#0 - Prolog

16.2K 594 135
                                    

Everyday on this planet, millions and millions of people have no choice but to deal with being miles apart from their loved ones.

Od: Shawn 💞 1:29am
Śpisz?
Do: Shawn 💞 1:29am
Nie, uczę się do fizyki, jutro mam sprawdzian.. 😡
Od: Shawn 💞 1:30am
Daj sobie spokój, jest prawie druga nad ranem 😒
Do: Shawn 1:31am
Może i masz rację..
Wyślij.
Zamknęłam książki, wstałam i włożyłam je do torby. Poprawkowe sprawdziany są najgorsze, nigdy nie wiesz z czym nauczyciel wyskoczy, zwłaszcza mój. Mr Mike aka Magic Mike, wysoki jak dwie żyrafy, chudy mężczyzna przypominający chorego psychicznie, z wiecznie podkrążonymi oczami i okularami żywcem wziętymi z Harry'ego Pottera. Czasami zastanawiam się, czy maskuje sobie błyskawicę na czole, czy po prostu jej nie ma. Szybko wróciłam do ciepłego łóżka i chwyciłam za telefon wchodząc na iMessage. Nowa wiadomość.
Od: Shawn 💞 1:37am
Idę już spać, śpij dobrze xx

Szybko odpisałam.
Do: Shawn 💞 1:37am
Dobranoc, Shawney 😘

Sprawdziłam Twittera, Facebooka i odłożyłam telefon na nocną szafkę. Przekręciłam się na lewy bok i pogrążona we wzorach fizycznych zasnęłam.

Obudził mnie dźwięk budzika, oznajmiający 6:45. Sięgnęłam po telefon i wyłączyłam denerwującą muzyczkę. Ruszyłam w stronę łazienki, umyłam twarz spoglądając w lustro i powiedziałam:
-Za dwa dni wakacje, dasz radę.
Nałożyłam podkład, puder, pomalowałam rzęsy i już prawie byłam gotowa, tylko się ubrać.
Wybrałam ciemne spodnie z dziurami na kolanach, gładką, białą bluzkę i białe Converse'y. Wyprostowałam włosy, nałożyłam błyszczyk i sięgnęłam po torbę. Zbiegłam na dół, przywitałam się z mamą i usiadłam przy stole.
-Umiesz na fizykę? - zapytała, kiedy przeżuwałam ostatni kawałek kanapki.
-Umjem - odparłam. Zaczęłyśmy się śmiać. Usłyszałam kroki i zobaczyłam na schodach mojego brata, Kevina. Dałam mu buziaka w czoło, założyłam czarną, skórzaną ramoneskę i wyszłam z domu.

Nie mam daleko do szkoły, dlatego za mniej-więcej 5 minut byłam pod klasą. Przywitałam się ze znajomymi i zaczęłam powtarzać tematy. Jak dobrze, że widzę ich praktycznie ostatni raz w życiu. Dzisiaj szkoła jest prawie pusta, bo przychodzą tylko osoby, które mają coś do poprawy. Jutro oficjalne zakończenie roku i spotkam się z Shawnem. JUŻ JUTRO! - krzyczy moja podświadomość. Nadal nierealne jest dla mnie to, że spotkam Shawna Mendesa. Tego Shawna Mendesa, mojego najlepszego przyjaciela. MOJEGO. Gwiazda YouTube'a, internetu, świata, przyjaźni się właśnie ze mną, najzwyklejszą dziewczyną, jedną z wielu.

Z przemyśleń wyrywa mnie dźwięk dzwonka. Nauczyciel pojawia się kilka sekund po nim, a cała nasza piątka wchodzi do sali i siadamy do osobnych ławek. Magic Mike rozdaje kartki.
-Podpiszcie się. Macie czas do 8:15, bo dałem wam tylko 4 dość łatwe zadania.
-Mówili - odparł Lucky, znany jako klasowy błazen i najprzystojniejszy chłopak ze szkoły. Mój chłopak. Blond włosy, cudowne, niebieskie oczy i zmysłowe spojrzenie. Ideał. Ale ja teraz nie o tym, silnik o mocy...

Równo o 8:15 nauczyciel zebrał kartkówki i w sumie byliśmy wolni.
-Emily, Lucky, lecimy na kręgle? - zapytał Jacob
-Um.. - zaczął. Spojrzałam na niego błagalnie. -Em musi się spakować, wyjeżdża dzisiaj.
-Ah, no tak, zapomniałem. Miłej zabawy, Em - powiedział obejmując mnie ramieniem, na co Lucky zmierzył go chłodnym spojrzeniem. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek wtulając się w niego i napawając jego zapachem.
-Awww - mruknął Jacob z sarkazmem i przewrócił oczami. Lucky i Jacob zawsze się przyjaźnili, ale obydwoje wiedzieli, że J od pierwszej klasy się we mnie podkochiwał, jednak jeden i drugi to tolerują.
Pożegnałam się ze wszystkimi i trzymając się za ręce skierowaliśmy się do domu. Zrobiłam nam gorącą czekoladę, przyniosłam koce i włączyliśmy "Więźnia labiryntu".
Położyłam się na torsie blondyna i zamknęłam oczy.

-Emily? - przebudził mnie głos chłopaka. Podniosłam się. -Spałaś cały film? Non stop do ciebie gadałem - odparł mierząc mnie wzrokiem.
-Wybacz, skarbie - odparłam całując go. Chwycił mnie w obięcia i posadził sobie na kolanach. Objął moją twarz mocniej przyciągając do siebie, a ja wplotłam swoje dłonie w jego miękkie włosy. Na chwilę oderwałam się od niego wpatrując w oczy. Uśmiechnęłam się na sam ich widok. Spuścił wzrok, spojrzał na zegarek i momentalnie posmutniał.
-Już 12.. - wyjaśnił, na co westchnęłam.
-W takim razie... pomożesz mi się spakować? - zaproponowałam. -Spędzimy więcej czasu razem - dodałam z uśmiechem. Wstaliśmy i poszliśmy do mojego pokoju, pakując większość moich rzeczy w ogromną walizkę. W końcu to 2 miesiące.

Kilka godzin później

Zanim ruszyliśmy na lotnisko pożegnałam się z rodzicami oraz Kevinem i jeszcze milion razy sprawdziłam czy na pewno wszystko wzięłam. Gdy byłam już w 100% pewna, że mam najpotrzebniejsze rzeczy spakowaliśmy moją walizkę do Audi Lucky'ego i wyruszyliśmy. Droga strasznie się dłużyła. Z jednej strony byłam bardzo szczęśliwa, że zobaczę Shawna, ale z drugiej nie byłam gotowa na tak długą rozłąkę z Luckym. Od dwóch lat jesteśmy prawie nierozłączni, wszędzie chodzimy razem, wszystko robimy razem. W zasadzie to robiliśmy. Teraz wszystko się zmieni, spędzę wakacje z Shawnem i chłopakami.
-Emily? - zapytał kładąc rękę na moim udzie, co chwilę spoglądając to na mnie, to na drogę.
-Tak? - odparłam kładąc swoją dłoń na jego.
-Będę cholernie tęsknił - stwierdził, zaciskając nasze palce.
-Oh, kochanie. Ja też będę, nawet nie wiesz jak bardzo.
-Ale będziesz szczęśliwa z Shawnem - dodał puszczając moją dłoń i kładąc rękę z powrotem na kierownicy.
-Jesteś zazdrosny! - skwitowałam wybuchając śmiechem. -Shawn jest tylko moim przyjacielem, Lucky. Nic więcej, jasne? Myślisz, że gdybym się w nim zakochała nie zerwałabym z tobą i nie wyjechała do Kanady? - zadałam mu serię pytań. Uniósł brew w geście zapytania.
-Na pewno?
-Błagam, bo zaraz cię czymś pieprznę - mruknęłam podpierając łokieć na drzwiach.
-Nie usłyszałem odpowiedzi - odparł.
-I nie usłyszysz. Będę trzymać cię w niepewności, aż zatoniesz w chusteczkach po przepłakanych nocach przez to, że zerwałam z tobą SMSem - odpowiedziałam z sarkazmem i dodałam: -Na pewno.
-Uf. Myślałem, że nigdy nie przestaniesz mi grozić - powiedział zasłaniając usta, żebym nie zobaczyła jak się śmieje
-Lepiej zamilcz - warknęłam mierząc go wzrokiem, ale potem i tak się uśmiechnęłam.
-Kocham cię - odezwał się po kilku minutach ciszy.
-Ja ciebie też kocham - odpowiedziałam patrząc jak skupia się na drodze.

O 15 byliśmy już na lotnisku. Zostało niecałe 20 minut do odprawy i co się z tym wiązało - do pożegnania. Czekając w kolejce objął mnie od tyłu i położył mi głowę na ramieniu, splatając swoje dłonie na moim brzuchu.
-Tylko nie rycz - powiedziałam z uśmiechem całując go w policzek.
-Postaram się - odparł całując mnie, tym razem w usta.

-Leć bezpiecznie - powiedział, kiedy stałam po drugiej stronie bramek. -Kocham cię najmocniej na świecie, baranku
-Spadaj z tym barankiem, ja ciebie też kocham - złożyłam na jego ustach długi pocałunek i powoli zaczęłam kierować się do odprawy celnej, a po niej do wyjścia nr 27F. Napisałam do Shawna z informacją, że lot jest o planowanej godzinie i zaraz wchodzę na pokład.
*
Zajęłam miejsce w drugim rzędzie, zaraz przy oknie. Przełączyłam telefon na tryb samolotowy i oparłam głowę o okno. Zaczęło zbierać mi się na płacz, kiedy pomyślalam, że nie będę widywać Lucky'ego przez 2 pieprzone miesiące. D W A M I E S I Ą C E. Ponad 60 dni.
Zanim się zorientowałam, zaczęliśmy lądować. Zapięłam pasy, zamknęłam oczy i czekałam, kiedy będę mogła wyjść z samolotu i krzyknąć "Kanado, nadchodzę!"
Wcale tak nie zrobiłam, jedynie w myślach. Szybko załatwiłam formalności w sprawie paszportu i poszłam po walizkę. Na szczęście, pojawiła się jako jedna z pierwszych, więc stargałam ją z taśmy i podekscytowana ruszyłam na spotkanie z Shawnem.
Od razu kiedy go zobaczyłam, puściłam walizkę i zaczęłam biec w jego stronę. Zalana łzami wpadłam w jego ramiona, on lekko uniósł mnie w górę i kilka razy obkręcił. Nawet kiedy postawił mnie na ziemi nie chciałam go puszczać, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Jeden z najlepszych dni w całym moim nudnym życiu. Staliśmy przytuleni około pięciu minut, aż w końcu się od siebie odkleiliśmy.
-Cześć, Emily - powiedział, a ja totalnie się popłakałam w obawie, że to jednak sen, a rano obudzę się we własnym łóżku, tysiące kilometrów od Shawna.

lose your focus // shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz