Rozdział 4. - Judge Turpin

400 22 5
                                    

Film: Sweeney Todd: demoniczny golibroda z fleet street

Wstając ze swojego wielkiego łóżka, musiała przyznać, że noc minęła jej rewelacyjnie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Wstając ze swojego wielkiego łóżka, musiała przyznać, że noc minęła jej rewelacyjnie. Miękkie, ciepłe łoże było czymś wspaniałym na jej ostatnie zmęczenie i ból mięśni. Najchętniej leżałaby tu cały dzień i nie, jednak miała obowiązki, które musiała wykonać.

Ubierawszy się w szmaragdową suknie, musiała przyznać, że ledwo oddychała w niej. Jednak była w gościach u przyjaciela rodziny i wypadało jej wyglądać przynajmniej odpowiednio do sytuacji.

Otwarła okno by na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza. Jednak zobaczywszy deszczowy, szary dzień zamknęła je i z westchnieniem zeszła na dół, przybierając na twarzy szeroki uśmiech, ciesząc się nowym dniem. Miała tylko nadzieję, że przestanie padać, żeby mogła przejść się na jakiś spacer po mieście.

Otwarła delikatnie drzwi, nie chcąc nikogo obudzić ich skrzypieniem. Wyszła na korytarz, dotykając pięknych marmurowych ścian dłonią. Uśmiechnęła się, widząc nieziemskie obrazy, przywieszone na ścianie. Były to piękne, kolorowe krajobrazy, namalowane przez zapewne rewelacyjnego malarza.

Ruszyła prędko do jadalni, chcąc zdążyć uszykować śniadanie przed wstaniem pana domu. Przybyła do jego mieszkania wraz ze swoimi rodzicami wczorajszego dnia i niestety nie zdążyła go poznać. Jej rodziciele mieli jakieś ważne interesy do załatwienie i dziewczyna nie chciała się wtrącać, gdyż nie interesowała się tym kompletnie.

Jednak miała nadzieję, że dzisiejszego dnia na śniadaniu spotka mężczyznę. Była mu wdzięczna za nocleg dla niej i jej rodziny i chciała mu osobiście podziękować, choć była pewna, że i jej rodzice to zrobili. Musiała również pochwalić jego świetny gust, ponieważ jego mieszkanie było godne poszanowania, a młoda kobieta już pierwszej nocy poczuła się tu jak w domu.

Weszła do kuchni i szukała po szafkach jakiegoś garnuszka. Nie było to łatwe, bo półek było mnóstwo, jednak ostatecznie udało jej się znaleźć. Nalała do niego wody i położyła go na piecyku, chcąc podgrzać ciecz w nim. Rozpaliła ogień na palenisku i włożyła do środka kawałek drewna, który leżał w wiadrze obok.

- Mogę wiedzieć co panienka robi? - usłyszała za sobą i jej serce zabiło z potrójną mocą. Poczuła jak nogi robią jej się jak z waty i odwróciła się w kierunku Turpina z niepewnym uśmiechem. Mężczyzna strasznie ją przestraszył swoją niespodziewaną obecnością.

- Strasznie przepraszam - odrzekła ze skruchą. - Ja chciałam przygotować śniadanie w podzience za nocleg, dla mnie i moich rodziców. - dodała i z trudem spojrzała w jego oczy. Miała ochotę zapaść się pod ziemie, jednak kultura obowiązywała patrzenia w oczy rozmówcy.

Wtedy dopiero dokładniej mu się przyjrzała. Był starszym mężczyzną, na którego twarzy można było dostrzec wiele zmarszczek. Pomimo tego wyglądał elegancko i dostojnie. Jego siwe włosy idealnie współgrały z bladą twarzą i ciemnymi oczami. Dziewczyna musiała przyznać, że mężczyzna pomimo swojego wieku był przystojny.

Alan Rickman || One shotsWhere stories live. Discover now