Łzy szczęścia

779 51 1
                                    

Życie bardzo często zaczyna się tam, gdzie kończy się lęk. Pozostaje tylko pytanie:

Lęk przed czym?

Przed porażką, odrzuceniem, a może ujawnieniem?

Tylko ty jesteś w stanie kontrolować swoje czyny.

Nasz czas jest ograniczony, więc nie marnujmy go, żyjąc cudzym życiem. Nie wpadajmy w pułapkę dogmatów, żyjąc poglądami innych ludzi. Nie pozwólmy, żeby hałas cudzych opinii zagłuszył wasz własny wewnętrzny głos. I najważniejsze - miejmy odwagę kierować się sercem i intuicją.

Kierowanie się sercem, racja nie zawsze jest trafne, czasem trzeba przełączyć się na tryb mądrego człowieka, kierowanego własnym rozumem.

Dlaczego?

Przecież nic dziwnego, że mamy bardzo często pod górkę, wspinamy się przecież na sam szczyt.

Bądźmy sobą. Nie dajmy komuś kontrolować naszego życia. To my jesteśmy jego twórcami. Nasze życie jest jak dobra książka w której my jesteśmy bohaterami pierwszoplanowymi, a reszta ludzi, którzy tułają się obok nas są tylko postaciami pobocznymi. Nie znaczącymi zbyt wiele.

Ale skoro James Potter był głównym bohaterem, to Ophelia Bailey musiała być postacią poboczną. Nic nie znaczącą.

Nie prawda.

Życie jest trudne. Nie zawsze szczęśliwe. Każdy może coś znaczyć, należy tylko odkryć pod jakim względem.

- Wybieram się do Dumbledora - oznajmiła Lily Evans, w pośpiechu zarzucając na siebie płaszcz.

James wyrwany w własnych rozmyślań posłał żonie wymuszony uśmiech, z którego wyszedł raczej spory grymas, za który mężczyzna skarcił się w duchu.

Lily jednak nie zwróciła na męża szczególnej uwagi i mówiąc ciche hej, wyszła z mieszkania głośno trzaskając drzwiami.

James przeczesał nerwowo dłoniom swoją czuprynę, tupiąc nogą o panele.

Nie mógł już dłużej wytrzymać w tym domu. Był zamknięty w czterech ścianach. Był jak w pułapce, z której nie dało się nigdy dojrzeć światła dziennego.

James jeszcze ani razu w swoim marnym życiu nie opuścił tego mieszkania. To zawsze Lily chodziła na zakupy, bądź na rozmowę do Dumbledora.

Mężczyzna nie mogąc już dłużej wysłuchiwać ciszy dudniącej mu w uszach, szybko założył pierwsze lepsze buty, a w jego dłoni momentalnie znalazła się peleryna niewidka.

Pora zwiedzić na nowo tereny Hogwartu.

~•~

Ophelia Bailey spacerując wolnym krokiem po hogwarckich błoniach nie mogła wyzbyć się uczucia, że ktoś ją obserwuje.

Zmarszczyła brwi po raz kolejny w ciągu kilku minut rozglądając się za siebie.

Może jej się coś przewidziało. Nie byłoby nic w tym dziwnego, ponieważ ten tydzień nie należał do najlepszych w jej życiu.

Sapnęła lekko i odwróciła się gwałtownie, gdy usłyszała głośny szelest liści oraz łamanych gałęzi.

Nie było za jasno, mimo że jeszcze nie upłynęła nawet godzina siedemnasta, dlatego musiała bardzo wyostrzyć wzrok, aby zauważyć zarys kilku krzaczków obok siebie.

Wystraszyła się nie na żarty i wziawszy dwa głębokie wdechy, szybkim krokiem pognała w stronę zamku Hogwart.

James wyjrzał spod peleryny, wodząc wzrokiem za oddalającą się dziewczyną, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.

Łza szczęścia? Niewiadomo.

Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.

A jedną z takich chwil w życiu Jamesa Pottr'a, byla właśnie ta.

Expecto Patronum 2 ➶︎ 𝔍𝖆𝖒𝖊𝖘 𝕻𝖔𝖙𝖙𝖊𝖗 ✔︎Where stories live. Discover now