Rozdział 5

9.7K 359 3.9K
                                    

Impreza była już na pełnych obrotach, gdy przyszli Louis i Niall. Była dopiero dwudziesta druga, ale oni już byli u Nialla i zjedli kolację. Zazwyczaj w sylwestra rodzina Louisa przychodziła do Nialla, ale w tym roku przy stole wydawało się okropnie pusto i Louis mógł to wytrzymać tylko tak długo.

Impreza, na której byli, znajdowała się zaledwie kilka przecznic dalej i przeszli tam, popijając gin z piersiówki, próbując nadrobić zaległości w pijackim szumie. Nie chcieli pić u rodziców, mimo że byli pełnoletni, ale od razu po wejściu do środka chcieli się upić.

Gospodynią imprezy była ta dziewczyna, Kelly. Była w drużynie cheerleaderek i Louis znał ją dość dobrze. Jej dom był gigantyczny, co prawdopodobnie było jak najbardziej korzystne, ponieważ według informacji o imprezie na Facebooku prawie wszystkie ostatnie klasy brały w niej udział. Louis wiedział z tyłu głowy, że Harry prawdopodobnie był tu dziś wieczorem, ale nie chciał o tym myśleć. Całkiem dobrze radził sobie nie myśląc o nim przez całą przerwę. Mniej więcej.

Louis i Harry prawie nigdy nie chodzili na te same imprezy, ponieważ nie mieli tendencji do przebywania w tych samych kręgach. Jeśli kiedykolwiek zbierała się drużyna piłkarska, to przeważnie na kilka piw przez godzinę, zanim każdy szedł robić swoje. To prawdopodobnie wina Louisa i Harry'ego, że drużyna nie była zbyt zgrana. Louis też nie czuł się ostatnio zbyt dobrze na imprezach, w zeszłym semestrze był tylko na kilku i nawet nie wiedział, czy Harry przebywał z ludźmi, z którymi on zwykle się spotykał. Dziś wieczorem najebać i nie myśleć o niczym.

On i Niall przywitali się z kolegami, gdy wchodzą do domu, który był raczej pełny. Kuchnia bylq zatłoczona, a oni przepychali się w kierunku stołu kuchennego, przy którym ludzie postanowili zostawić swój alkohol. Niall sięganął po butelkę wódki, znalazł gdzieś plastikowe kieliszki i nalał im po jednym.

- Szczęśliwego Nowego Roku, Lou, - mruknął, unosząc swój kieliszek. Louis uśmiechnął się, podnosząc kieliszek. To jakieś rosyjskie gówno, które paliło i obaj się skrzywili.

- Następny?

- Następny, - zgodził się Louis.

W końcu, po dwóch kolejnych kieliszkach, weszli do salonu i Louis zauważył Stana i Oli'ego na kanapie. Palili papierosy i Louis zrobił sobie miejsce między nimi, przyłączając się do ich żywej rozmowy. W pokoju rozbrzmiewała głośna muzyka, meble zostały bezlitośnie popchnięte na ściany, aby zrobić miejsce do tańca, a Louis dostrzegł kilka par, które stawały się nieco nieprzyzwoite. Był prawie pewien, że Niall należy do jednej z nich. On już podrywał, a Louis nie mógł zaprzeczyć, że jego najlepszy kumpel miał niezłą zabawę.

- Liam! - krzyknął Louis, gdy zobaczył chłopaka wchodzącego do pokoju. Wyglądał dobrze w białej, obcisłej koszulce, która dobrze podkreślała jego szerokie ramiona i klatkę piersiową, a jasne jeansy sprawiały, że jego talia wyglądała niesamowicie. To dziwne, bo Louis do tej pory nie uważał go za bardzo atrakcyjnego. Może jednak był trochę pijany.

Liam podszedł, uderzając wyciągniętą pięść Louisa, zanim go uścisnął. Louis jęczał, dopóki nie wypił z nim kieliszka i z jakiegoś powodu usiadł mu na kolanach. To tylko po przyjacielsku, ale w jakiś sposób było miło. Louis uwielbiał być czuły, zwłaszcza gdy był pijany. Dawno nie był tak nawalony, a to uczucie było mocne i przyjemne. Już prawie zapomniał, jak wspaniałe może być dobre upojenie. Ostatnio był zbyt zajęty piłką nożną, żeby się wyluzować i powiedział o tym Liamowi.

- Ja zazwyczaj urządzam imprezy, kolego, - odpowiedział. - Wpadnij do mnie. Ed i Zayn zwykle też przychodzą. - Louis nie wiedział, kim był Zayn, ale był pewien, że Liam znał dobrych ludzi.

UNBELIEVERS [TŁUMACZENIE PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz