Rozdział 5

62 7 2
                                    

Gdy wszyscy oddalili się z sali tronowej Trzy Gwiazdy wpatrywały się wyczekująco w swoją księżniczkę.
- Co się dzieje księżniczko? - spytała Fighter - dotąd nie świętowaliśmy tak podczas jakiejkolwiek wizyty.
- Ta wizyta jest wyjątkowa - powiedziała Kakyuu i puściła oczko w stronę lidera swej ochrony. Zdezorientowana Fighter spłonęła rumieńcem. Księżniczka nigdy wcześniej się tak nie zachowywała.
- Czy to na pewno bezpieczne? - spytała Maker - przecież Królestwo Silver Milleniu jest tylko legendą, a nawet przyjmując ją za prawdę, to według podań zostało zniszczone wieki temu.
- Nie można jednak tracić nadziei na odbudowę - powiedziała księżniczka puszczając wodze fantazji. Oj gdyby mogła im powiedzieć. Ale wtedy popsułaby przecież niespodziankę.
- Tak, choć zawsze są ograniczenia - upierała się Maker - w przypadku Kinmoku my przetrwaliśmy wojnę i mogliśmy odbudować planetę. Jednak z podań wynika, że Silver Millenium nie miało tyle szczęścia i w trakcie wojny polegli wszyscy, łącznie z królową i następczynią tronu.
- Oj Maker - westchnęła Kakyuu - Twoja dociekliwość czasem jest problematyczna. Nie mogę Wam zdradzić szczegółów ale przed chwilą poznałam dokładniejszą historię tej wojny. Wierzę, że Silver Millenium ma jeszcze szansę na świetlaną przyszłość
- Skąd pewność, że nie zostałaś okłamania księżniczko? - spytała Fighter - a jeśli to podstęp? A jeśli ktoś chce nas zaatakować pod przykrywką tego legendarnego królestwa?
- O którym nigdy nie słyszałyśmy - prychnęła Healer.
- Wiecie o nim więcej niż Wam się wydaje - zaśmiała się Kakyuu - a ja wierzę mojemu rozmówcy. Poza tym od dawna miałam nadzieję ponownie ujrzeć Sere-chan i jej towarzyszki.
- Sere-chan? Znasz ją księżniczko? - spytały zdziwione czarodziejki zwracając uwagę na ten pieszczotliwy przyrostek.
- Tak - zarumieniła się Kakyuu chichocząc - jednak nic więcej nie powiem. Za to mam dla Was zadanie specjalne - powiedziała już poważniej - liczę, że oprowadzicie naszych gości i się nimi zaopiekujecie.
- Oczywiście Kakyuu-hime - powiedziała Fighter służbowo - jako Sailor Starlights zapewnimy im należytą ochronę.
- O nie Fighter - zaprzeczyła księżniczka - ochronę zapewni straż pałacowa i pozostałe czarodziejki. W weekend nie będziecie na służbie. Daje Wam wolne. Chcę jednak abyście  dotrzymali towarzystwa moim gościom.
- Prywatnie? - zdziwiła się Healer. Nie miała ochoty spędzać czasu z jakimiś rozkapryszonymi dziewczynami.
- Prywatnie - potwierdziła księżniczka - byłoby też miło gdyby Seiya, Yaten i Taiki wystąpili na festiwalu jako Trzy Gwiazdy.
- Wybacz księżniczko ale już nie śpiewamy - powiedziała Fighter. Wiedziała że nie tylko ona straciła chęć do śpiewania. Bo jak śpiewać o miłości, gdy nie ma się na nią szans? Na początku Trzy Gwiazdy śpiewały z miłości do księżniczki. Później dołączyły do tego uczucia, których istnienie odkryły na Ziemi. A teraz, gdy księżniczka już się znalazła a ich serca były miliony lat świetlnych stąd, Trzy Gwiazdy nie miały inspiracji do śpiewu.
- Wszystko jeszcze może się zmienić - powiedziała Kakyuu wstając z tronu - a teraz wybaczcie, mam dekret do napisania.
Starlights nigdy nie widziały aby księżniczka z takim uśmiechem zabierała się do ustaw, dekretów czy innych spraw papierkowych. Nie mogły wiedzieć, że tym razem księżniczce sprawi to prawdziwą przyjemność. Jeśli Uran się nie myliła to Kakyuu musiała się przygotować. Musiała opracować dekret umożliwiający Gwiazdom opuszczenie jej boku. Wiedziała jednak że bez względu na wszystko Starlights nie zrezygnowałyby ze służby. Musiała zatem wymyślić coś innego. Może ochrona dalekiego władcy w ramach traktatu pokojowego? A może misja pokojowa?  Pomysły zaczęły kiełkować w jej głowie.

Gdy Kakyuu była zajęta przelewaniem swoich pomysłów na królewski papier trzej młodzi mężczyźni spotkali się w swoim ulubionym miejscu. Co wieczór na brzegu pałacowego jeziora Seiya, Yaten i Taiki spoglądali w gwiazdy i rozmawiali o minionym dniu. Albo raczej milczeli zatopieni w swoich myślach. Od powrotu na Kinmoku coś w nich się zmieniło. Choć nie mówili tego głośno to wszyscy trzej czuli się niekompletni. Czuli, że czegoś im brakuje. Jakby stracili cząstkę siebie która uparcie chciała wrócić. Albo raczej do której oni chcieli wrócić. Jednak tylko Seiya w pełni akceptował to uczucie. Jako jedyny był szczery ze sobą i potrafił jasno określić powód swego rozdarcia. Wiedział też, że jako jedyny nie ma możliwości na zmianę. Jego serce było w rękach osoby, która go nie chciała. Inaczej było z Yatenem i Taikim. Seiya był ciekawy, co zrobią jego bracia, gdy pogodzą się z tym co czują. Czy opuszczą Kinmoku i spróbują zjednoczyć swe serca? Z jednej strony miał na to nadzieję. Z drugiej bał się utraty braci. I bał się, że nie zniesie samotności z poczuciem, że oni mogą być szczęśliwi... Choć przecież tego im życzył.
- A wiecie, że w sobotę na Ziemi wypadałyby walentynki? - zapytał Taiki obserwując jednego z trzech staelitów Kinmoku.
- Pfff - prychnął Yaten - głupie święto dla roztrzepanych panienek.
- Czyli, że gdybyś był z Minako musiałbyś świętować? - zaśmiał się Seiya otrzymując automatyczny cios od brata. Jednak na tym się skończyło. Yaten nie rzucił się na niego z pięściami ani nie stoczył z pagórka wprost do jeziora podczas walki. Seiya wiedział, że to zły znak jak na srebrnowłosego.
- Mina na pewno ma już z kim świętować - westchnął zielonooki tak cicho, że bracia ledwo go usłyszeli. Nie dali jednak po sobie tego poznać i patrzyli w niebo jakby nie zdawali sobie sprawy z rozterek brata.

W tym czasie na Ziemi Haruka przytulała się do swojej śpiącej partnerki. Nie mogła zasnąć obmyślając plan. Bo choć udało się skontaktować z Kakyuu i uzyskać dane planety to nie był koniec problemów. Musiała umówić się z dziewczynami i jakoś się tam dostać. Nie wiedziała jeszcze tylko jak to zrobić...

W innej części Tokio trzy dziewczyny słuchały piosenek Three Lights. I choć były osobno to zachowywały bardzo podobnie. Każda z nich kierowała się tęsknotą. Każda pogrążała się w nierealnych marzeniach obiecując sobie, że od jutra z tym skończy. Obiecując sobie, że od jutra zapomni...

Sailor CupidWhere stories live. Discover now