All I ever wanted was you [Stucky]

Start from the beginning
                                    

Steve wyjrzał zza rogu budynku i spojrzał na boczne wejście od ich siedziby. Stało tam trzech mężczyzn uzbrojonych po same czubki głowy. 

— Czy wy też zauważyliście te pustki? To miasto wygląda jak opuszczone — usłyszał głos Hawkeye'a, który z pewnością zdążył rozłożyć się na dachu jakiegoś budynku, ubezpieczony w swój łuk. 

— Jarvis przeskanował teren. Miały tu wybuch zamieszki, które skończyły się wybuchem gazu w okolicznej fabryce. Większość mieszkańców została ewakuowana wczorajszego ranka — oświadczył Stark. — Lepiej starajcie się nie wdychać tego powietrza, jest zanieczyszczone w Trzydziestu czterech procentach — stwierdził. 

Rogers przyjrzał się mężczyzną po raz drugi i zauważył na ich twarzach maski, podobne do tej, którą miał Bucky. Kapitan starał się nie brać głębokich wdechów, biegnąc w ich kierunku. Ogłuszenie ich nie zajęło mu więcej, niż kilka minut. Gdy przedostał się do środka, od razu odczuł różnicę we wdychanym powietrzu. 

— W środku są jest filtrowane powietrze, nie czuć żadnych zanieczyszczeń — rzekł Steve do słuchawki. — Dostaliście się do reszty? — zapytał, biegnąc korytarzem. 

— Ja wraz z Thorem właśnie przed chwilą się wdarliśmy. Były małe problemy, jesteś potrzebny, Stark — rzekła Natasha, a w tle można było usłyszeć dźwięki walki. 

— Te cholerne darmozjady wychodzą na zewnątrz — oznajmił Clint. 

— Clint, obserwuj z góry pierwszy budynek — szepnął, gdy zobaczył cały oddział uzbrojonych osób rozproszony przy windzie. — Może zaraz dojść do niezłej jatki — dodał, wychodząc z ukrycia. 

— Robi się. 

Kapitan przebiegł wzdłuż korytarzy, z rozpędu wpadając na grupę osób, która natychmiastowo zaczęła się bronić. Przez pojedyncze okna zasłonięte kratami wlatywały strzały Clinta, które skutecznie ułatwiły pracę Rogersowi. Gdy obydwoje uporali się z grupą mężczyzn, Steve będąc lekko zdyszanym, biegł dalej, dopóki nie stanął przed potężną windą, która wyglądała jak za czasów wojny. Nie zastanawiał się długo, po czym wszedł do niej. 

— Gdybym był stukniętym naukowcem, to gdzie trzymałbym swoje eksperymenty? — zapytał sam siebie i po chwili kliknął na najniższe piętro. — Macie już coś? — zapytał reszty. 

— Nie licząc wściekłej bandy Rosjan, nie — odparł Tony. 

— Znalazłam jakieś pomieszczenia w którym gromadzili dokumenty — rzekła Czarna Wdowa. — Pogrzebię tu chwilkę, Thor poszedł do następnych budynków uporać się z resztą — dodała. 

Steve, podczas zjeżdżania w dół, ukucnął przed wejściem do windy i osłonił się swoją tarczą. W końcu nie wiedział, czego może się spodziewać. Hydra z pewnością zauważyła już obecność Avengers, musiał być bardziej ostrożny. Kiedy drzwi się rozsunęły, tak jak się spodziewał, został ostrzelany. 

— A ty coś znalazłeś? — spytał łucznik. 

— Nie do końca — odpowiedział, zagłuszony przez uderzające naboje o tarcze. 

Gdy na chwilę zawiesili ogień, Kapitan natychmiast to wykorzystał, ruszając do ataku. Spodziewał się raczej większej grupy ludzi, a jego oczom ukazało się dwóch mężczyzn uzbrojonych w karabiny. Gdy otumanił jednego z nich uderzeniem w tył głowy, spojrzał na drugiego, który mierzył do niego bronią. Gdy otworzył ogień, Steve natychmiastowo zakrył się tarczą, biegnąc do przodu. Gdy podciął przeciwnikowi nogi, ten upadł z hukiem na plecy, wypuszczając broń z dłoni. Rogers kopnął ją kilka metrów za siebie i pochylił się nad agentem Hydry. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Where stories live. Discover now