Zło dobrem zwyciężaj- epizod 3

10 2 1
                                    

Dzień rozpoczął się dziwnie leniwie jak na grę komputerową. Kochankowie wstali z łóżka, obudzeni ćwierkotem ptaków. Drzewa szumiały lekko pod wpływem wiatru, który łagodził gorąc słońca. Zza okna słychać było rozmowy mieszkańców dochodzące z pobliskiego wiejskiego targu. W powietrzu unosił się zapach świeżo ściętej trawy. Nostalgia przypomniała im, jak dawno temu mieli przyjemność doświadczyć tych rzeczy w prawdziwym świecie. Bohaterowie, z początku jeszcze ogarnięci półsnem, przekonani byli że powrócili do swojego dzieciństwa, gdy jeszcze nie mieli styczności z technologią. Oboje bowiem wychowywali się na wsi, która łudząco przypominała tę, w której się obecnie znajdowali. Ich życie było wtedy beztroskie, lekkie i pełne zabawy. Ich rodzice, chcąc dać dzieciom jak najlepsze dzieciństwo, ograniczali ich dostęp do technologii z obawy przed tym, co nastąpiło tak czy siak kilkanaście lat później- uzależnienie swojego życia od świata wirtualnego. Finn udał się do kuchni w celu sporządzenia śniadania. Ku jego zdziwieniu, nie odczuwał jednak żadnego głodu ani spragnienia. Nie wiedział bowiem, że po jego wkroczeniu do symulacji, został wraz z Plamyą przeniesiony do ośrodka badawczego i podłączony do aparatury dostarczającej mu pożywienie dożylnie, umożliwiając przeżycie 10 lat bez wychodzenia z symulacji praktycznie w ogóle. Mimo tego, zdecydował się zjeść omlet z jajek- jedynie ze względu na to, że nadal mógł odczuwać smak, a omlet był daniem, które jadł codziennie rano gdy był dzieckiem. Poczęstował nim również swoją dziewczynę, po czym przebrali się w swoje zbroje i wyszli z domu. Ich planem na dzisiaj było progresowanie fabuły gry. Nie mogli się doczekać momentu, w którym użyją swoich broni. Ku ich uciesze, pierwsze zadanie polegało właśnie na tym. Przywódca strażników wioski opowiedział im o zgrai stworów, które zaatakowały konwój przewożący towary z ich wioski do miasta i zlecił zabicie "abuur"- tak bowiem nazywały się potwory. Bohaterowie podekscytowani dotarli na wyznaczone miejsce, i okazało się, że "abuur" to te same potworki, które mieli przyjemność beztrosko masakrować podczas samouczka. Jak można się domyśleć, wybicie ich nie stanowiło dla Finna i Plamyi większego problemu. Co więcej, czuli się jak dzieci w piaskownicy, którym właśnie pozwolono na samowolkę. Z uśmiechem na ustach cięli jednego abuur po drugim, aż ich otoczenie przybrało kolor krwistej czerwieni. Gdy Finn poszedł zaoferować pomoc półprzytomnym członkom przewozu, nad wagonem obok pojawiła się opcja "ukradnij dobra". To zdziwiło parę. Szybko jednak rozpoznali to, jako system moralny. Koncept dość niespotykany, ale prosty w działaniu. Zastanawiało ich jednak to, jaki wpływ moralność będzie miała na dalszą rozgrywkę. Plamya, chcąc zwyczajnie skończyć zadanie i wrócić do miasta, od razu odrzuciła opcję kradzieży. Z Finnem natomiast było inaczej. Ten człowiek cenił sobie przecież obiektywność i logikę. Podał więc rozważaniu plusy i minusy podjęcia tej decyzji. Pewna osoba, zaciskając zęby, modliła się w duchu, aby chłopak podjął słuszny wybór. Nie był to wcale członek konwoju, ani przywódca strażników, ani nawet sama Plamya. Był to Salomon, oglądający losy bohaterów z zewnątrz. Miał on całkowity dostęp do "oczu" Finna i jego dziewczyny. Ta właśnie chwila miała stanowić pierwszy wybór moralny, dający być może prospekt na to, jak potoczy się życie pary, a co za tym idzie, losy całej ludzkości. W większości powieści, protagonista po długim zastanawianiu się i tak robi to, co dobre. Finn niestety nie jest protagonistą większości powieści. Zebrał do ekwipunku dobra z wagonu i zauważył, że w tym momencie pojawił się nad jego głową pasek. Na jego krańcach widniały dwie ikony- jedna przedstawiająca anioła, a druga diabła. I właśnie w tym drugim kierunku przesunął się nieznacznie awatar postaci mężczyzny.  Po powrocie do wioski, bohaterowie jak gdyby nigdy nic oznajmili, że dobra zostały skradzione przez potwory. Przywódca uwierzył im i wręczył obiecaną nagrodę. Gdy wracali wieczorem do swojego domu, Plamya zagadała chłopaka:

-Kochanie, czuję się źle.

-Czemu, płomyczku? Czy te potwory z dzisiaj jakoś cię zraniły? Potrzebujesz medycyny?

Projekt Adam i EwaWhere stories live. Discover now