ℝ𝕠𝕫𝕕𝕫𝕚𝕒ł 𝟛.

3 2 3
                                    

  Karol wraz z Lungą przemierzali las kierując się na wschód. Zastanawiało go to, czy Duch Lasu, najpotężniejszy dobry omen zechce zdjąć z niego klątwę. Słyszał o tym, że Duch daje i odbiera życie.

Z jego rozmyślań wyrwało go czyjeś wołanie o pomoc. Pociągnął za lejce, a Lunga natychmiast zatrzymał się w miejscu. Chłopak z przymrużonymi oczami rozglądał się na wszystkie strony wytężając zmysł słuchu.

Nawoływanie bylo wyraźne, więc musiało dobiegać z niedaleka i barwa głosu wskazywała na to, iż był to chłopak.

— Gdzie jesteś?! —krzyknął Karol wciąż się rozglądając.

—Jestem w dole!

,,W jakim dole do cholery? Tu jest chyba z kilkadziesiąt dołów!" —przeszło mu przez myśl, patrząc zdezorientowany na nierówną ziemię, w której było pełno dziur, tych głębokich i płytkich. Zazwyczaj mieszkały w nich duże pająki.

— Ehm... Tu jest pełno dołów.

Usłyszał głośne westchnięcie.

— Gdzie dokładnie stoisz? — zapytał głos. Karol szukał wzrokiem punktu, który mógłby wskazać mu jakoś położenie uwięzionego... Tego kogoś. Jego wzrok spoczął na bardzo grubym powalonym pniu drzewa, na którym rosło może z sześć gatunków kwiatów.

— Stoję naprzeciwko takiego pnia, który leży na ziemi; rosną na nim jeszcze wielokolorowe kwiaty.

— O! — uradował się ktoś. — Zaraz po prawej stronie tego pnia jest bardzo szeroka dziura i ja w niej jestem!

Książę zsiadł z jelenia i podszedł do dołu, w którym rzekomo był uwięziony "ten ktoś". I nie mylił się. W dole zobaczył siedzącego na ziemi młodego chłopaka (może około 16 lat) , którego wygląd był bardzo urzekający: blondwłosy roztrzepane na wszystkie strony, intensywnie szkarłatne oczy, okrągła twarz i rumiane policzki, był ubrany także w brązowe spodnie, na nogach miał kozaki do kolan, na tułowiu przywdziana była czarna koszula. Karol delikatnie się zarumienił, ale potem potrząsnął głową.

— Wiem, że jestem uroczy, ale może mnie już stąd wyciągniesz? — odezwał się chłopak posyłając szatynowi cwany uśmiech. Karol tylko przewrócił oczami na bok i odszedł do Lungi, a z dołu usłyszał zakłopotany krzyk chłopaka:

— HEJ, NIE ZOSTAWIAJ MNIE TU! HALO?!

Karol zaśmiał się i wziął linę z torby, po czym wrócił do dziury i rzucił drugi koniec chłopakowi.

— Złap się mocno jej, a ja cię wciągnę na górę.

Blondyn za jego poleceniem chwycił sznur i obwiązał go wokół pasa, po czym pociągnął na znak, że ten może go wyciągać. Karol przywiązał linę do szyi Lungi, aby ten mu pomógł; zwierzę cofnęło się i po kilku minutach chłopak został uratowany.

Okazało się jednak, że jest ranny: wyglądało na to, że miał zwichnięty nadgarstek. Blondyn kurczowo się za niego trzymał i pod nosem mamrotał niezrozumiałe słowa. Karol podszedł do niego i ukucnął przed nim.

— Jak ty się właściwie znalazłeś w tym dole? — zapytał zerkając raz to na rumianą twarz blondyna, a potem na siny nadgarstek.

— Cóż... Uciekałem przed demonem i za bardzo nie patrzyłem gdzie biegłem i... Wpadłem do dziury w ziemi.

— Ile tam mniej więcej siedziałeś? — spytał unosząc brew.

— Sam nie wiem... Może kilka godzin? Może całą noc? Nie wiem, straciłem poczucie czasu! — wykrzyknął chłopak zaciskając powieki i nerwowo kiwając głową na boki. Karol westchnął i pomógł mu wstać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 11, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝓓𝓸𝓵𝓲𝓷𝓪 𝓦𝓲𝓪𝓽𝓻𝓾 𝓲 𝓢ł𝓸𝓷́𝓬𝓪 - 𝓓𝔁𝓓Where stories live. Discover now