3. Steampunk.

4 0 0
                                    

 Dziś postaram się wam przybliżyć pojęcie steampunku. Osobiście, kierując się intuicją, oraz realiami współczesności, zaliczyłbym go do estetyki, nie do gatunku, bowiem jego charakterystyczną cechą jest możliwość osadzania historii kryminalnych, romansów, czy powieści przygodowych, w charakterystycznym momencie historii – w epoce „wiktoriańskiej": czasach pierwszych pociągów, dymiących fabryk, wielkich wojen, ostatnich odkryć geograficznych – w Wieku Pary i Elektryczności. Na podobnej zasadzie osadza się gry strategiczne w rodzaju „Persepolis", bądź „Assasin Oddysey" w realiach starożytnej Grecji. Mimo, że elementy wystroju gier (budynki, bronie, imiona postaci, bóstw, itd.) noszą lokalne, greckie nazwy, to podświadomie zdajemy sobie sprawę, że jeśli je zmienimy na np. rzymskie, wciąż będzie to strategia przeglądarkowa, i kolejno, gra akcji – przygodowa z elementami role-play. Równie dobrze ich akcja mógłaby toczyć się w starożytnym Rzymie. Seria „Assasin's Creed" nie bez powodu posłużyła mi za przykład. Jest powszechnie znana, nie tylko z nazwy, ale też swojej elastyczności w tej materii – lokowania fabuł w różnych epokach historycznych. Jednak, takie określenie pojęcia było to podejście pierwsze. Jako, że wydało mi się podejściem powierzchownym, we will go deeper.

Początków steampunku można by się doszukiwać w początkach całej fantastyki naukowej, w dziełach francuskiego pisarza i dramaturga Juliusza Verne'a, i jemu współczesnych, po drugiej stronie Kanału La Manche, jak Herberta Georga Wellsa, Sir Conana Artura Doyle'a. No któż nie słyszał o Juliuszu Verne'a? Jego powieści: „W osiemdziesiąt dni dookoła świata", „Podróż do wnętrza ziemii" i „Dwadzieścia tysięcy mil podwodnej żeglugi", stały się kanwą, na gruncie której powstało mnóstwo nowożytnych, również współczesnych adaptacji; wielokrotnie je ekranizowano i animowano, a bohaterowie i historie były tematem najróżniejszych gier, czy planszowych, czy komputerowych.

Jednak autorzy Ci są uważani za prekursorów steampunka dziś.

Gdy pomyślimy o charakterystycznym dla niego wiktoriańskim tle ich powieści, musimy sobie przypomnieć, że opisywali oni świat sobie współczesny – byli pisarzami science-fiction swoich czasów. Zresztą, steampunkowa stylistyka jest owocem nie tylko ówczesnego sci-fi, ale też powieści obyczajowych Charlesa Dickensa, Honoriusza Balzaca, czy tzw. dime novels – ówczesnej lekkostrawnej literatury popularnej, zwanej czasem „wagonową" (dziś powiedzielibyśmy, „lotniskową").

Fantastyka naukowa od momentu narodzin, starała się przewidzieć rozwój nauki i techniki i ich wpływ na społeczeństwo, raz na dwadzieścia lat opisać miasta przyszłości: Paryż, Moskwę, Nowy Jork, i ich tajemniczych mieszkańców... jeśli ktoś by je miał w ogóle zamieszkiwać. Za przykład takiej katastroficznej wizji niech posłuży „Wojna Światów" Herberta Georga Wellsa. Te śmiałe prognozy zderzały się z biegiem historii i starzały, dezaktualizowały, co znamienne dla fantasyki naukowej, w o wiele szybszym tempie i gorszej manierze niż książki innych gatunków. Kiedyś atrakcyjne, odważne w swym futuryzmie, pobudzające wyobraźnię czytelników, później – śmieszne w swej naiwności, niosące z lekturą gorzki posmak zawodu, a niekiedy wręcz groteskowe, niczym labirynt krzywych zwierciadeł, w którym przeglądał się człowiek XX wieku, świadomy okrucieństw obydwu wojen, jak choćby „Wyspa doktora Moreau".

