Chapter three

106 5 2
                                    

Brunetka przetarła oczy, a nastepnie spojrzała na telefon, z którego grała jakaś muzyczka, Myśląc, że to budzik już chciała go wyciszyć i dać drzemkę, aby zadzwonił ponownie za 5 minut, gdy nagle spostrzegła, że ktoś dzwoni. Znowu przetarła oczy. Był to Jake, podniosła się i usiadła na łóżku, następnie wzięła telefon do ręki i odebrała go.

- Halo - powiedziała Michelle zaspanym głosem.

- Gdzie jesteś? - zapytał zdenerwowany Jake.

- Co tak wcześnie - oznajmiła dziewczyna, a następnie oddaliła telefon od siebie w celu sprawdzenia godziny, była 7:40 - Serio?! Nie wiedziałam, że jest już taka godzina! - krzyknęła wyskakując z łóżka.

- tak serio - powiedział chłopak lekko zabawnym głosem - spiesz się stoję przed twoim domem.

- poczekaj za chwilę ci otworzę - powiedziała dziewczyna zbiegając po schodach w telefonie w ręce.

Przekręciła zamek w drzwiach, a następnie je otworzyła, stał w nich Jake.

- wiedzę, że zdążyłaś się ubrać - powiedział przekraczając próg domu i patrząc na swoją przyjaciółkę, która biegnie do kuchni w celu wzięcia coś do jedzenia.

- tak wiem szybka jestem - oznajmiła

Miała szczęście, że wczoraj nie ubierała się w piżamę. Otworzyła lodówkę i wzięła z niej pierwszy lepszy jogurt, jabłko i sok. Następnie podbiegła do swojego plecaka stojącego przed drzwiami, wzięła go wraz z bluzą wiszącą na wieszaku. Ubrała się i spojrzała na Jake, który otwierał drzwi do domu. Wyszła z niego razem z przyjacielem i zamknęła drzwi kluczami.

- Co budzika zapomniałaś nastawić? - zapytał chłopak idąc wraz z Michelle w stronę głównej ulicy.

- Ta - powiedziała brunetka rozczesując swoje włosy palcami.

Michelle nie cierpiała mieć poplątanych włosów, dlatego szczotka była jej ulubionym przedmiotem istniącym na całej ziemi. Brunet wyjął telefon aby sprawdzić, która jest godzina.

- jest 7:48 - oznajmił chłopak przyspieszając trochę tępa.

- ścigamy się? - powiedziała brunetka zakładając na drugie ramię plecak. Chłopak dziwnie się na nią spojrzał, ale ona nie zwróciła na to uwagi, ponieważ zaczęła biec w stronę szkoły.

- czekaj co? - oznajmił chłopak, jednak nie otrzymał odpowiedzi od Michelle, która była już 30 metrów przed nim.

Postanowił ją dogonić co nie było jednak możliwe bo dziewczyna była od niego szybsza. Biegnął ile miał sił w nogach, wyglądał jak pan młody, który chciał dogonić swoją przyszłą żonę, która uciekała z ślubu. Jake uważał, że Michelle jest szaloną dziewczyną co jednak mu się podobało. Bardzo dużo ludzi mówiło mu od dzieciństwa, że taka przyjaciółka to skarb i najlepiej aby brunet jak najszybciej umówił się z nią na randkę. Ta myśl nie jeden raz przyszła mu na myśl, ale nie miał odwagi się zapytać swoją przyjaciółkę. Nie bał się jej po prostu bał się jej reakcji. Czasami wyobrażał sobie ją, która wyśmiewa go i porzuca. Nie mógł do tego dopuścić bo Michelle była jego jedyną przyjaciółką. Nie wyobrażał sobie życia bez jego najdroższej przyjaciółki. Teraz pędził aby ją dogonić. Niestety nie udało mu się. Był za ledwie 5 metrów za nią i miał nadzieję, że wygra ten szaleńczy wyścig gdy nagle ujrzał metę - szkołę. Z całej siły próbował przegonić brunetkę ale bez skutków. Trzeba było przyznać że chłopak był pod wrażeniem sukcesem dziewczyny. Gdy ona zatrzymała się przed metą uśmiechnęła się szeroko do przyjaciela, który dyszał jak nigdy wcześniej.

- widzisz, wygrałam - powiedziała dziewczyna patrząc na Jake i wykonując swój mały taniec zwycięscy.

Chłopak odwzajemnił uśmiech co zdziwiło bardzo Michelle bo bardzo dobrze znała chłopaka i nie raz wygrała i tańczyła przed nim swój taniec zwycięscy, a on w tej sytuacji zawsze prosił o rewanż i był zazdrosny o zwycięstwo przyjaciółki. Lekko zdziwiona brunetka ponownie spojrzała się na swojego przyjaciela który patrzył się na nią łagodnym wzrokiem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 17, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

~ Defending Jacob ~Where stories live. Discover now