Im dalej od rodziny przywódców, tym mniej wartościowe w świetle miasta jednostki. Aczkolwiek nawet ten na samym końcu długiego stołu mógł czuć się ważny, bo niewielu mogło znaleźć się tutaj, na tej sali, ze śmietanką towarzyską, obfitującą w nazwiska rozchwytywane w Fedorze oraz powszechnie szanowane. 

Podanie dań zasygnalizowało trzykrotne uderzenie przez Wielką Premier w szklankę, z której popijała swój ulubiony, owocowy napar. Była to specyficzna persona, jak uważał Hongjoong. Niczym nie przypominała istoty ludzkiej, jej ruchy, gesty, nawet mina, zdawały się ulepione z plasteliny, nienaturalne, przyjęte zgodnie z okazją. W jej oczach nie było absolutnie nic żywego. Tak jakby ktoś ulepił czarne jak węgiel ślepia z kryształu i włożył je do sztucznie uśmiechającej się lalki. Jej głos wydawał się tak miły, słodki oraz lekki, że dźwięk jego niósł niemalże niepokój. Żadna  skrajność nie była dobra, szczególnie ta, pod którą skrywało się jej zupełne przeciwieństwo, co Hong mógł tylko podejrzewać. 

- Cieszę się, że zjawiliście się tym razem równie tłumnie. To naprawdę roztapia moje serce.- powiedziała unosząc ręce w niemalże sakralnym geście, a wszyscy jak jeden chór odparli jej zwrotami uznania. Tymczasem na blacie pojawiły się pachnące potrawy na półmiskach: mięsa, sałatki, makarony, owoce, desery. Wszystkie delicje, o jakich nikt na co dzień nie śmiał pomyśleć, zebrały się przed nimi, każdy na wyciągniecie dłoni. Po skończonej przemowie jubilatki, obfitej w zdania pełne patosu, a jednocześnie pozbawione wartości, wszyscy zabrali się do jedzenia oraz kontynuowali wcześniej rozpoczęte konwersacje. Hongjoong nie czuł nawet potrzeby zapamiętywania wywodów jakie padły z ust kobiety, gdyż streszczały się do jednej ogólnej sentencji: "Bądźmy wdzięczni temu co mamy i nie rozpamiętujmy przeszłości. Żyjmy w pokoju oraz bezpieczeństwie.". Kim potraktował to jako oczywiste uprzedzenie kogokolwiek tutaj, przed zadawaniem niekomfortowych dla niej pytań. A tych Joong miał mnóstwo. Nie planował ich jednak zadawać dzisiaj. 

- Jak ma na imię? Nie wiem jak się zwracać...- wymruczał cicho przez zęby, nachylając się w stronę Parka.  Ten zerknął na niego z nieukrywanym oburzeniem. 

- Hyejin, ale nie możesz mówić do niej po imieniu. To niestosowne.- burknął oschle.

- Hmm, do ciebie już stosowne?-

- Przyzwoliłem ci na to. Nie męcz mnie tym.- wydusił, nakładając sobie jakiejś pieczeni w aromatycznym sosie, by tylko móc zapchać policzki i uniknąć dalszych dyskusji z chłopakiem. 

- Kim Hongjoong, chyba wszyscy chcielibyśmy dowiedzieć się o tobie coś więcej.- nagle rozbrzmiał głos Hyejin, wywołujący szarowłosego do reakcji. Ten rzecz jasna, najpierw ukłonił się delikatnie, tak jak nakazywała kultura, po czym uniósł delikatnie kąciki ust, by wyglądać przyjaźniej. Rozpoczynał grę, która miała tylko jeden kierunek, z której nie było powrotu. 

- Tak, mogę mówić. Tylko, jeśli można się dowiedzieć, o czym konkretniej?- 

- Zjawiłeś się tutaj, w Fedorze, niespełna miesiąc temu. Wiesz jak niewielu pozwalamy zostać. Ty oraz twoi towarzysze, Pan Choi, Jung oraz Song, witam was serdecznie, zostaliście zaproszeni przez mojego wnuka. Słyszałam wiele, ale nie od was bezpośrednio. Skąd przybywacie?-  jej ton i język były równie teatralne co postawa, lecz Hongjoong udawał, że w żadnym wypadku mu to nie przeszkadza. 

- Punktów na naszej mapie było bardzo dużo, a jak dobrze wiemy, nie istnieje możliwość nazwania ich. Jeśliby nawet to zrobić, nikt z nas nie wiedziałby, gdzie to jest, czym jest, ani jak wygląda. Nie ma więc sensu określać skąd idziemy, ważniejsze jest chyba dokąd?- modulował głos, by jak najbardziej przypominał sposób wypowiadania się Premier. Dostrzegła to, przez co poczuła się niekomfortowo, ale również zaintrygowało jej to w pewien sposób. Przytaknęła więc ochoczo. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auWhere stories live. Discover now