1.

4K 269 194
                                    

Syriusz jeszcze długo siedział na łóżku przyjaciela. Już nie próbował z nim rozmawiać, ani wchodzić w strefę kontaktu fizycznego, po prostu był. 

Lunatyk usnął po paru minutach, wycieńczony emocjami i płaczem. Kiedy Black zauważył, że szatyn odpłynął, przykrył go kocem i z powrotem usiadł w nogach łóżka, wpatrując się w Remusa. 

- Jak myślisz, co się stało? - doleciało go ciche pytanie Pottera, który ciągle siedział na swoim łóżku i przypatrywał się przyjaciołom. 

- Nie mam pojęcia - odpowiedział z lekkim westchnieniem. - Ale mam wrażenie, że brały w tym udział osoby trzecie. 

Rogacz zamyślił się na chwilę. 

- Po czym wnioskujesz? - spytał w końcu. 

- Nie dał się dotknąć. Kulił się za każdym razem, gdy próbowałem. A nigdy nie miał z tym problemu. 

- Może objawiło się coś z jego wilczej natury? - zasugerował Peter, który do tej pory siedział cicho. - Może bał się, że coś ci zrobi, jak go dotkniesz? 

- Raczej wątpię. Gdyby chodziło o jego futerkowy problem, to by nam powiedział. I zachowywał się inaczej - ostatnie zdanie powiedział ledwo słyszalnym szeptem. 

~°~.~°~.~°~

Ta noc nie przebiegła spokojnie. Remus obudził się w środku nocy z krzykiem. Śniły mu się zdarzenia z wieczoru. 

Usiadł na łóżku zlany potem i rozejrzał się po pomieszczeniu. Bał się, że zaraz zobaczy tego chłopaka, w głowie ciągle łomotał mu jego szyderczy śmiech. 

Siedział, wgapiony w jakiś punkt przed sobą i próbował uspokoić przyspieszony oddech, gdy przed oczami pojawił mu się inny chłopak. 

Syriusz nie spał tej nocy w ogóle, targany myślami związanymi ze stanem przyjaciela. Słyszał, jak ten kręci się po łóżku, słyszał, jak majaczy przez sen, słyszał, jak się budzi. Serce mu pękało na myśl, co ten bezbronny, skrzywdzony nastolatek musi przeżywać. 

Chwilę walczył ze sobą, czy iść do niego, czy zostać u siebie. Bał się jego reakcji, lecz im dłużej myślał, tym bardziej przekonywał się, że powinien sprawdzić, czy wszystko w porządku. 

Najciszej jak potrafił, zsunął się z posłania i podszedł do łóżka szatyna. Ten siedział w bezruchu, oddychając ciężko. Wyglądał, jakby w ogóle nie zauważył Łapy. 

- Remi... - odezwał się cicho, siadając na krańcu łóżka. Lupin zwrócił na niego swój niewidzący wzrok. - Co się dzieje? 

- Nic - odpowiedział, jakby automatycznie i uśmiechnął się smutno. 

Syriusz skrzywił się na ten wymuszony grymas, lecz nie odpuścił. 

- Widzę, że coś jest nie tak - powiedział, zachowując powagę. - Przecież możesz mi powiedzieć. 

Lunatyk tylko pokręcił głową i spuścił ją, czując, że oczy znów nabiegają mu łzami. Dlaczego musiał być taki słaby? 

- Mogę coś dla ciebie zrobić? - zapytał, widząc, że szatyn nie jest skory do opowiadania. - Mogę z tobą zostać, jak chcesz. 

Nie wiedział, czy nie posunął się za daleko, zważając na wcześniejsze zachowanie Lupina. Ten zastanawiał się chwilę, po czym kiwnął delikatnie głową. 

- Po prostu bądź - szepnął i, nie podnosząc wzroku, z powrotem ułożył głowę na poduszce, przesuwając się lekko, aby zrobić miejsce brunetowi. 

Looking for the moon <Wolfstar>Where stories live. Discover now