Rozdział 5

50 7 4
                                    

Natychmiastowo zapadłem w sen, a moja wizja z poprzedniej spotkania dżina powtórzyła się. Ciemność i nagłe wejście w przepiękne tropiki. Tym razem jednak szok był dużo mniejszy, a dżin wyglądał jak zwyczajny człowiek, to jest; miał dwie nogi i wyglądał jak (młodszy) trener Ukai. Zdziwił mnie jego wybór postaci, ale hardo patrzyłem mu w oczy. Ku mojemu zdziwieniu skłonił przede mną głowę.

-Widzę, że się zdecydowałeś Sugawaro.

Poważnie pokiwałem głową.

-Doskonale- ciągnął dżin.- w takim razie wyjaśnię ci wszystkie zasady naszej umowy, oraz wszystkiego czego będziesz musiał przestrzegać gdy już się obudzisz.

-Mam się bać?-zapytałem poważnie. Wolałem być zbyt ostrożnyniż głupi. Dżin uśmiechnął się, ale nie odpowiedział na moje pytanie.

-Zasada pierwsza, gdy się obudzisz nie możesz dawać po sobie żadnego znaku, że wiesz co stanie się w przyszłości. Zasada druga, zachowuj się naturalnie. Zasada trzecia, gdy postanowisz zrezygnować z szansy i będziesz chciał wrócić do swoich czasów wezwij mnie o północy, pocierając lampę trzy razy. Teraz wyjaśnienie: w twoim świecie macie 4 warstwy- przeszłość, teraźniejszość, przyszłość oraz osobną dla czasu. Wy nie możecie ingerować w żadną z nich, ale osoby spoza ziemi- tak. Żeby przenieść cię do przeszłości zatrzymam twoją przyszłość w miejscu, ale nie będę potrafił zmienić tego co już się zdarzyło- to znaczy, że w czasie gdy twój umysł będzie w twojej młodszej wersji, twoje teraźniejsze ciało będzie w śpiączce, a więc nie będziesz mógł podjąć żadnych działań, które zmienią twoją przyszłość w twojej teraźniejszości. By móc przenieść cię w czasie do przyszłości, tak aby twoje decyzje zmieniły twoją przyszłość będziesz musiał na chwilę zanurzyć się w 4 warstwie - czasie. Przenosząc cię w ten sposób i dając ci drugą szansę naginam zasady, więc wykorzystaj ją mądrze. Los i przeznaczenie są po twojej stronie, chłopcze. Tym razem się ich słuchaj. -dżin na koniec swojego wywodu pogroził mi palcem. Zupełnie nie zrozumiałem co miał na myśli, ale wiedziałem jedno-to niebezpieczne i to w cholerę.

-Ale nie bój się, robiłem to już wiele razy. Nic ci nie będzie.-nagle jakby coś mu się przypomniało. - Jeżeli uda ci się twoja hmm, powiedzmy sobie, „misja", ta część przyszłości, którą znasz zostanie wymazana jakby nigdy się nie działa. Będziesz ją pamiętał, ale ona nigdy nie powróci. No chyba, że zawiedziesz-dżin wzruszył ramionami. Przełknąłem głośno ślinę, ale nie mogłem się już wycofać, nie chciałem się już wycofywać. To może być już moja ostatnia szansa na uratowanie mojego życia.

-Poczekaj!-zawołałem- jeszcze zanim zaczniemy, czy to znaczy, że mam wszystko robić od nowa? Tak jakby to co się stanie w przyszłości ma być dla mnie niewiadome, tak? Czyli mogę naprawiać też inne błędy?

Dżin zastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią, jego mina złagodniała.

-Wiem o czym myślisz, młody wędrowcu. Ale to co ma się zdarzyć,zdarzy się i tak. Twoja choroba to anomalia, los ukarał cię zaignorowanie jego rad. Twoi bliscy przyjaciele już nimi pozostaną,poznasz ich w swoim czasie.- poklepał mnie po ramieniu, a ja wziąwszy głęboki oddech pokiwałem głową. Zamknąłem oczy. Moja podróż się rozpoczęła.
***
Na początku nie zauważyłem żadnej różnicy. Nie chciałem otwierać oczu, bo wciąż słyszałem skrzeki papug, a zapachy dochodzące do mojego nosa wciąż były tak samo kuszące. Jednak już po chwili zaczęło się piekło. Poczułem się tak jakbym równocześnie się kurczył i rósł w tym samym momencie. Potem poczułem się lekki, tak jakbym nic nie ważył, a potem stary i młody. Lekko rozchyliłem oczy i zostałem zaatakowany tysiącami kolorów. Każdy kolor był razem, ale równocześnie każdy z nich był osobno. Nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem tak pięknych i tak żywych kolorów. Większości z nich nie potrafiłem nawet nazwać! Szybkość jednak zaczęła wzrastać coraz bardziej i bardziej, a wiatr smagający mnie po twarzy zmusił mnie do zamknięcia oczu. Potem przybyły dźwięki. Głosy, szelesty, pęknięcia, skrzeczenia, szczekania, miałczenia, śpiewy i wszystkie odgłosy jakie tylko znajdują się na ziemi zlewały się w jeden ogłuszający ryk, który powoli doprowadzał mnie do szaleństwa. Zaciskałem powieki i przykładałem ręce do uszu, ale dźwięki wciąż były słyszalne, a kolorowe cienie tańczyły mi na powiekach. Kiedy myślałem, że już nic więcej z tego nie zniosę wokół mnie zapanowała błogosławiona ciemność.



Ślub || DaisugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz