gojō satoru x f!reader

359 18 39
                                    

           [imię] chciała być idealna

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

           [imię] chciała być idealna. dostrzegając wszystkiej chwili jego niknącą w niezrozumieniu twarz, uzmysłowiła sobie, jak niebywale do tego dążyła. ażeby nie odwracał się do niej plecami. obserwowanie ich niegdyś ją umęczyło. niech dla odmiany obdaruje ją uśmiechem! lecz jedynie takim, jaki w ostatnim czasie otrzymał suguru ─ tym przepięknym ─ były wtedy urodziny tego rozczochrańca, prawda? getō musiał być godziwym szczęściarzem. ona zadręczała się miesiącami w poszukiwaniu idealnego prezentu a dostała ledwo nędzne podziękowanie. nędzny uśmiech. nędzny dotyk dłoni. nędzną wymianę spojrzeń.

nie mogła być ponadto pewna, czyż naprawdę napełniony był on radością. jego twarz była lekkiego serca, dopóki nie ujrzał rozbłysku węglowych kosmyków. cały w skowronkach podbiegł do niego i pomimo tego, że nie wręczył mu absolutnie niczego, wrzał wręcz z uciechy. jakby widział w nim swoje bóstwo. nie robił nic niezwykłego, a tak przy życiu na niego reagował.

zaprawdę chciała być wyjątkowa. po głębszych rozmyślaniach doszła jednak do wniosku, że nie dorośnie jemu do tych nonszalancko wysokich pięt. ba! była tego pewna. szczyptę lat ich rozdzielało, a nie była zdolna do zrozumienia toku myślenia gojō. w czym była od niego gorsza?

dlaczego nie mogła równać się z hebanowym chabaziem, podczas gdy ona miała do zaoferowania urodziwe pastwisko barwnych kwiatów? dlaczego nie mogła równać się z przekłutym kołem, chociaż posiadała na pęczki dobrze funkcjonujących? dlaczego nie mogła równać się z ziarnkiem piasku pośród doskonałości jej własnoręcznie sporządzonej mąki? nie była wystarczająco dobra, zgadza się? w takim razie, z jakiego powodu zdecydował się właśnie na nią?

skoro nie była unikalna. skoro nie była imponująca. skoro nie była czarnym zielem na łące o wiele piękniejszych kwiatów. skoro nie była prześwidrowanym kołem wśród miliona działających; skoro nie była ziarnem piachu w bezbłędnie wykonanej mąki. skoro nie była jak on. albo nim.

choćby świat miał się skończyć tu i teraz nie dostanie odpowiedzi, co? nie szkodzi. wbrew temu, iż jej serce tak wybitnie utyskiwało było w porządku. uświadomiła sobie, że dążyła do bycia nierealnym wzorcem ─ ostatecznie rezygnując. nie była odpowiednia, aczkolwiek chciała móc trwać u jego boku tak długo jak będzie to możliwe. oglądanie jego pleców nie należało do najciekawszych zajęć, ale rutyna nie mogła być przecież aż tak zła.

jego białawe włosy, które lustrowała wszelkiej doby, także nie mogły być nużące. nie wiedziała jaki wyraz twarzy obiera, bo w końcu nie chciał na nią spojrzeć, niemniej myślała, że byłby dla niej nieczytelny. bez cienia wątpliwości nie udało jej się osiągnąć celu. jakkolwiek [imię] obiecała, że spróbuje być idealna w swojej niedoskonałości. nie będzie dążyła do bycia czymś nieosiągalnym. zachowa siebie taką, jaką pokochał. nie było to wszelako ani trochę satysfakcjonujące.

to pieprzenie zaczynało być irytujące. dlaczego miała stać w miejscu, kiedy zaczynała go tracić? co ważniejsze, dlaczego on nie próbował z tym nic do cholery poczynić? dlaczego nie raczył na nią spojrzeć? chciała zobaczyć. chciała dotknąć. poczuć ─ jego dawne uczucia wobec niej. iżby było jak wcześniej. nie chciała zasypiać przy nim wyłącznie po to, aby rano budzić się w samotności. dlaczego uciekał? dlaczego tak bardzo nie chciał się do niej zbliżyć? byli na tyle blisko, że chciała wiedzieć, jeśli czuł się bezradnie.

niech zrobi to dla niej. niechże się odwróci. rzuci na nią okiem. no dalej.

uśmiechnij się, satoru.

one-shoty , animangaМесто, где живут истории. Откройте их для себя