Rozdział 12

196 12 19
                                    

- I takie nastawienie mi się podoba! Kogo pierwszego porwać? - zapytała Maze z błyskiem w oku

- Normalnie wybiłabym ci to z głowy, ale ten jeden raz się zgodzę. Znajdź proszę El-

- A nie Lucy- wcięła się Eva, ale po chwili zrozumiała swój błąd i przerwała

- Nie. Lucyfer mnie nie interesuje. Chcę Elli. - powiedziała kładąc nacisk na imię ukochanego. Udawała twardą głównie przed córką mając nadzieję, że jej słowa staną się prawdą. Że kiedyś zapomni. Że wymawianie jego imienia przestanie sprawiać taki ból. Że będzie mogła przejść obojętnie obok Luxu, jego biurka  na komisariacie, a nawet jego samego. Pokłóciła się z nim wczoraj, ale czuła się jakby minęło znacznie dłużej. Dni, tygodnie, może nawet miesiące. Ale nie. Będzie musiała się z nim spotkać. Nie da się tak uciec. Ma przecież dzieci i nie zostawi ich samych sobie. 

- To ja idę. Trzymaj się Decker - na odchodnym powiedziała Maze

- Dzięki, pa! - odparła i poszła do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. 

- To ja idę się pouczyć - skłamała Evelyn i poszła do swojego pokoju podzielić się całą historią z przyjaciółmi przy okazji przeglądając social media

...

Minęło kilka godzin, a Maze dalej nie wróciła. Było to trochę dziwne, gdyż szybciej radziła sobie ze zbiegami, którzy byli profesjonalistami jeżeli chodzi o ucieczki. A ona była tylko koronerem. Co prawda policyjnym, ale nie robiło to z niej żadnego wyzwania dla demonicy. Eva zaczęła martwić się o kobietę i postanowiła do niej zadzwonić, lecz ta nie odbierała. Najpierw pomyślała, że jest w trakcie akcji, albo że oddzwoni, ale przez godzinę nie mogła się do niej dodzwonić. Zmartwiła się, ponieważ nigdy jeszcze tak nie był. Była ona przecież jedną z najpotężniejszych istot, jakie kiedykolwiek kroczyły po ziemi. Jednak nagle telefon Chloe zaczął dzwonić i na wyświetlaczu ukazał się napis głoszący Maze i kilka demonicznych emotek wstawionych tam przez Evelyn dla żartu kilka miesięcy temu. Chloe nie ogarniała zbytnio takich rzeczy i nie umiała tego zmienić, więc zostawiła to tak jak było. Eva poderwała się z fotela, a Chloe odebrała telefon.

- Witajcie ponownie. Niezbyt tęskniłem, ale nasze drogi znów się krzyżują - powiedział tajemniczy, głęboki głos w słuchawce

____________________

Hejoo

Jestem z nowym rozdziałem!

Strasznie się wciągnęłam w marvela i postanowiłam te wszyyystkie filmy obejrzeć i nie miałam zbytnio czasu pisać. 

I dalej nie skończyłam, ale no coś trzeba wreszcie wstawić!

A dzisiaj po przerwie weszłam na wattpada i patrzę, a tu ponad 1tyś. wyświetleń i #1 w deckerstar. Dziękuję!

Byłam trochę w szoku, że komuś to się podoba, bo ja jak to czytam to taki jakiś cringe mnie bierze, ale jeszcze raz dziękuję!

Miłego dnia, nocy czy tam kiedy to czytacie!

Pierworodna LucyferaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant