Roses in my heart [Frostiron]

791 41 1
                                    

Loki nie był typem osoby, która bałaby się podjąć rozmowę na trudny temat. Wręcz przeciwnie, lubił spędzać godziny na ciekawych konwersacjach prowadzonych w dobrym towarzystwie. Odkąd był w związku z Tony'm, takowych rozmów nigdy mu nie brakowało. Tak samo, jak pomysłów na spędzanie swojego wolnego czasu, którego od powrotu na ziemię wraz z Thorem, Bannerem i ludem Asgardu, miał naprawdę sporo. Przesiadywanie w Avengers Tower weszło mu w nawyk, przestał czuć się źle wśród przyjaciół Starka i swojego brata, którzy, choć z początku zdecydowanie źle przyjęli do siebie pobyt Boga w ich kwaterze głównej, to w chwili obecnej traktowali go jak jednego ze swoich. Ten fakt zadziwił go chyba najbardziej ze wszystkich rzeczy, jakie spotkałby go na Midgardzie, ale cóż... Nikt nie mógł zaprzeczyć, że Loki diametralnie się zmienił. Oczywiście, ckliwy charakter, sarkastyczne odzywki i ten cwany uśmiech dalej pozostawały na swoim miejscu, co raczej nikogo z obecnych nie dziwiło. 

Za dużą część sukcesu odpowiedzialny był też powyższy związek, który, o dziwo, wyszedł im na dużo lepiej niż większość sądziła. Jeden potrafił opanować emocje tego drugiego i na odwrót. Ich charaktery były do siebie podobne i w pewien niewytłumaczalny sposób dopełniali siebie nawzajem. Tygodnie mijały, żeby po czasie zamieniać się w miesiące. Tony nauczył się wielu rzeczy w tym niecodziennym związku, a jedną z nich była cierpliwość. Oh, Stark zdecydowanie nauczył się cierpliwości w starciu z Loki'm. Starszy miewał swoje humorki, nie lubił mówić za dużo o sobie i swojej rodzinie, ani o tym co w niej przeszedł. Anthony, aby dowiedzieć się czegoś więcej musiał naprawdę się napracować i co więcej — cierpliwie czekać na otworzenie się przed nim. W między czasie nauczył się też, że częste naciskanie było odwrotne w skutkach, dlatego też przestał stosować tą metodę. 

Aż do tego wieczoru. Tego jednego zwykłego i nie różniącego się od całej reszty, większa część Avengers, z Loki'm i Rhodey'em dodatkowo, siedzieli na głównym piętrze w akompaniamencie najróżniejszych alkoholi. Rozmowa między wszystkimi kleiła się nadzwyczaj dobrze i każdy żywo brał w niej swój udział, dopóki jedna z osób nie podjęła jednego z niebezpiecznych tematów. 

— Swoją drogą, dalej ci się nie odpłaciłem za tą kontrolę umysłu podczas walki w Nowym Jorku — rzekł Clint, biorąc solidnego łyka z butelki pełnej piwa korzennego. 

Zupełnie nieświadomie zaczął temat, którego zarazem Stark, jak i Loki nigdy nie podejmowali, unikając go najbardziej ze wszystkim. Tony nie lubił rozmawiać o tym, co tam się wydarzyło, przez swoje wspomnienia i traumę jakiej doznał. Myśli też, że Laufeyson nigdy nie rozmawiał o ze względu na niego, lecz gdy wspomnienie o Nowym Jorku ostatnimi czasem zaczęło się przeplatać coraz częściej między rozmowami zdołał zauważyć i nawet bez niego w pobliżu, ten starał się unikać tych wspomnień. Za każdym razem Stark jako jedyny zauważał wtedy, jak Loki spinał się na samo przypadkowe wypowiedzenie czegokolwiek na ten temat. Miliarder nigdy na niego nie naciskał, chociaż zastanawiał się, dlaczego tak reagował. Loki i Tony rozmawiali na trudne tematy, lecz ten zawsze omijali szerokim łukiem. Stark dowiedział się o nim nawet najgorsze sekrety jakie skrywał głęboko w sobie, więc tym bardziej kłębiła się wokół niego myśl jego reakcji na słowa "Nowy Jork". 

— Zadziwiające, będziesz nad tym płakał rozżalony? — spytał uszczypliwie, a Tony wchodzący do salonu z dwoma kieliszkami w ręku spojrzał zaciekawiony w kierunku przyjaciół. 

— A żebyś wiedział, w rewanżu powinieneś nam opowiedzieć coś o tym — odparł, na co Bóg tak mocno ścisnął swoją szklankę w dłoni, że ta o mało nie pękła. 

— To nie jest rzecz, o której zamierzam rozmawiać — rzekł z pozoru spokojnym głosem, który miał opanowanego do perfekcji i osoba, która nie była Tony'm Starkiem nie była wstanie wyczuć ostrzeżenia zawartego w jego specyficznym tonie.  Wynalazca zdecydowanym krokiem przeszedł dzielącą ich odległość i usiadł tuż obok czarnowłosego. Jego czekoladowe spojrzenie zatrzymało się na zaciśniętych na szkle placach. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Where stories live. Discover now