Rozdział 3. Jamie

381 20 6
                                    

Film: Głęboko, prawdziwie, do szaleństwa.

Jamie spojrzał na swoją żonę i opatulił się mocniej szalem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jamie spojrzał na swoją żonę i opatulił się mocniej szalem. Po raz kolejny wychodziła z mieszkania i mężczyzna doskonale zdawał sobie sprawę, gdzie jego ukochana ma w planach pójść. Mężczyzna był z tego powodu niesamowicie szczęśliwy.

Patrzył przez okno jak kobieta przytula się do innego mężczyzny i tylko delikatnie uśmiechnął się. Poczuł ulgę, że dała sobie drugą szansę na miłość i szczęście. Gdy poczuł dłoń na swoim ramieniu, uśmiechnął się do swoich przyjaciół, których sprowadził na ziemię.

Zerknął ostatni raz na kobietę i z poczuł ulgę, że w końcu dała sobie drugą szansę na miłość. Zresztą Jamie był pewien, że jej nowa miłość odpowiednio o nią zadba i nie miał już się o co martwić. Wypełnił swoją rolę i mógł spokojnie wrócić w zaświaty.

Wyszedł z domu tylnym wejściem, aby przejść się ostatni raz po ziemi. Jako duch nie mógł za bardzo pojawiać się przy ludziach, jednak teraz chciał ostatni raz porozglądać się po cudach przyrody zanim wróci do krainy umarłych.

Trzymał dłonie w kieszeni i szedł ze spuszczoną głową przez miasto. Obserwował ludzi idących i śmiejących się do siebie i sam uśmiechnął się na ten widok. Choć strasznie bolało go to, że on już nie mógł robić tego co oni. Pomimo że już nie żył, brakowało mu uczuć lub miłych gestów jakie dawał sobie z żoną, gdy jeszcze był żywy.

Zatrzymał się przy moście i oparł ramiona o barierki. Popadł w melancholijny stan i pustym wzrokiem patrzył na ptaki, latające nad jego głową. Nie zwrócił nawet uwagi na jego włosy, które były mocno powiewane przez wiatr.

- Czemu ty mnie nie widzisz? - odwrócił się, słysząc cichy, żeński głos za sobą. Kawałek od niego stała budka telefoniczna, przy której stał mężczyzna, dzwoniący przez telefon. Koło niego siedziała młoda, zagubiona kobieta, która starała zwrócić na siebie uwagę mężczyzny, jednak bezskutecznie, gdyż on jej po prostu nie widział. - Z kim rozmawiasz? Słyszysz mnie? - zadawała pytania, a Jamie był niemal pewny, że dziewczyna zmarła niedawno i nie wie jeszcze nic o życiu jako duszek.

- On widocznie nie chcę cię widzieć. Ludzie jak bardzo chcą czasem nas zauważają. - odparł do niej, a ta spojrzała na niego z wdzięcznością i nadzieją. W końcu spotkała kogoś kto był tak miły, żeby jej pomóc. - Jestem Jamie, a ty?

- Nie pamiętam. - odparła po chwili i dopiero wtedy uświadomiła sobie, że praktycznie nic o sobie nie wie. - Kojarzę tylko jego i to u niego w mieszkaniu nagle się zjawiłam, jednak od paru godzin kompletnie nie mogę się z nim porozumieć. - wskazała głową na mężczyznę, śmiejącego się do telefonu z budki.

- Zdarza się, z czasem sobie wszystko przypomnisz. - uspokoił ją i posłał jej życzliwy uśmiech. - On cię nie słyszy i raczej już tego nie zrobi. - dodał, patrząc, jak kobieta ze smutkiem patrzyła na mężczyznę. Sam nie wiedział na czym polegało to, że niektórzy ludzie widzieli duchy, a niektórzy nie. W sytuacji ze swoją żoną tłumaczył to sobie, że jej wielka tęsknota sprawiła, że była w stanie go zobaczyć.

- Tobie też jest tak zimno? - zapytała, a ten pokiwał głową. Tego również nie rozumiał. Odczuwali chłód dwa razy bardziej niż za życia. Nawet raz się przeziębił, gdy Nina otwarła okno, chcąc przewietrzyć pomieszczenia. Według niej na dworze było całkiem sympatycznie, a on marznął tego dnia. - Czyli nie żyje. - szepnęła bardziej do siebie niż do niego, patrząc w swoje ciemne buty.

Próbowała sobie przypomnieć co się stało, jednak w głowie miała pustkę. Nie pamiętała kompletnie nic ze swojego życia, jednak uspokajały ją słowa jej nowego kolegi. Wiedział więcej i zapewne martwy był już od dłuższego czasu. Nie wiedziała dlaczego, ale od razu mu zaufała. Chyba fakt, że pomógł jej choć w pewnym stopniu zrozumieć co tu się dzieje, przyczynił się do tego.

