Let me help [Frostiron]

1.1K 54 13
                                    

Avengers Tower tego wieczoru wydawała się nadzwyczaj żywa, być może powodem tego był fakt, iż wszyscy Mściciele znaleźli się na raz w budynku. Co do jednego, a nawet z nadmiarem, przez co wszędzie panował zamęt i zamieszanie. Dzisiejszy wieczór nie należał do zwyczajnych, ponieważ dnia dzisiejszego obchodził urodziny nie kto inny, jak sam Tony Stark. Od tygodnia wszyscy wspólnie planowali przebieg dzisiejszej imprezy, wszyscy poza Miliarderem oczywiście, który nie był do końca zadowolony z takiego obrotu spraw. Szczerze, wolałby spędzić ten czas z Lokim i butelką dobrego, drogiego alkoholu. 

Stark już którąś godzinę tego dnia spędzał w warsztacie, miał zakaz wstępu do głównej części wieży, dlatego też wolał zamknąć się w miejscu, które było dla niego istnym azylem. Siedział przed blatem wyłożonym częściami, w planach mając zmontowanie kolejnego robota, który pomagałby mu w tworzeniu bardziej wyrafinowanych rzeczy, niż zwykłej elektroniki. Miał w planach, a zamiast zająć się wyznaczonym zadaniem siedział oparty o blat, czując się dziwnie zmęczony. Była czwarta po południu, a ostatniej nocy udało mu się zasnąć, dlatego nie miał też pojęcia skąd wzięło się to uczucie. 

— Dummy, zrób mi kawę. Mocną — rozkazał, pocierając skronie. 

— Nie powinien Pan spożywać dużej ilości kofeiny, sir. Odnotowałem wysokie ciśnienie krwi — odezwał się Jarvis, którego Tony kompletnie zignorował. 

Czekał ze zniecierpliwieniem na napój Bogów, który miał go uratować przed opanowującym zmęczeniem. Prócz braku jakiejkolwiek energii, miał wrażenie, że zaczyna sięgać do niego zgaga. Westchnął głęboko, patrząc z politowaniem na robota siłującego się z ekspresem do kawy. 

— Zostaw to, do niczego się nie nadajesz — fuknął wstając. 

— Lubię patrzeć, jak wyżywasz się na tych małych robotach — usłyszał za plecami bardzo dobrze znany mu głos. 

— One chyba też to lubią — fuknął, przygotowując napój. Podczas, gdy szklanka zaczęła zapełniać się kawą, Tony zaczął rozmasowywać lewy bark, który sprawiał mu problemy od samego rana. Musiał zdecydowanie źle spać. Nawet nie spostrzegł kiedy, a Loki stał tuż za nim i położył swoje szczupłe dłonie na jego barkach, delikatnie je masując. 

— Jesteś strasznie spięty, Anthony — szepnął mu do ucha, nadgryzając jego płatek. 

Stark odkręcił się do niego przodem i oparł się plecami o blat barku. Swoim wzrokiem natrafił na mocne i błyszczące zielenią oczy, które wydawały mu się nadzwyczaj fascynujące. Laufeyson obserwował go, mając przypięty do twarzy mały, chytry uśmiech. Czarnowłosy podniósł jedną ze swoich dłoni i ułożył ją na jego karku, głaszcząc go powoli. Loki nieprzestanie patrzył w jego oczy, dopóki nie schylił się i nie musnął delikatnie jego ust. Wtedy obydwaj przymknęli swoje powieki, w całości oddając się tej małej przyjemności. Bóg coraz odważniej i coraz bardziej namiętnie zaczął całować jego usta, a brunet z zaparciem oddawał każdą chwilę przyjemność. Gdyby nie fakt, że jeden z robotów najprawdopodobniej zrzucił skrzyknę z narzędziami, całowaliby się do utraty tchu. 

— Co za cholerne łamagi — mruknął do siebie i odsunął się od Psotnika. — Zobaczycie, rozbiorę was na części i oddam studentom! — rzekł, zbierając Dummy'ego z podłogi. Ten kiwnął ramieniem i odjechał. Tony ukucnął i zaczął zbierać klucze, przeklinając robota pod nosem. 

— Co ty taki nerwowy dzisiaj? — Spytał Loki i za pomocą magii podniósł wszystko, oszczędzając pracy Starkowi. 

— Nie jestem nerwowy — odparł, wstając z kafelkowej podłogi. Bóg Kłamstw spojrzał na niego jak na ostatniego idiotę. — Dobra, może odrobinę... Jestem zmęczony, to dlatego. Potrzebuję kawy. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Where stories live. Discover now