Powieści Verne'a, dość lekkostrawne, były bardzo popularne, przenoszono je namiętnie na srebrny ekran od początku wieku aż do lat trzydziestych. Wspomnieć tu można choćby o „Wyprawie na Księżyc" George'a Méliès , pierwszym filmie science-fiction w historii, cudownie odnalezionym i odrestaurowanym sto lat później, już w kolorze, z ilustracją muzyczną zespołu „Air".

Cytat o „Wyprawie na Księżyc"
http://www.festiwalfilmuniemego.pl/filmy/podroz-na-ksiezyc-1902/

Ekranizacje te bywały mniej lub bardziej udane, dziesiąta muza jeszcze do lat dwudziestych pozostawała muzą niemą, miały one jednak wspólna cechę – prócz nielicznych wyjątków, umieszczały one akcję adaptacji w zaktualizowanym do czasów współczesnych filmowi tle historycznym. W filmie pojawiały się zatem wszystkie nowinki techniczne, których próżno by szukać w źródle inspiracji.

Epoka wiktoriańska bywała wtedy czasem wyśmiewana w liberalizujących się społeczeństwach zachodnich jako wsteczna, pruderyjna i naiwna. W Polsce panie domu zastanawiały się, czy pozwalać służącym kupować sobie sukienki na własną rękę (przełom lat 20' i 30', wg Joanny Kuciel-Frydryszak, autorki książki „Służące do wszystkiego" ). Spiesząc się trochę, wspomnę jedynie, że w międzyczasie była wojna. A za chwilę druga. Świat na chwilę zajął się ważniejszymi sprawami. Pióro, jak i taśma filmowa, bywały bronią w rękach obu stron konfliktu. Imperium Brytyjskie - Kolos na glinianych nogach, zaczął chylić się ku upadkowi.

Ówczesna fantastyka naukowa znów złapała wiatr w żagle – można uznać to za zasadę, że dzieje się tak w okresach nagłych skoków cywilizacyjnych. Teoria względności, ujarzmienie energii atomowej, przerażająca, niszczycielska siła Bomby, świadomość niechybnie zbliżających się lotów kosmicznych, i widma okrucieństw, do których zdolny jest człowiek, jeszcze raz pchnęła tłum zainspirowanych pisarzy w objęcia maszyn (sic!) do pisania. Science fiction tamtych czasów często cechowało się paranoją i strachem przed zagładą gatunku ludzkiego, podsycanymi przez Zimną Wojnę, wyścig zbrojeń i grę szpiegowską mocarstw. Popularnym motywem tak w literaturze, jak filmie, była inwazja obcych, czy to Marsjan, czy Wenusjan, i bynajmniej nie byli oni przedstawiani jako dżentelmeni w swych latających spodkach.

W 1955r., w kinach pojawiło się „Dwadzieścia tysięcy mil podwodnej żelglugi" Juliusza Verne'a, prosto ze stajni Disney'a – pierwszy zdaniem wielu steampunkowy film. Disney miał wtedy wielką ambicję – dowieść światu, że jego studio jest zdolne do produkcji prawdziwych filmów, nie tylko tych animowanych. Czy mu się udało – spójrzcie dziś na The Walt Disney Company, właściciela Uniwersum Marvel. Film okazał się istnym skokiem na bank a i krytyka nie szczędziła mu pochlebstw, został nagrodzony Oscarem za efekty specjalne. Przy budowie scenografii pracowało wtedy czterysta osób! Był też początkiem serii (skoków na bank), a także przetarł szlak innym wytwórniom. Równocześnie, po drugiej stronie Żelaznej Kurtyny, w Czechach powstają obrazy Karela Zemana „Baron Munchhausen", „Diabelski wynalazek", przełomowe w nowatorskim połączeniu animacji i tradycyjnego filmu i specyficznych, „staroświeckich" efektów specjalnych, porównywane do „Wyprawy na Księżyc".

Dziadek Walt miał nosa. Chodź ramy programowe stylistyki zdefiniowano w latach osiemdziesiątych, to kiedy natrafiłem na jego słowa: „Verne'a wyobrażał sobie rzeczy całkiem dziwne i cudowne", cytat ten wydał mi się mi się tak celny, opisał tak prosto i zwięźle to, o czym rozprawiamy, że musiałem go przytoczyć.

Źródło cytatu: https://d23.com/7-adventurous-facts-about-walt-disneys-in-search-of-the-castaways/

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 16, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Teoretyczne podskakiwanieWhere stories live. Discover now