- Chcesz zostać na ziemi, czy idziesz tam gdzie nasze miejsce? - zapytał, a ona spojrzała na niego zdezorientowana. Nie miała pojęcia, że mogła sobie wybrać swoją przyszłość jako duszek. - Ja wróciłem na ziemię by pomóc mojej żonie, ale zaraz wybieram się tam w Zaświaty.

- W czym jej pomogłeś? - zapytała, gdy usiedli na ławce koło fontanny, tryskającej wodą. Jamie chwilowo popadł w rozmyślenia i dopiero po chwili spojrzał na kobietę.

- Kiedy zmarłem, moja żona załamała się. Wróciłem tu, aby jej jakoś pomóc pogodzić się z moją śmiercią. Chciałem już wcześniej wrócić w zaświaty jednak ona nie chciała tego, nie pozwalała mi. Przyprowadziłem nawet różne duchy, żeby zirytowana ich zachowaniem, wychodziła do ludzi. I w końcu udało się, poznała jakiegoś mężczyznę, a ja chciałem ostatni raz przejść się po świecie, zanim tam wrócę. - odparł, a kobieta z uśmiechem słuchała tą cudowną historię.

Jego zachowanie wydawało jej się bardzo romantyczne. Była pod wrażeniem jego poświęcenia dla żony. Nawet po swojej śmierci walczył o jej szczęście. Kobieta pomimo że nie pamiętała wiele ze swojego starego życia, miała dziwne wrażenie, że nigdy nie czuła takiej miłości jak Jamie do swojej żony.

- To było naprawdę cudowne z twojej strony. - chwyciła go za ramię z zamiarem dodania mu otuchy. Zrobił naprawdę wiele by jego żona mogła być szczęśliwa. - Ja nie wiem co mnie łączyło z tym mężczyzną, ale jestem pewna, że za bardzo za mną nie tęskni. - spojrzała na faceta, który wciąż śmiejąc się rozmawiał z kimś w budce telefonicznej.

- Uważam, że dobrze zrobiłem, może ta moja obecność tu pomogła znaleźć jej drugą miłość? - odparł, pogrążając się w rozmyśleniach. - A co do tego faceta jeśli jest tak jak mówisz, to nie zasługuje on na tracenie na niego czasu ani za życia ani po śmierci.

Po jego słowach obydwoje siedzieli w przyjemnej ciszy, która miała na celu dania im czasu na przemyślenia na temat dalszego egzystowania na tym świecie. I obydwoje zgodnie musieli stwierdzić, że problemy trzymają się ich nawet po śmierci.

*

Minęło parę dni, a Jamie postanowił pozostać na ziemi jeszcze jakiś czas, chcąc pomóc nowej koleżance. Razem zwiedzali różne miejsca, poznawali różne duchy, których jak się okazało było mnóstwo na tym świecie. W skrócie naprawdę dobrze bawili się w swoim towarzystwie. Mieli w planach zostać tu do czasu, aż jego nowa koleżanka przypomni sobie coś więcej o swoim życiu. Jednak póki były nikłe efekty w tej sprawie.

Jednak coraz częściej życie dawało jej do zrozumienia, że nie musi pamiętać swojego życia, by być szczęśliwa. Przy nowym koledze, tworzyła nową siebie i swoją tożsamość. Choć niektóre rzeczy i sceny z jej życia, zaczęły przejawiać się w jej głowie, czuła, jakby teraz dostała szansę stworzyć wszystko na nowo. Jednak martwiło ją to, że dopiero po śmierci zaczęła dostrzegać jak piękny jest ten świat.

Wraz z Jamiem bawiła się jak nigdy dotąd. Mężczyzna pokazał jej wszystko co umiał jako duch, odwiedzali różne miejsca i coraz częściej myśleli o wspólnym odejściu w zaświaty. Na ziemi choć mieli co robić, nie było już dla nich miejsca.

- Pięknie tu jest prawda? - zapytała, patrząc na rewelacyjny zachód słońca, trzymając go pod ramię. Stali i wpatrywali się w krajobraz, który o tej porze roku, wyglądał piękniej niż zwykle.

- Tu zawsze było pięknie, tylko za życia nie zwracaliśmy na to uwagi. Patrzyliśmy tylko na siebie i na czubek własnego nosa, przejmując się pracą, ludźmi, a nie dostrzegaliśmy tego piękna wokół. Dopiero po śmierci zauważyłem, że koło mojego domu był park, w którym nigdy nie byłem, usłyszałem jak pięknie śpiewają ptaki i jak grają instrumenty. Szkoda, że dziś nie mogę już się tym tak cieszyć, jak za życia. - swoimi rozmyśleniami wpędził się w melancholijny stan i dopiero obudził się, gdy poczuł jej głowę na swoim ramieniu. Pocałował ją w czoło i delikatnie uśmiechnął się do siebie. W życiu nie spodziewał się, że po śmierci zapozna kogoś tak bliskiego jego sercu. Teraz był pewien jednego, nigdy nie jest na nic za późno.

Alan Rickman || One shotsWhere stories live. Discover now