Summerfield High cz. I

573 39 28
                                    

Był chłodny listopadowy poranek, kiedy Katara przekroczyła metalową, skrzypiącą bramę Mythbrook School

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Był chłodny listopadowy poranek, kiedy Katara przekroczyła metalową, skrzypiącą bramę Mythbrook School. Suche liście, które już dawno opadły z wiekowego dębu nieprzyjemnie trzeszczały przy każdym jej kroku. Od piętnastu minut nieustannie prószył delikatny śnieg. Płatki wirowały w powietrzu, gonione porywistym wiatrem. Nie był to jednak ten magiczny rodzaj, zwiastujący święta, ale ten, który sprawiał, że wszystko było mokre, ponure i oślizgłe. A nazajutrz już wcale go nie było. W ciągu krótkiej drogi do szkoły dziewczyna zdążyła zupełnie przemarznąć, a jej włosy przemoknąć. Pchnęła ciężkie, mahoniowe drzwi z kołatkami w kształcie lwów. Na korytarzu nie było żywej duszy. Jej kroki odbijały się echem od kamiennych ścian i ławek, kiedy szybkim tempem kierowała się w stronę klasy biologicznej. Za zakrętem przystanęła jednak gwałtownie, widząc stojącą przy drzwiach panią Jennings.

— Dyrektor Gyatso wzywa cię do swojego gabinetu — Sekretarka powiedziała rzeczowo, po czym sama ruszyła w stronę schodów.

Co prawda była spóźniona dziesięć minut, ale nie był to powód, żeby od razu lądować na dywaniku. Zupełnie nie wiedziała o co chodzi. Mimo to posłusznie podążyła za starszą kobietą. W głowie przelatywały jej wszystkie występki jakich dokonała w ciągu minionych dwóch miesięcy. Oprócz zalania korytarza na parterze nie zrobiła nic strasznego. Poza tym gasiła tylko pożar, który wywołał Sokka i nie było nawet cienia dowodu, że to była ona.

Kobieta usiadła przy swoim biurku stojącym prostopadle do drzwi i gestem dała jej znać, że może wejść. Pchnęła lekko drzwi, od razu będąc skonfundowaną jeszcze bardziej. Obok wejścia Zuko opierał się nonszalancko o ścianę.

— Cześć czarodziejko — Rzucił rozbawiony, kiedy zamykała za sobą drzwi.

— Cześć ignorancie — Mruknęła tak, że tylko on mógł ją usłyszeć.

Gabinet urządzony był elegancko i reprezentacyjnie. Ściany i sufit pokrywały drewniane panele o żywym odcieniu. Po prawej stronie kratowanego okna typu portfenetr stało masywne biurko wykonane z palisandru indyjskiego. Katarze wydawało się, że było jeszcze większe niż to znajdujące się w gabinecie owalnym. Wszystkie papiery i szpargały były na nim schludnie poukładane. Na kosztownym krześle siedział mężczyzna z białym wąsem. Ścianę za jego plecami zajmowała gablota w odcieniu podobnym do biurka. Za przeszklonymi drzwiczkami stał rząd pucharów i nagród. Gdyby nie stojący na biurku laptop, pomyślałaby że w jakiś absurdalny, surrealistyczny sposób przeniosła się do początku dwudziestego wieku. Zdziwiła się kiedy zobaczyła, że dwa skórzane, pikowane fotele przed biurkiem zajęte były przez Toph i Aanga. Za brązowym siedzeniem chłopaka stał Sokka. Nie zdążyła dobrze się przyjrzeć, gdyż sekundę po niej do gabinetu wbiegła Suki.

— Przepraszam za spóźnienie — Wysapała, podchodząc do drugiego fotela.

Katara pozostała pod ścianą po drugiej stronie drzwi. Nie miała najmniejszego pojęcia dlaczego dyrektor zebrał ich razem. Zastanawiała się co takiego mogli wszyscy zrobić. Kiedy Suki do niech dołączyła Gyatso uśmiechnął się ciepło i splótł razem długie, chude palce.

Mythbrook School | AvatarWhere stories live. Discover now