Untitled Part 5

539 15 1
                                    

5

Samotność, to stan umysłu, czy duszy?

Budzik karze moje wczorajsze szaleństwa, swoim krzykliwym zawodzeniem. Nie lubię poniedziałków, ale wtorek wcale nie jest łatwiejszy. Nie wiem czy jestem podekscytowana powrotem do pracy, czy przerażona tą perspektywą. Ktoś taki jak on, może zapanować nad twoim sercem i je złamać jak zapałkę.

Moja głowa lekko pulsuje i ogólnie moje samopoczucie dziś jest średnie. Połykam dwie zielone kapsułki. Śledzę przelewający się w nich płyn, nim włożę je do ust, są śliczne i na dodatek błyskawicznie pomagają.

Już pod prysznicem, myjąc swoje ciało myślę o nim. Kiedy ciepła woda spływa po moim ciele, muska i pieści moje zakończenia nerwowe, to jest tak kurewsko dobre uczucie, trafiam w stan nirwany. W mojej głowie Dominik właśnie stoi za mną, obejmuję mnie od tyłu silnym ramieniem. Łapie zachłannie moje piersi i namydla je żelem pod prysznic. Pieści je, ugniata, całując tył mojej szyi, zwiedza mój brzuch i pokrywa pianą całą cipkę. Poświęca jej dużo uwagi, doskonale na niej gra, na najwrażliwszych punktach. Tak dobrze czuć go koło mnie, jestem rozluźniona po boskim i intensywnym orgazmie, który zalał moje zmysły. Szkoda, że to moje ręce błądził po mojej skórze, a nie jego. Przez tego człowieka, zostanę największą w Polsce masturbatorką.

Jestem więźniem swoich niezaspokojonych pragnień. Przez całe życie gonie coś niedościgłego, nierealnego. Samo myślenie o tym, że właśnie miałam pod prysznicem szefa jest złe, zakazane. A marzenia tak niegrzeczne jak to, że właśnie pieszczę jego ciało, on dociska mnie do kafelek, a ja klękam przed nim i biorę do ust jego zapewne wielką erekcję. To piekło, na które sama się skazuję.

Powinnam oczyścić głowę z tych nieracjonalnych bzdur i stanąć twardo na własnych stopach. Ale jak ma to zrobić, on wszedł mi pod skórę. I ciągle moje myśli snują o nim jakieś marzenia. Na dodatek wygląda mi na faceta, który lubi pikantne zabawy. A ja ostatnio marze, o przeżyciu czegoś erotycznego, chcę poeksperymentować. A takie dzikie zabawy z tym Bogiem Seksu, brzmią tak dobrze, cudownie. Jestem podatna, słaba i bezwolna wobec niego.

A u mnie trwa szara rzeczywistość, szykowanie do pracy, poranne zimno w mieszkaniu. Otulam się szlafrokiem i biegnę do pokoju po strój. Wyglądam przez okno kiedy odsuwam zasłony, z nieba spadają pierwsze płatki śniegu. Trzeba zapomnieć o jesieni, a przystosować się do myśli o zimie. Płatki bardzo wolno tańczą, wirują, nim upadną i zginą w wodnistej brej. Czuję z nimi solidarność, są wolne i piękne przez chwilę, by stać się szpetną całością tego świata. To wszystko nastraja mnie nostalgicznie.

Nastała kolejna zima, a ja nadal jestem w tym samym punkcie, w jakim byłam rok temu. Sama. Bez nikogo, niekochana. Nikt nie stoi w kolejce do mnie, nikt nie puka do moich drzwi. Dlaczego? Czy w Polsce jest za mało wolnych facetów? Czy ukrywają się przede mną w jakiś pieczarach. Może potrzebna mi jest pomoc eksperta. Ale jakoś czułabym się strasznie z myślą, żeby odwiedzić biuro matrymonialne. Czy takie przybytki odwiedzają tylko nieudaczniki, pewnie przychodzi tam masa fantastycznych kobiet, a mężczyźni jak wszędzie są niezdecydowani, tchórzliwi i sami nie wiedzą czego szukają. Może zgłoszę się do programu Rolnik Szuka Żony. To byłyby dopiero jaja. Ale po obejrzeniu pierwszego sezonu, to samo, faceci, którzy są niezdecydowani i nieźle wkręcili te biedne kobiety. Pozostała tylko rozpacz i to przed wielką widownią. Zostały odrzucone i nadal są samotne. Taki już nasz los.

Julia na tropie Wielkiego OWhere stories live. Discover now