ROZDZIAŁ 11

1.5K 41 64
                                    

Po akcji z moim ojcem, Luke zwolnił mnie z reszty dzisiejszych lekcji i mogłam pojechać do domu ochłonąć. Kiedy razem z moimi przyjaciółmi wchodziliśmy do mieszkania wpadł mi do głowy świetny pomysł. A przynajmniej dla mnie świetny.

- Wiecie na co mam ochotę? - Spytałam siadając na kanapie, a kiedy Matt zaprzeczył odpowiedziałam na swoje pytanie. - Na imprezę. Z tego co wiem jeden ze znajomych Ashtona dzisiaj jakąś robi.

- Miałaś ochłonąć - jęknął Harry siadając obok mnie.

- Chce się zabawić - wyznałam odwracając się w jego stronę. - Por favor* Hazza - dodałam robiąc maślane oczy.

- No dobra... Wiesz gdzie jest ta impreza? - Zaprzeczyłam. - Zadzwonię do Ashtona i się go spytam, a ty leć się przygotować.

- Jeszcze jest dużo czasu - mruknęłam i sięgnęłam po pilot do telewizora.

Nie byłam typem dziewczyny, która potrzebowała kilku godzin na ogarnięcie się. Mi wystarczała niecała godzina, a czasem nawet jedynie dwadzieścia minut. Najwięcej czasu zawsze zlatywało mi na uporanie się z moimi włosami. Mimo, że były proste i zadbane to za cholerę nie dało się ich sensownie ułożyć. Moim zdaniem problem był z ich długością. Już od dawna mnie ona wkurzała, ale byłam do niej zbyt przywiązana. Ostatnio zaczęły mnie coraz bardziej wpieniać dzięki czemu załatwiłam sobie wizytę u fryzjera na niedzielę. Może oprócz obcięcia ich jakiś kolorek też wleci...

Kiedy była za dwadzieścia dwudziesta poszłam do swojego pokoju. Chcieliśmy wyjechać o dwudziestej czterdzieści czyli tak, aby być trochę po dwudziestej pierwszej. Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać sukienki, które specjalnie kupiłam na właśnie takie wypady. Wybór padł na błękitną, obcisłą i marszczoną sukienkę mini z dekoltem carmen, długimi, szerokimi i bufiastymi rękawami oraz wiązaniami po bokach. Pomalowałam się trochę lżej niż zazwyczaj, żeby makijaż pasował do sukienki, a włosy pofalowałam. Na stopy założyłam białe, wiązane, skórzane buty za kostkę na platformie posiadające obcasy. Do białej, małej torebki na srebrnym łańcuszku schowałam telefon, portfel, papierosy, zapalniczkę oraz parę kosmetyków. Założyłam jeszcze biżuterię, przeglądnęłam się w lustrze i ruszyłam do salonu.

- Jestem gotowa - z uśmiechem stanęłam przed chłopakami, którzy wciąż oglądali telewizję.

- Ale z ciebie laska - odezwał się po chwili Matt, a ja obróciłam się wokół własnej osi.

- Clar muszę ci przyznać, że zrobiłaś na mnie wrażenie - uśmiechnął się Harry wyciągając telefon z kieszeni po czym zrobił mi zdjęcie. - Muszę mieć do mojej kolekcji outfitów Clary - wytłumaczył widząc zmieszaną twarz Matta.

- Twoja koleżanka z tego projektu policyjnego będzie na tej imprezie? - Spytał Matt.

- Z tego co mi wiadomo nie opuściła żadnej większej imprezy od roku - oznajmiłam.

Sophie Miller - brązowooka dziewczyna z brązowymi włosami do ramiom i piegami. Wyższa ode mnie o głowę i kochająca, tak jak ja imprezy. Poznałyśmy się w pierwszym dniu programu nieletnich w policji, ponieważ jako jedyne zostałyśmy przydzielone do policji w Houston. Prawie od razu złapałyśmy fajny kontakt i od tamtego czasu trzymałyśmy się razem. Chociaż przez ostatni tydzień nie miałam czasu, żeby z nią pogadać. Dziewiętnastoletnia dziewczyna była na nauczaniu domowym i zazwyczaj pracowała w terenie co oznaczało, że jeździła na patrole, ale czasem zdarzyło się, że siedziała w biurze wypełniając papierkową robotę Mike'a.

Wzięłam ze stolika kawowego szklankę z wodą, której się napiłam. Na tej imprezie miałam ochotę zaszaleć. Nie tylko z tańcem, ale też z alkoholem. Co prawda nie powinnam dawać złego przykładu innym, ale miałam na to wywalone.

Agentka FBI // TOM 1 // UPDATEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz