Nowe nawyki

Mulai dari awal
                                    

----------------------------------------------------------

      Po otrzymaniu obiecanych już od pewnego czasu identyfikatorów, wreszcie dano im namiastkę wolności, która w ich dłoniach wydawała się niezwykle wielkim prezentem. Opuszczanie "małej celi" bez pozwolenia strażników, było zaskakująco miłym uczuciem. Przemierzanie ciągnących się w nieskończoność korytarzy, zwiedzanie ich zakamarków oraz zapamiętywanie numerów wywieszonych na powierzchniach drzwi, stało się jednym z ulubionych zajęć Mingiego. Nie przepadał tak jak jego znajomi za wychodzeniem na zewnątrz. Chociaż kryło się tam dużo więcej ciekawych rozrywek jak: obserwowanie relacji międzyludzkich, gonienie się między wąskimi uliczkami dzielnic, czy podglądanie zachowań osób kompletnie odmiennych od nich, on decydował się zwykle zapuszczać korzenie w Głównej Siedzibie. Jej stabilność oraz odizolowanie od świata przesiąkniętego jakąś nieodgadnioną niedolą, zapachem niespełnienia oraz smrodem potwornych upałów, stanowiła dla niego odpoczynek oraz dawała mnóstwo czasu na rozważania. Lubił wówczas planować swoją przyszłość, wyobrażać sobie scenariusze, te alternatywne oraz te możliwe do spełnienia. Dochodził nie raz do wniosku, że lepiej czuł się na pustkowiu licząc na coś lepszego. Jednak ostatecznie w jego głowie pojawiał się obraz zakrwawionego Hongjoonga, schorowanego Wooyounga stawiającego ociężałe kroki na wydmach oraz zrezygnowany wzrok Sana, który zaciskał pięści w swoim nieszczęsnym braku nadziei. To sprowadzało go na ziemię i mówiło jak bardzo wdzięczy winien być za to co im ofiarowano. 

     Czasem pałętał się za nim Yunho jak nieznośna kula u nogi. Zdarzało się, że zdradzał swoje towarzystwo w bezpośredni sposób, człapiąc u jego boku. Innym razem snuł się gdzieś po kątach i tylko wyczulone przeczucie Songa podpowiadało mu, że nie jest w danej chwili sam. Błękitnowłosy odzywał się rzadko, bo zwykle nie zadawał sobie trudu w szukaniu odpowiednich słów czy tematów do dyskusji. Może liczył, że to brunet jako pierwszy zechce się czegoś dowiedzieć lub po prostu z wyczerpania cierpliwości przerwie statyczną nicość. Jednakże Mingiemu wcale nie przeszkadzał taki stan rzeczy. Wkrótce nawet Yunho zaczął być jakąś nieodłączną częścią jego wędrówek, której nie tyle wyczekiwał, jak po prostu się jej spodziewał. Zupełnie tak jak człowiek nie panuje nad oddychaniem, czy mruganiem powiekami. 

- Dopatrzyłeś się w końcu czegoś istotnego?- odezwał się pewnego razu w przypływie energii. Yunho definitywnie należał do ekstrawertyków, niedziwne więc, że takie spacery spowite ciszą, były dla niego niewystarczające. Praca w Głównej Siedzibie należała do prawdziwie nudnych, a codziennie obowiązki były wręcz lustrzanie powtarzalne. Z tego powodu wybrał Mingiego jako kogoś, kto przerwałby ten letarg. Kimś innym niż Yeosang, który skupiał się na wymienianiu wad życia, wad Seonghwy, wad Fedory i przede wszystkim zaletach pracy, która dla Jeonga takowych nie miała. 

- Sugerujesz, że coś takiego tutaj jest?- bąknął mimochodem. Ciężko było mu coś dostrzec, gdyż większość czasu wpatrywał się we własne stopy oraz wypastowane, czarne buty, odbijające sztuczne światło lamp. Resztę już znał na pamięć i musiał przyznać, że korytarze były nieabsorbujące. Chociaż wciąż lepsze niż gorąc podwórka. 

- Nie. Mogę nawet zapewnić, że nic takiego tu nie znajdziesz. Zupełnie szczerze...-

- Nawet nie szukam. Dlaczego za mną chodzisz?- podniósł brodę do góry, by zbadać mimikę Yunho, gdy ten będzie odpowiadał.

- Z nudów.-

- Osobliwe hobby, muszę przyznać.- prychnął, a tamten skrzywił się lekko. Nie było tu wielu innych, nie uwzględniając tych, których mu nie wypadało ze względu na pozycję oraz tych, które zdążyły mu zbrzydnąć. 

- Łażenie w kółko też jest osobliwe. Mogliby cię posądzić o zaburzenia psychiczne. Kto normalny trzy godziny zwiedza te same dwa piętra?- wyrzucił teatralnie ręce w górę, a jego reakcja rozbawiła ciemnowłosego. 

FEDORA | ATEEZ | Seongjoong!auTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang