(Udajmy że wojny bohaterów nie było, ok. I sorry, ale nie lubię Visiona, więc zostańmy przy Jarvisie)
Czarnowłosy Bóg myślał, że w swoim życiu spodziewał się wszystkiego, co może nastąpić. Ale nigdy nie posądziłby, że będzie zmuszony powrócić na krainę, którą kilka lat temu próbował unicestwić. Co więcej — w towarzystwie przybranego brata, jego chorych przyjaciół i ludu Asgardu, który lekko mówiąc, nie przepadał za nim. Sam pomysł wrócenia na Midgard wprawiał go w dziwne uczucie niechęci wymieszanej z obawami. Już się nawet nie zastanawiał, gdzie go bardziej nienawidzą — czy na Ziemi, czy też w całej reszcie krain. Gdzie się nie zapuszczał, tam stwarzał problemy. Taka była prawda.
Teraz, gdy już za chwilę powinni się znaleźć na wyznaczonej planecie, skrył się niezadowolony w głębiach statku kosmicznego, którym się poruszali. Mentalnie przygotowywał się na stawienie czoła grupie super bohaterów, która nienawidziła go całym sercem.
— Zapowiada się wyborne spotkanie — mruknął pod nosem, przechodząc do głównej części maszyny, gdzie spotkał Thora u którego boku mieścił się Hulk. Mimowolnie odsunął się od zielonego stwora na bezpieczną odległość. — Za jaki czas będziemy na miejscu? — zapytał, mając przy tym ściągnięte brwi.
— Nie umiem określić dokładnego czasu, niedługo będziemy wchodzić w ich strefę atmosferyczną — odparł, krzyżując ramiona na klatce i spoglądając przez ogromną szybę na planetę. Między nimi przez kilkadziesiąt długich sekund istniała lekko krępująca cisza. Blondyn po tym czasie w końcu zwrócił wzrok ku swojemu bratu. — Masz jakiś plan, Loki? — spytał.
— Co będzie, to będzie — uśmiechnął się krótko, nie odrywając spojrzenia od Midgardu. — Jeszcze nie wiemy, co tam zastaniemy. Jakiekolwiek plany mogę snuć najszybciej po wylądowaniu — rzekł cicho, poważnym w brzmieniu głosem. Thor przez chwilę przyswajał do siebie odpowiedź brata, nim zdecydował się ponownie odezwać.
— Mam zamiar udać się do Avengers, pójdź ze mną — powiedział, na co Loki niemalże natychmiast na niego spojrzał, doszukując się sarkazmu czy ironii. Odison jednakże pozostawał jak najbardziej poważny, uśmiechając się lekko do brata.
— Oszalałeś? Czy po tych wszystkich walkach poprzestawiało Ci się w głowie? To najgłupszy pomysł jaki wypłynął z twojej głowy, a uwierz, było ich sporo — odparł, na co Gromowładny zaśmiał się głośno. Poklepał czarnowłosego po ramieniu, uśmiechając się.
— Zmieniłeś się, Loki — mówił, a gdy ten chciał mu przerwać, natychmiast kontynuował. — Nie zaprzeczaj, bracie. Już nie jesteś tą samą osobą, na którą kreowałeś się przez lata. Pomogłeś mi ocalić lud i pokonać Helę... Gdyby nie ty, nigdy by nam się to nie udało. Jest w tobie więcej dobra, niż mógłbyś pomyśleć, Loki — uśmiechnął się po raz kolejny, obserwując zmiany na twarzy Boga Kłamstw. Wydawał się zmieszany, choć unoszące się kąciki ust zdradziły, że musiał poczuć miłe ciepło na słowa Thora.
— To nie zmienia faktu, że nie jestem tam mile widziany — stwierdził, patrząc z powrotem na Ziemię.
— Gdy sami spostrzegą to, co ja, to przestaną patrzeć przez pryzmat twojej przeszłości. Pokaż się z dobrej strony, bracie.
— Powiedzcie mi, że to jakiś nieśmieszny żart, proszę — rzekł Stark, gdy spostrzegł jakich gości przyniósł im los. Zszokowanym spojrzeniem przeskakiwał to na Thora, to na jego szaleńczego brata, a to na przerośniętego Hulka. Tony nie był jedynym zaskoczonym, cała reszta Avengers miała równie ciekawie wypisane zaskoczenie na twarzy, co on. Pierwszą osobom, która postanowiła zareagować była rudowłosa Agentka.
YOU ARE READING
Just not enough || Marvel One shots ✔
FanfictionZbiór One-shotów z shipami z Marvela [ZAKOŃCZONE] Steve x Bucky [Stucky] Loki x Tony [Frostiron] Tony x Steve [Stony] Data założenia - 15.01.21