Rozdział #4

4.9K 342 18
                                    

Mój dom jest naprawdę piękny.

Wchodząc przez bramę można zobaczyć  ogromną fontannę z baletnicą stojącą na jednej nodze. Drugą nogę unosiła w powietrze tak, że był to równy kąt 90 stopni.

Była to podobizna mamy, bowiem była kiedyś słynną baletnicą. Dzięki temu, że miała taki zawód, poznali się razem z tatą. Był wtedy jakiś obiad dla wszystkich z taty firmy i sekretarz taty zamówił, dla umilenia wieczoru, występ taneczny. A tak się składała, że moja mama była założycielką zespołu, co z kolei oznacza, że występowała razem z nimi.

A potem zdarzyło się coś przewidywalnego:

Rodzice popatrzyli sobie w oczy i bla,bla,bla. Wiadomo co było dalej. Mama zaszła w ciążę, a gdy tata się o tym dowiedział, to odrazu zapragnął zostać jej mężem. Po sześciu miesiącach od poznania byli już małżeństwem.

Potem urodziła się Nina, ale niestety zmarła przy porodzie. Następny był Logan, który jest już pełnoletni i obecnie jest lekarzem w Afryce, a na końcu urodziłam się ja- Kayla, dziewczynka, której nikt nie chce.

No ale dość tych bzdur. Nie skończyłam opowiadać o moim domku.

Mój dom ma bodajże 455 metrów kwadratowych, dwa piętra, piwnicę (która również jest schronem przed tornadem) i ogromny ogród, przez który codziennie się przewija tysiące ogrodników.

Mój pokój znajduję się na poddaszu, które mam praktycznie całe dla siebie, odkąd wyprowadził się Logan. Ściany pomalowane są na biało i niebiesko. Na suficie wiszą trzy ogromne złote żyrandole, które tata specjalnie sprowadził z Włoch.

Na mojej powierzchni po prawej znajdują się też ogromne biblioteczki aż do sufitu, dwa plakaty , cztery komódki, a na nich zdjęcia rodziny, i drzwi, które prowadzą do mojej garderoby. Na wprost  znajdują się  schody ( ponieważ moje łóżko znajduje się na antresoli), a po lewej jedno duże białe biurko, drzwi do łazienki i  szafa, a na niej radio i głośniki.

Ogółem, mam niby pokój wymarzony przez nastolatków.

Najlepszą częścią mojego pokoju jest ogromny balkon na całej długości jedej ze ścian. Kontury rozsuwanych okien również pomalowane są na mój ulubiony odcień złotego, ale złoty nie ma tu nic do rzeczy, bo wchodząc na balkon, widać całe miasto, a ten widok zabiera dech w piersiach. Lubię wstawać wcześnie rano i oglądać, jak ze Starbucksa wychodzi mężczyzna z kawą, z którą chwilę potem się przewraca. Albo jak słońce postanawia zacząć nowy dzień. Patrząc na coś takiego, ma się ochotę zacząć dzień razem z nim.

- Ok, Kylie jak się jutro ubierzesz?- Pytam samą siebie.

Jutro muszę zrobić się na bóstwo, jak zawsze w pierwszy dzień szkoły. Nie mogę uwierzyć, że znowu muszę wracać do tego nudnego życia składającego się jedynie z popularności. Nie lubię jej i chciałabym by zniknęła. Ale czy dałabym wtedy radę tak poprostu żyć? Znam odpowiedź: Nie dałabym. Prześladowało by mnie to, że gdybym była grzeczna, to musiałabym robić to, co każe Lucinda, a myślę, że ona nie jest wcale takim aniołkiem, za jakiego uważa ją tata. Myślę, że prędzej czy później zerwałaby z tatą i wzięła połowę majątku. Ojciec by się załamał, a jak znam życie, to obwiniałby o to mnie, a moja psychika nie dałaby rady sobie z tym poradzić i pewnie dwa tygodnie później byłby mój pogrzeb.

Weszłam do ogromnej garderoby (oczywiście złotej), w której znajdowały się wszystkie moje ubrania. Od butów po nakrycia głowy. Od bransoletek na rękę prawą, po bransoletki na rękę lewą.Ogólnie mówiąc- wszystko... Podeszłam do szafy, w której rzeczy były przesuwane przez pilota, którego trzymałam teraz w ręku. Wystarczył jeden przycisk, a z sukienki czarnej robiła się biała na ramiączkach. Ale jutro potrzebuję czegoś lepszego. Czegoś co będzie mówiło: Jest mi dobrze, więc się odwal.

Postanowiłam wezwać swojego doradcę- stylistę Nicka, którego ubóstwiam i traktuję jak przyjaciela. Został wybrany jeszcze przez Kate, czyli moją mamę. Na początku bardzo nie lubił tej pracy i mógł się zwolnić, ale potem zobaczył mnie i się ze mną zaprzyjaźnił. Dziwna, ale prawdziwa historia.

- Wzywałaś mnie Kylie?- Po chwili otwierają się drzwi i wchodzi przez nie Nick- O! Widzę, że nie masz weny na wybieranie najlepszych ubrań w kraju!

Nick bardzo lubi się ze mnie śmiać i chyba trochę nie rozumie dlaczego udaję wielką pasjonatkę mody, ale to akceptuje, za co go kocham.

- Proszę pomóż mi ! Ja dłużej nie wytrzymam patrząc na te materiały, które współcześnie nazywane są ubraniami.

- Oj moja droga ! Obrażaj sobie ogrodników,ale nie stylistę! To co robię to prawdziwa sztuka!- Poważnieje, a potem zaczyna się śmiać widząc moją minę- No dobra. Chcesz coś zjawiskowego?- Podchodzi do szafy i wyjmuję z niej piękną czerwoną sukienkę, która mi się naprawdę podobała- Ok, ale mamy problem.

- Jaki ?- pytam ze zdziwieniem.

- Taki, że ta sukienka nie pasuję do blond włosów.. Jedynie do czarnych.

Otworzyłam szeroko buzię. Kiedyś bardzo chciałam zmienić fryzurę na coś ciemniejszego, ale tata się nigdy nie zgodził.

- A mogę?- patrzę na niego.

Wychodzi na chwilę, nie wiem dokładnie gdzie, ale po chwili wraca i mówi:

- Chodź, bo fryzjerki się nie cierpliwią.

...................................................................................................................................................................................

Niezmiernie dziękuję za czytanie mojej powieści :)

Jesteście super :)
Proszę komentujcie i dawajcie serduszka :)

Wasza Adri :)

Tak trudno być sobą... ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz