bellatrix black + tom riddle 4

184 16 14
                                    

Kilka dni później, ogród Państwa Riddle został dokładnie zakryty białym puchem, który w przypadku małej Delphini sięgałby do samego czubka jej dwóch puchatych pomponów różowej czapeczki ale jej ojciec rozkazał skrzatom z samego rana pozgarniać śnieg w zaspy tak żeby jego dwie ukochane małe kobietki się w nim nie utopiły, ale też żeby mogli się świetnie bawić i nie dało się ukryć, że wszystko wyszło zgodnie z planem. Zaraz po śniadaniu wszyscy ubrani w zimowe i ciepłe stroje wyszli na zewnątrz.

Mała Panienka Riddle na zmianę uciekała uśmiechnięta od ucha do ucha przed ojcem i go ganiała rzucając co chwilę w jego stronę śnieżkami które na bieżąco lepiła jej roześmiana przez cały ten czas Bella.

~ Poddaje się! Nie mam z wami dwoma szans, jesteście definitywnie za dobre!

Krzyknął roześmiany Riddle, upadł na kolana i podniósł dłonie do góry w geście kapitulacji, a jego córka nie długo myśląc podbiegła do niego ze śnieżką którą natarła mu całą twarz ślicznie się przy tym śmiejąca, kiedy skończyła mężczyzna śmiejąc się  otarł swoją zmarzniętą i zaróżowioną od mrozu twarz. Szybko podniósł córkę jak małą księżniczkę, następnie pobiegł w stronę dużej zaspy obok której Bella stała z ulepionymi śnieżkami dla córki.

Tom najpierw delikatnie zsunął z rąk w zaspę młodszą dziewczynkę, po czym podszedł do swojej żony. Na początku ją przytulił i zaczął szeptać słodkie słówka do jej ucha jednak szybko się okazało, że tylko dla uśpienia jej uwagi ponieważ już po chwili trzymał ją na rękach jak wtedy gdy wzięli cichy ślub i wniósł ją do tego domu, ale tym razem wcale nie miała wylądować na miękkim i ciepłym łóżku, a w chyba największej w całym ogrodzie zaspie lodowatego śniegu.

~ Nie! Błagam, nie! Tom! Litości! Ja byłam grzeczna! Nie! Nie rób tego! To ona mi kazała!
~ O nie, nie moja droga nie mam dla Ciebie ani grama litości w tej chwili! Trzeba było trzymać moją stronę, a nie tego różowego pompona!

Bellatrix mimo wszystko się roześmiała na nowo wraz z mężem, a kiedy ich córka wygramoliła się ze śniegu jej matka w niego wpadła. Delphini szybko podbiegła do dziury na której dnie leżała przykryta trochę śniegiem śmiejąca się kobieta i nie widząc swojej mamusi spojrzała na ojca z mordem w oczach.

~ Tato! Wyjmij mamusie w tej chwili bo jak nie e to się oblaze juś na zawsie!
~ Kochanie, spokojnie mamie nic nie jest.

Rozbawiona Bella krzyknęła z dziury i wygrzebała się spod śniegu ale wciąż była dużo niższa niż skarpa białego puchu przez co widać było jedynie kawałek jej roześmianej twarzy i włosy całe okryte bielą. Ściągnęła z jednej dłoni skórzaną rękawiczkę i otarła z kącików oczu łezki które jej się tam zebrały od ciągłego śmiechu, podniosła dłoń ku górze i pomachała.

~ Halo, halo tutaj jestem! Mayday, mayday proszę mi pomóc mój przecudowny mężu stąd wyjść w tej chwili!
~ No nie wiem, nie wiem... Muszę się zastanowić...
~ Tak? To ja sobie sama poradzę! Bez łaski!

Bella ruszyła do przodu pchając przed siebie śnieg jednak nie spodziewała się tak szybkiego dotarcia do końca śnieżnej ściany i kiedy już jej noga wyszła w powietrze, a nie kolejną warstwę śniegu straciła równowagę i runęła przed siebie jednak na całe szczęście jej mąż wykazał się chociaż raz tego dnia dobrym refleksem i złapał ukochaną, mocno ją do siebie przytulając tak żeby nie mogła mu uciec ale też zdzielić za to, że nie chciał jej pomóc co oczywiście cały czas miała w planach i gdy już chciała na niego nakrzyczeć podbiegł do nich ich mały różowy pompon który mocno się do nich przytulił.

