6

239 30 22
                                    

     — Nie martw się... nikt się nie dowie... będzie tak, jak dawniej...

Obudziły ją promienie słońca, padające prosto na jej zamknięte powieki. Skrzywiła się i z niezadowoleniem skarciła za niezasłonięcie rolet przed pójściem spać. Odwróciła się na drugi bok, ale nie mogła ponownie usnąć. Zrezygnowała więc z prób i podniosła się z łóżka.

Rozejrzała się po swoim dawnym pokoju. Czuła się dziwnie. Pod względem fizycznym lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, jednak psychicznie... Coś jej nie pasowało. Czegoś jej... brakowało.

Nagle w kącikach jej oczu zebrały się łzy. Dlaczego? Tęskniła za czymś, ale nie miała pojęcia za czym. Czyżby rozłąka z Ellie tak na nią wpłynęła? A może brakowało jej Nathaniela? Najpewniej to właśnie za nimi tęskniła.

Pocieszając się, że już dziś znów ich zobaczy, udała się do łazienki. Zrzuciła z siebie koszulę nocną i weszła pod prysznic. Czuła przemożną chęć, by dobrze wyszorować całe ciało. Wtedy dostrzegła na półeczce butelkę, której tam wcześniej nie było.

Mama musiała ją tu podrzucić, pomyślała. Sięgnęła po kosmetyk i z etykiety dowiedziała się, że to apteczny szampon i żel pod prysznic z dodatkiem soli morskiej. Nie zastanawiając się dłużej, użyła go do umycia się. Pieczołowicie cała się odświeżyła, nie zapominając o włosach.

Kiedy skończyła z poranną toaletą i nałożyła na siebie czystą sukienkę, przypomniała sobie, że jej mama zakupiła ostatnio nowy, obłędnie pachnący płyn do płukania. Działając pod wpływem impulsu, zebrała wszystkie swoje znoszone ubrania i popędziła do pralni, usytuowanej na parterze. Schodząc na dół, zarejestrowała fakt, że jej mama wciąż jeszcze nie wstała.

Wrzuciła do pralki nieświeże ciuchy — w końcu cały wczorajszy dzień spędziła na spacerowaniu — wsypała proszku i nalała nowego płynu.

W czasie pracy pralki zjadła obfite śniadanie, a gdy minęła godzina, wyciągnęła swoje rzeczy i rozwiesiła je na linkach w ogrodzie. Ax i Blade od razu przybiegli do niej i zaczęli kręcić się w pobliżu.

Dzień znów był cudownie ciepły, słońce królowało na niebie w całym swym majestacie, a wokół niego próżno było szukać chmur. Wiał lekki wiatr, który leniwie kołysał rozwieszonymi ubraniami. Lili uśmiechnęła się, zadowolona. Zapach nagrzanego prania był jednym z jej ulubionych.

W końcu jednak zdecydowała się wrócić do domu i przygotować dla mamy śniadanie. Gdy dotarła do tarasowych drzwi i zagoniła psy do środka, jej wzrok padł na przeciwległy koniec ogrodu. Wydawało jej się, że widzi kogoś przy murze, kiedy zamrugała, okazało się jednak, że to tylko przywidzenie. Wokół basenu było pusto i cicho.

Patrzyła chwilę w jeden punkt. Odnosiła silne wrażenie, że o czymś zapomniała. Za nic jednak nie potrafiła sobie przypomnieć o czym.

Zrezygnowana, wróciła do kuchni. Dała psom jeść, a potem przygotowała posiłek dla mamy, która krzątała się już na piętrze. Wkrótce zeszła na dół, zaskoczona zastanym widokiem. Usiadły razem przy stole i pogrążyły się w ożywionej rozmowie.

Anne opowiedziała córce o spotkaniu z Philem i o ich wspólnym wypadzie do wesołego miasteczka. Początkowo była sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, ostatecznie jednak zabawa była przednia. Po wariactwach w lunaparku Phil zabrał ją do restauracji na pyszną kolację, a później wybrali się potańczyć. W domu wylądowała grubo po północy, ale od wielu lat nie bawiła się tak dobrze. Z Philem mieli mnóstwo wspólnych tematów i czuli się przy sobie niesamowicie swobodnie.

Lili słuchała jej z wypiekami na twarzy. Jej mama chyba nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jej córkę cieszyły usłyszane słowa.

— A ty, córeńko? Nie nudziłaś się beze mnie? — podjęła żartobliwym tonem, kończąc śniadanie.

Ten drugi ✓Where stories live. Discover now