kwintesencją nieidealnie idealnych światów ~ • Poprawione rozdziały 20/25 ⚠️Zawiera sceny erotyczne ⚠️Wulgarny język ⚠️Samookaleczanie