Czyli historia najprzystojniejszego boga kłamstw dziejąca się po tym, jak skradł kamień w Endgame ;) Czy w końcu poradzi sobie z wciąż nawiedzającymi go demonami przeszłości? Czy stanie się lepszym człowiekiem? Czy może kompletnie zwariuje? I co ucz...
- Heimdallu, przenieś mnie, proszę do krainy, z której pochodzi Izyda! - zawołał głośno, stając pośrodku dziedzińca. Po chwili otoczyły go kolorowe promienie tęczy, która z zawrotną prędkością uniosła go w przestworza.
Po chwili stanął przed główną bramą egipskiego pałacu. Nie miał pojęcia, dlaczego Heimdall umieścił go właśnie w tym miejscu, ale skoro tak się już stało, westchnął tylko i ruszył przed siebie pewnym, sprężystym krokiem, ku wejściu strzeżonym przez rosłych mężczyzn odzianych w skórzane zbroje wzmacniane stalowymi płytami i w hełmach o wyglądzie ptasich głów. Gdy przechodził między nimi, obaj odwrócili swe "ptasie" głowy, obserwując go w milczeniu. Wzdrygnął się mimowolnie. Choć nigdy nie należał do strachliwych osób, wygląd tutejszych strażników nieodmiennie przyprawiał go o dreszcze.
- Rad jestem słyszeć, że Izyda oraz wasz syn mają się dobrze — powiedział Ozyrys, polewając Lokiemu szczodrze wina do pucharu. - Wypijmy za szczęśliwy poród. Unieśli puchary. - Przybyłem, prosić cię o zwrócenie mojej własności — powiedział Loki, odstawiając kielich. - O jakiej własności mówimy? - zaciekawił się Seth, oparty niedbale o ścianę. - Nie przypominam sobie, byś tu cokolwiek zostawił... - Cóż, najwyraźniej nie znasz wystarczająco dobrze wszystkich zakamarków i tajemnic tego miejsca — odgryzł się czarnowłosy, który nigdy nie przepadał za ów mężczyzną, nieodmiennie widząc w jego twarzy wykrzywiony w grymasie złości pysk szakala. - Zostawiłem tutaj Tesseract i chciałbym go odzyskać. - Dlaczego? Czy jest ci teraz na co potrzebny? - zapytał Ozyrys spokojnie. - Nie — Loki pokręcił przecząco głową. - Teraz nie, lecz za jakiś czas chciałbym wrócić do swej prawdziwej rzeczywistości... Podejrzewam, że Loki, który jest prawdziwy dla tego Asgardu wróci w końcu do swego domu, a wtedy zapewne nie byłoby dobrze, byśmy wspólnie mieszkali w pałacu... Poza tym sądzę, że w końcu przyjdzie czas, bym stawił czoła wszystkiemu temu, co nabroiłem... - Więc wtedy narazisz Izydę i dziecko? - Nie, nigdy tego nie zrobię, są mi zbyt bliscy... - Więc dlaczego chcesz wracać? Czy źle ci w tym świecie? - Nie. Ale ja też tęsknię. - Wydaje mi się, że w sprawie Tesseractu nie powinniśmy nawet go słuchać — wtrącił Seth. - Gdy tylko sześcian wpadnie w jego łapska, ten człowiek ucieknie z nim, zostawiając naszą siostrę samą z małym dzieckiem i wtedy nigdy go nie odnajdziemy. Jak sam kiedyś przyznał, jest bogiem oszustwa, więc nie widzę najmniejszego powodu, dla którego mielibyśmy mu wierzyć. - Bracie, proszę cię, byś zamilknął i pozwolił mi pomyśleć — powiedział Ozyrys sucho. - Nie mogę tego zrobić, gdy widzę, jak zastanawiasz się nad słowami tego mężczyzny. - Loki... Czy przysięgniesz, że nie uciekniesz, gdy nadarzy ci się taka okazja? - Gdybym naprawdę chciał, uciekłbym już dawno temu, gdy Thor tylko zwrócił mi wolność — warknął Loki, nieco rozzłoszczony tym całym przesłuchaniem. - Znam moc Tesseractu i wiem, że nie chronicie sześcianu wystarczająco dobrze... Więc, powiedz mi, Sethcie, jak zamierzasz powstrzymać mnie od ukradzenia go wam? - uśmiechnął się nieprzyjemnie. - Widzisz?! - w dłoniach Setha rozbłysła nagle złota włócznia. - Sam przyznał, że chce go wykraść! Jemu nie można wierzyć, bracie! To urodzony kłamca! Całe jego życie jest kłamstwem! - Opanuj się — warknął Ozyrys, zerkając na brata ostro. - I schowaj broń. - To bóg kłamstw! - ryknął niespeszony Seth. - Oraz lodowy olbrzym! - warknął rozsierdzony tą bezsensowną paplaniną Loki. Obaj mężczyźni spojrzeli na niego zdumieni. - Lodowy?... Co? - zapytał cicho Ozyrys. - Olbrzym. Nie jestem Asgardczykiem, lecz Jotunem. - Czy mój siostrzeniec przejął od ciebie tę cechę? - zapytał Seth złowrogo. - Owszem, lecz jestem dumny, że pochodzi z mej krwi. - Jesteś potworem, Loki! - wrzasnął Seth. W sekundę zmienił się w ponad trzymetrowego olbrzyma, zakutego w oślepiająco złotą zbroję, którego twarz zmieniła się w przerażający pysk szakala.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
A potem rzucił się wściekły na Lokiego, który wstał szybko od stołu. W jego dłoniach błysnęły sztylety. I wtedy na Setha wpadł Ozyrys, również w swej bojowej, złotej postaci. Kłapnął potężnym dziobem jastrzębia i napiął ramiona, unieruchamiając brata w miejscu.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Pazury z nieprzyjemnym dla uszu piskiem zgrzytnęły po marmurowej posadzce, gdy wielki pies szarpnął się dziko, starając się wyrwać z uścisku króla. - Uspokój się, bracie, albo nałożę na ciebie zaklęcie wiążące! - warknął Ozyrys, choć jego słowa były zniekształcone przez dziób. Loki z zaciekawieniem obserwował tę walkę, cały czas gotowy do odparowania ewentualnego ataku. Podejrzewał jednak, że by móc to zrobić, będzie musiał przybrać swą prawdziwą formę, a to nie bardzo mu się podobało... - On nas wszystkich oszuka! - zawył Seth, walcząc wciąż z obezwładniającym uciskiem brata. - Nie mam zamiaru nikogo oszukiwać! A na pewno nie Izydę i mego syna! - wrzasnął w końcu Loki, tracąc już nad sobą panowanie. Podłoga jęknęła w proteście pod jego stopami, gdy w furii zmienił swą postać. Choć nie przewyższał mężczyzn wzrostem, był od nich sporo cięższy, choć nie miał jak oni zbroi. A przynajmniej nie tak pełnej, jak ci dwaj.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
- Tak, jestem potworem! - syknął. - Doskonale zdaję sobie z tego sprawę! Lecz Izyda zaakceptowała mnie takim. Nie przeraziłem jej! Była jedną z nielicznych, którym nie przeszkadzał mój wygląd... Pokochała mnie, czego nie byli w stanie uczynić nawet moi prawdziwi rodzice. Więc jeśli tak bardzo wam przeszkadzam, chętnie opuszczę ten dwór z moją własnością i to nawet bez waszej zgody!