27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"

Start from the beginning
                                    

**

No one pov

-Kol, nie żyje. - oznajmił wściekły Klaus patrząc znacząco na Elijah.
-Kto go zabił? - zapytał pierwotny marszcząc brwi.
-Dahlia go opętała a ten wypił krew Madi. - warknął hybryda i zacisnął dłoń na włosach.
-Kiedy? - zapytał pełen podejrzeń brunet i poprawił swój krawat.
-Wieczorem. - oznajmił Nik i wyszedł z małej chaty.

Słońce powoli wschodziło na niebo kolorując je na różne barwy.

Klaus odetchnął świeżym powietrzem. W jego głowie cały czas pojawiała się słodka blondynka pomimo śmierci brata. Wiedział, że Kola zabiła Dahlia. Chciała zabić całe rodzeństwo Mikaelson razem z nienarodzoną Hope. Nie mógł pozwolić na jakąkolwiek smierć, już nie. Zginął Kol a to i tak było za dużo.

**

-Kai, przyniesiesz mi trochę krwi? - zapytałam ze słodką miną heretyka a ten przewrócił oczami.

Siedzieliśmy właśnie w salonie oglądając jakiś denny film akcji. Niedługo ma przyjść Damon ze swoimi przyjaciółmi oraz bratem. Elijah, Nik i Hayley nadal byli na bagnach, więc nic ciekawszego nie było do roboty niż zaprosić znajomych na małą imprezę.

-Nie. - odpowiedział z wrednym uśmieszkiem i wrócił do oglądania filmu.
-A będziesz coś chciał. - warknęłam i wstałam z miękkiej kanapy.

Gdy byłam już w kuchni postanowiłam, że zrobie sobie drinka zamiast pić po prostu krew. Musiałam się trochę napić przed imprezą.

Uznałam, że najlepszą karą dla Kai'a będzie po prostu ignorowanie go.

Wyjęłam z szafek i lodówki potrzebne składniki, i zaczęłam je wszystkie do siebie dodawać czy miksować.

Na koniec wyszło mi czerwone mojito. Idealnie.

Wróciłam do salonu i rozłożyłam się na kanapie tak jak przedtem.

-Co to? - zapytał Kai i wskazał palcem na szklankę, z której właśnie upiłam łyk. Oczywiście nie odpowiedziałam na pytanie bruneta tylko zajęłam się oglądaniem filmu.

-Jesteś stara ale nie możesz być głucha. - oznajmił i stanął przede mną zasłaniając mi kompletnie telewizor.

Nadal zachowywałam spokój i powoli piłam Mojito. Jednak mój trwający krótko spokój przerwał jakiś nadęty heretyk, który postanowił wylać zawartość szklanki na moją koszulkę.

Z kim ja żyje?

Przymknęłam na chwilę oczy i odliczając do 10 wdychałam głęboko powietrze. Wstałam z kanapy i wycisnęłam zawartość koszulki prosto na buty bruneta.

-Nie udawaj już, no! - krzyknął oburzony Parker i zaczął iść za mną do mojego pokoju.

Weszłam szybko do pomieszczenia i jak mam w zwyczaju popchnęłam drzwi by je zamknąć, jednak nie uwzględniłam tego, że Kai będzie przez nie wchodził.

-To bolało! - krzyknął i w wampirzym tempie znalazł się przede mną, przez co musiałam ukryć uśmiech na twarzy.

-Widziałem ten wredny uśmieszek. - wskazał palcem na moją twarz i zmarszczył oczy.

Oczywiście nie odpowiedziałam na jego zaczepkę tylko dalej postanowiłam brnąć w sytuacje.

Sięgnęłam do szafki z odzieżą górną i wyjęłam z niej zwykłą czarną koszulkę.

-Nie zrobisz tego. - oznajmił Kai i zapewne założył ręce na piersi.

Powolnymi ruchami zaczęłam zdejmować mokrą koszulkę, uważając by nie zamoczyć twarzy czy włosów.

Usłyszałam cichy śmiech heretyka na co sama się uśmiechnęłam. Kai'u Parkerze ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, do czego jestem zdolna.

Rzuciłam mokrą koszulkę gdzieś na szafkę tak jak czarną, którą miałam ubrać. Odwróciłam się powoli dokładnie oglądając reakcje Parkera.

-Nie ładnie podglądać, gdy ktoś się przebiera. - oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
-Dobrze, że nie czuje z tego powodu poczucia winy. - odpowiedział brunet i zaczął skanować całą moją sylwetkę.

-Mam straszną ochotę dotknąć twoich kości... - powiedział i pokazał na swój obojczyk, przesuwając po nim palcem. - można mieć taki fetysz? - zapytał i udał zamyśloną minę.
-Chyba można. - pokiwałam głową i podeszłam bliżej bruneta, stojąc teraz bardzo blisko niego.

Dzieliły nas dosłownie centymetry.

Palcem wskazującym zaczęłam sunąć w dół po koszulce brunet.

-Przestań... - sapnął i delikatnie złapał mnie za nadgarstek.
-Dobrze wiem, że tego nie chcesz. - odpowiedziałam i wsunęłam zimne dłonie pod jasną koszulkę Parkera.
-O mój Boże... - westchnął brunet a przez jego ciało przeszły dreszcze.

Szybko wyjęłam dłoń spod koszulki Parkera i podeszłam do komody ściągając z niej czarną koszulkę, którą po chwili założyłam na siebie.

-Zrobiłaś to specjalnie. - powiedział i można było usłyszeć jego głośne oddechy.
-Na prawdę? - zapytałam i odwróciłam się w stronę opanowanego już Kai'a.
-Myślę, że tak. - uśmiechnął się przygryzając wargę.

-Jest ktoś w domu?! Duży, zły wampir tu jest! - nagle z dołu dobiegły krzyki Damona na co z uśmiechem pokręciłam głową.

PERFECTWhere stories live. Discover now