Untitled Part 4

5.3K 167 1
                                    

Wpis 4

To był piękny kwietniowy dzień, w powietrzu czuć było zbliżającą się wiosnę. Wiał ciepły wietrzyk i muskał moje włosy. Podniosłam twarz do słońca, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się jego ciepłem. Moje policzki rozgrzały się w jego objęciach. Atmosfera wiosny udzielała się wszystkim wokół, krążyła we krwi. Pary na ławkach, namiętnie i bez skrępowania okazywali sobie miłość. Drzewa pokryły się biała i różową pinaną kwiatów, ptaki śpiewały tak radośnie. Nawet w mieście było coś magicznego, wszystko z szarego i brudnego zmieniało się w zielony odcień, kolor nadziei i wszystko pachniało nowym życiem.

Wracałam jak zawsze z pracy spacerkiem przez park. Moje nowe czarne baleriny, lśniły w słońcu, słuchałam muzyki i śpiewałam wewnątrz siebie. Wymyślałam jak zawsze w głowie historie i rozmawiałam sama ze sobą. Byłam taka zadowolona, moja siostra się zaręczyła, ja pracowałam z książkami. Od dwóch miesięcy na pełen etat, bo kierowniczka placówki poszła na emeryturę i zwolnił się wakat. Wszystko było wreszcie cudowne, piękne, świat mnie znowu kochał. Zrobiłam po drodze zakupy w supermarkecie i nawet ciężkie torby, nie popsuły mi humoru. Chciałam ugotować kolacje dla mnie i siostry. Kochałam włoską kuchnie, miałam w planach przygotować spaghetti bolognese. Zapowiadał się cudowny wieczór, mieliśmy świętować jej zaręczyny. Wspinałam się radośnie na trzecie piętro naszej kamienicy. Zawsze tak robiłam, wzmacniałam moja kondycję, zamiast jeździć windą.

Kiedy dotarłam w końcu na górę i otworzyłam drzwi, byłam mocno zgrzana. Weszłam do mieszkania, ruszyłam od razu do kuchni i zaczęłam rozpakowywać torby. W miedzy czasie włączyłam automatyczną sekretarkę. Pierwszą wiadomością było nagranie telemarketera, z ofertą taniego kredytu. Druga wiadomość wstrząsnęła kolejny raz moim światem. Dzwoniła szefowa z pracy Ingrid, Andrea Jonse. Słuchałam wiadomości i zamarłam, wypuściłam z rąk puszkę z pomidorami, która potoczyła się w niekontrolowany sposób pod stół, w naszej małej kuchni.

Bezwładnie śledziłam toczący się po podłodze walec, nie mogłam się poruszyć, oddychać.

Tak naprawdę to nie wiem jak dotarłam do szpitala. Szefowa siostry powiedziała, że Ingrid zemdlała i zabrało ja pogotowie. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że otrzymam wyrok, cios prosto w serce......

Antidotum - # 1 ZniewolonaWhere stories live. Discover now