~ Kosiam was! Kosiam najmocniej na caaaaluuuuutkim świecie!
~ Nasza mała kruszynka... My też Cię kosiamy najmocniej na caaaaluuuutkim świecie ty nasz mały Delfinku.
~ W stu procentach zgadzam się z twoją mamusią ty nasz maluchu, ale może chodźmy już do domu bo mi obie zaraz tutaj zmienicie się w królowe śniegu.
~ Ciekawe przez kogo, naprawdę ciekawe kto rzuca sobie bezbronnymi małymi kobietkami w śnieg!

Przekręciła oczami, a Tom bez słowa posadził Delphini na sankach natomiast swoją żonę która już ruszyła w stronę domu złapał w trakcie jej drogi i przerzucił ją przez ramię i nie słuchając jej krzyków sprzeciwu kurczowo ją trzymając złapał za sznurek od sanek córki która zaczęła się śmiać gdy jej ojciec zaczął szybko biec do domu.

~ Jesteś niemożliwy! Tylko uważaj żebyś się nie wywalił bo wszyscy padniemy i już nie wstaniemy nigdy.
~ Spokojnie kochanie nic wam nie grozi. Obiecuję, że rzucę Cię znowu w śnieg w razie czego - powiedział roześmiany, a ona w miarę delikatnie palnęła go w głowę -
~ HA HA HA baaaaaardzo śmieszne, od kiedy z Ciebie taki żartowniś co?
~ A od kiedy ty jesteś taka hmmm... - mężczyzna przez chwilę się zamyślił - poważna niczym Narcyza?
~ Głupek! Nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę jak Narcyza, wypraszam sobie!
~ Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy, że już zawsze będziesz sobą, a nie nią czy kimkolwiek innym.
~ No widzisz? Znalazłeś sobie taki wyjątek od reguły który nie będzie Ci w kółko zrzędził nawet na starość chyba, że będziesz mną rzucał w śnieg!

Oboje się zaśmiali, a kiedy trójką wbiegli do domu Bella szybko zabrała córkę do jej pokoju przebrała ją w suche i ciepłe ubrania. Wybrała jej pastelowe zielone rajstopki, białą lnianą koszulkę w wyszywane kwiatki z kołnierzykiem i ciemno zieloną spódniczkę na szelkach z drewnianymi guzikami. Włosy szybko jej wysuszyła suszarką i związała w koczka, a te zlatujące na jej buźkę spięła spinką z kokardką w kolorze kwiatków na jej koszulce. Kiedy Bella skończyła przebierać córkę ta mocno się do niej przytuliła i pocałowała mamę w policzek, a to co powiedziała wywołało na twarzy kobiety bardzo szczery uśmiech.

~ Jesteś najlepsią i najśliczniejsią mamusią na świecie! Inni to mogą mi tylko zazdrościć!
~ Ojeju jesteś moja kochana kruszynko naprawdę najukochańszą małą córeczką i nigdy nawet nie marzyłam, że moja kruszynka będzie aż taka cudowna.

Pocałowała córkę w czółko i kiedy przestały się przytulać, dziewczynka złapała swojego ukochanego Pana Króliczka który leżał na jej małym zaścielonym łóżeczku i pobiegła z nim do salonu w którym jej ojciec czekał już na nią z kubkiem pysznej gorącej czekolady i jej ulubionymi ciasteczkami o smaku przyprawy korzennej.

Kiedy Bella przebrała się w inną suknię i wysuszyła swoje włosy zeszła do męża i córki delikatnie się uśmiechając, a gdy zobaczyła jak Delphini wtulona w przysypiającego tatę trzymającego jej kubeczek, słodko śpi wymęczona po śnieżnym szaleństwie złapała za jeden z koców leżących na kanapie i delikatnie ich nakryła zabierając z dłoni Toma naczynie które odstawiła na drewniany stolik kawowy. Usiadła w fotelu na przeciwko nich i chwyciła książkę która leżała na tym samym stoliku "Diabły piętnastego wieku".

~ No tak, czarna magia...

Cicho się zaśmiała i powoli zaczęła przeglądać księgę jednak szybko zrozumiała dlaczego jej mąż ululał się jak małe dziecko. Delphini cały czas cichutko, równomiernie sapała i pufała co od razu znużyło i ją, a po około godzinie również zasnęła cały czas trzymając księgę na kolanach.

———————————————————————————

Rozdział ten dedykuję każdemu kto czekał od grudnia haha ❤️❤️❤️

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 08, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝑙𝑜𝑣𝑖𝑛𝑔 ~ 𝑚𝑖𝑛𝑖𝑎𝑡𝑢𝑟𝑘𝑖Where stories live. Discover now