Roses in my heart [Frostiron]

Zacznij od początku
                                    

— Słyszeliście ostatnio nowe, jeszcze głupsze, rozporządzenie Nicka? Nasz jednooki pirat chce nowych rekrutów — odezwał się, chcąc zmienić niewygodny temat, jednakże nikt nawet nie zwrócił na niego uwagi. 

— No dalej, Loki. Czyżbyś miał coś do ukrycia? — zapytała Natasha i, Bóg Tony'emu świadkiem, że miał nieokiełznaną ochotę zakryć jej usta najmocniejszą taśmą, jaką dane byłoby mu znaleźć w swojej pracowni. 

Laufeyson spojrzał na nią gniewnie, co jednak nie zrobiło wrażenia na rosyjskiej agentce. 

— Czy ja jestem jakiś niewidzialny czy co? — zapytał Stark, próbując rozrzedzić gęstniejącą atmosferę. 

— Twojego ego cię zasłania — zaśmiał się cicho Steve, co reszta mu z wtórowała. — I właśnie wciąłeś się w rozmowę — dodał, przechylając swoją szklankę. 

— Chyba raczej bitwę na spojrzenia — burknął pod nosem Bruce, zerkając raz na Romanoff i raz na Loki'ego. — Nie jestem pewien, czy chce być w tym pomieszczeniu, gdy tych dwoje tak na siebie patrzy — dodał z lekkim niepokojem. 

— Oh, nie obawiaj się, Bruce — prychnął gniewnie Bóg. 

— Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że wstydzisz się tego co zrobiłeś? Mało nas wszystkich nie pomordowałeś z bandą kosmitów, wcale mnie nie dziwi, że teraz nie chcesz wspominać swoich błędów — powiedział Barton, nieświadomie trafiając w najbardziej wrażliwy punkt Loki'ego. Jego twarz uległa całkowitej zmianie, w jednej chwili jego mimika stała się przeraźliwie zimna, a spojrzenie pozbawione choć jednej najmniejszej emocji. Ten stan rzeczy sprawił, że Tony'ego oblał strach. 

— Clint — warknął na blondyna Stark, podczas, gdy Loki niepostrzeżenie podniósł się i cichym krokiem zaczął opuszczać salon. — Loki, gdzie ty idziesz? — krzyknął za czarnowłosym, który zatrzymał się w półkroku. 

— To nie jest temat, który powinien być poruszany i skoro żadne z was nie potrafi tego uszanować, to nie mam zamiaru dłużej tu przebywać — mężczyzna użył tonu, którego wynalazca wręcz nie potrafił rozpoznać. Wszyscy zaskoczeni obserwowali, jak ten znika za rogiem. 

— Widzicie co żeście zrobili? — Tony machnął ręką w kierunku, w którym zniknął Loki. — Dzięki wielkie za zniszczenie wieczoru, Clint. Przez was muszę iść go teraz uspokoić — mówił zły, na co Barton jedynie machnął na to ręką. 

— Nie moja wina, że jest jakiś nadwrażliwy — starał się bronić. 

— To ty nie uszanowałeś jego prośby — odezwał się Rogers.

— Widzisz? Kapitan potwierdza — rzekł, na co reszta zaśmiała się cicho. — Idę do niego i jak swoje zbroje kocham, jeśli przez ciebie się z nim pokłócę, to zajmuje twoją sypialnie, a ty będziesz spał w salonie, Clint — Stark puścił do niego oczko, wstając z kanapy. 

— Żartujesz, prawda? — zapytał, przestając bawić się jedna ze swoich strzał. 

— Przekonamy się — uśmiechnął się wrednie i wyszedł tuż za Loki'm.

Tony wiele razy w swoim życiu dziękował sam sobie za stworzenie Jarvisa i jeszcze pewnie długo będzie to robił. Dzięki swojemu niezawodnemu AI nie musiał zaglądać na każde pojedyncze piętro w ogromnym wieżowcu, w którym obecnie się znajdowali w poszukiwaniu swojej zguby. Gdy wszedł do windy, kliknął na jedno z górnych pięter, które służyły za osobną i prywatną część właściciela budowli, którym był Stark. W tym krótkim czasie jaki dzieliło go przemieszczenie się z jednego piętra na drugie tworzył w głowie swój własny rozwój wydarzeń. Niemalże od razu przypomniał mu się fakt, że w sumie nawet on sam nie znał powodu, dla którego Loki za każdym razem zachowywał się w podobny sposób i nie czuł się z tym dobrze. Ba, był nawet, choć zbyt mocno to ujmując, zły na fakt, iż ten nie chce się z nim podzielić powodem dla którego ten temat jest dla niego niewygodny. I właśnie  w tym momencie Tony uznał, że lepszego momentu na rozmowę niż ten nie znajdzie. Do podjęcia takowej decyzji, która swoją drogą należała do dosyć odważnych patrząc na stan w jakim aktualnie znajduje się Loki, wspomógł go trochę umiłowany alkohol, który wcześniej spożyli w swoim towarzystwie. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz