"Coś dziwnego kiełkuje we mnie"

162 9 12
                                    

~~~

"I close my eyes and I can see
A world that's waiting up for me
That I call my own
Through the dark, through the door
Through where no one's been before
But it feels like home"

Marzenie. Nieodzowna część życia człowieka. Każdy, nie ważne, czy jest delikatnym, pomagającym człowiekiem, czy zadufanym w sobie egoistą marzył chociażby o jednej rzeczy, w dzieciństwie, czy już w dorosłości. I o ile w przypadku tego pierwszego mogło to się tyczyć pokoju na świecie to przy tym drugim mogło chodzić o jakiś wyciek pieniędzy z banku... Najlepiej taki, który skierowałby te pieniądze na jego własne już i tak pękate konto. Jedyne, co nas ogranicza w snuciu własnych marzeń i celi na przyszłość jest nasza wyobraźnia.

Viktor od małego szkraba chciał zostać superbohaterem tak jak ci widziani w telewizji, podczas dobranocki. Często w zimowe wieczory razem z rodzicami bawił się w salonie petersburskiego apartamentu, który na ten magiczny czas zmieniał się w miasto pełne złoczyńców. Chłopiec przybierając na twarz maskę, zrobioną razem z mamą, wcielał się w bohatera na wzór Atomówek czy Pepe Pana Dziobaka. Takie wieczory były zdecydowanie najbardziej radosne. Szczęśliwy Viktorek ganiał ojca, udającego złoczyńce, po pokoju, a gdy udawało mu się go złapać sepleniąc lekko wołał "Mam cię, złoczyńco!" lub "To koniec twoich niecnych czynów!". Wtedy z dumą wymalowaną na młodej twarzyczce patrzył na mamę, która z rozczuleniem wyciągała do niego ręce. Szczęśliwy chłopie wpadał w jej ramiona i całą trójką śmiali się, przytulni do siebie.

Młody Nikiforov wiedział, że chce pomagać innym. Chciał być bohaterem na tyle na ile to było możliwe w rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Nie potrafił się zdecydować na zawód, jaki mógłby w przyszłości wykonywać. Mając czternaście lat myślał nad pracą, jako weterynarz. Kochał zwierzęta i widział się w tym. Jednak po zgłębieniu tematu w Internecie, zrozumiał, że to nie dla niego. Potem chciał zostać lekarzem, aby pomagać ludziom w potrzebie. I ten pomysł szybko został skreślony z listy, a na jego miejsce pojawił się nowy - policjant. Mógłby chronić słabszych i egzekwować prawo, panujące w mieście. Po wybraniu się z mamą na przedmieścia, aby zobaczyć jak wygląda praca stróża prawa, przerażony natychmiast z niej zrezygnował. Rosyjscy policjanci często byli brutalni i bezduszni, a nie tego chciał Viktor. W jego młodej główce pojawiało się pełno pomysłów na swoją przyszłość, jednak każdy prędzej czy później został odrzucony z różnych przyczyn.

"They can say, they can say it all sounds crazy
They can say, they can say I've lost my mind
I don't care, I don't care, so call me crazy
We can live in a world that we design"

Tak minęły mu dwa lata, a jasnowłosy nie wiedział, co chce robić w życiu oraz jaki kierunek w szkole wybrać. Za sugestią mamy postanowił pójść do liceum ogólnokształcącego, aby dać sobie jeszcze trochę czasu na zastanowienie i wybranie najodpowiedniejszej opcji. Poznawał świat dorosłych. Z roku na rok im bliżej pełnoletniości był tym bardziej w niego wkraczał.

Z pięciolatka marzącego o krzykliwym stroju i masce, zmienił się w dorosłego, przystojnego mężczyznę o atletycznej budowie ciała, zwracającym na siebie kolorem włosów i pogodnym błyskiem w lazurowych oczach. Człowiek o ramionach jak u boksera i miłym charakterze jak u szczeniaka. Nie potrafił przejść obok potrzebujących obojętnie. Zawsze starał się mieć przy sobie dodatkową kanapkę, którą mógłby oddać głodnemu bezdomnemu. Chętnie pomagał starszym ludziom w przechodzeniu przez pasy czy noszeniu toreb z zakupami. W okolicy, w której mieszkał, znali go wszyscy, mimo że większość osób nie wiedziała jak ma na imię. U starszych kobiet zyskał sobie miano "dobrego młodzieńca", a dla małych dzieci bawiących się w parku czy na podwórku był uwielbianym "mężczyzną o ładnych oczach i pogodnym uśmiechu".

D.R.E.A.M. [Victuuri, two-shot]Where stories live. Discover now