Jadąc, w pewnym momencie w oczy rzucił mu się nieduży sklepik, który na zewnątrz przystrojony był walentynkowymi dekoracjami. Postanowił do niego zajrzeć i kupić coś jeszcze, ponieważ uważał, że płyta jej ulubionego zespołu nie była wystarczająco dobrym prezentem. Zaparkował więc auto na poboczu, po czym wysiadł z niego i wszedł do sklepu. Zaczął rozglądać się wokoło. Nadmiar czerwieni, serduszek, amorków i róż zaczął go przytłaczać, ale wiedział, że musi coś wybrać. Chodził między regałami, ale nic nie wpadało mu w oko. W końcu ze zrezygnowaniem postanowił poprosić sprzedawcę o pomoc, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że samemu nie uda mu się nic wybrać.

Po parunastu minutach wyszedł ze sklepu z dużym bukietem czerwonych róż oraz pudełkiem czekoladek z karmelowym nadzieniem. Miał nadzieję, że Ann nie będzie zawiedziona tym jak bardzo przeciętne były prezenty, które zamierzał jej podarować. Wsiadł do samochodu, położył wszystko na tylnym siedzeniu, po czym ponownie wyjechał na ulicę i zaczął kierować się w stronę swojego mieszkania.

Kiedy dotarł do celu, pierwsze co zrobił to wyjął z kieszeni telefon i w kontaktach wyszukał numer do Ann. Był strasznie zestresowany i z trudem udawało mu się przesuwać palcem po ekranie, ponieważ jego dłonie z sekundy na sekundę coraz bardziej się trzęsły.

- Cześć, Luke – radosny głos dziewczyny odezwał się po drugiej stronie.

Hemmings wziął głęboki wdech, próbując choć trochę opanować ogarniające go nerwy.

- Cześć – odparł. – Masz jakieś plany na wieczór? – spytał od razu.

- Nie mam, a co?

- Może się spotkamy? – zaproponował.

- Jasne, o której? – Ann bez namysłu zgodziła się, co niezmiernie go ucieszyło.

- Przyjadę po ciebie o dwudziestej.

- Nie musisz, powiem tacie, żeby mnie do ciebie zawiózł.

- Mogę przyjechać jeśli chcesz…

- Nie trzeba, to widzimy się o dwudziestej, pa – powiedziała, po czym rozłączyła się, nie dając Luke’owi szans na odmowę.

Wzruszył jedynie ramionami, odkładając telefon na stojący obok niego stolik. Takie rozwiązanie było mu nawet bardziej na rękę, ponieważ miał więcej czasu na posprzątanie mieszkania i doprowadzenie samego siebie do porządku.

Na szczęście wyrobił się ze wszystkim w czasie i kiedy kończył poprawiać swoją fryzurę w wiszącym na ścianie lustrze, usłyszał dzwonek do drzwi. Doskonale wiedział, kto stał po drugiej stronie. Wziął więc jeszcze jeden głęboki oddech i pociągnął za klamkę, po czym ujrzał stojącą w progu, uśmiechniętą Ann.

- Hej – powitał ją.

Ona natomiast weszła do środka, zbliżyła się do niego, następnie witając go szybkim całusem w usta. Luke był lekko zdezorientowany jej zachowaniem, sam nie wiedział co powinien w tej sytuacji zrobić, lecz nie mógł zaprzeczyć, że mu się to nie podobało. Oznaczało to, że relacja między nim a Ann, była już na szczeblu przewyższającym przyjaźń. Pragnął tego od kilku miesięcy, więc był naprawdę bardzo szczęśliwy, że wszystkie jego starania nie poszły na marne.

- Więc, co dziś robimy? – spytała entuzjastycznie, odsuwając się od niego i ponownie stając w progu.

- Nie wiem, myślałem, że może posiedzimy i…

- Daj spokój – Ann przerwała mu. – Są Walentynki, zróbmy coś ciekawszego.

Luke zaczął denerwować się jeszcze bardziej. Jego pomysł ze wspólnym siedzeniem na kanapie i oglądaniem filmu najwyraźniej nie przypadł jej do gustu, ale nie dziwił jej się, bo która dziewczyna chciałaby spędzać czternasty lutego w taki sposób? Potrzebował jakiegoś genialnego pomysłu, natychmiast.

Amnesia » Luke Hemmings ✔Where stories live. Discover now