4. My dad will help you... I guess

60 3 2
                                    

Tony's POV

Sophie nie odbierała telefonu, a dochodziła już północ. Moja córka wszędzie i zawsze ma przy sobie komórkę, więc coś musiało się stać. Chodziłem po warsztacie, rozmyślając co mogę zrobić, aż wybrałem najlepszą opcję.

-F.R.I.D.A.Y dzwoń po Avengersów - ogłosiłem. -Czekaj.- Rozmyśliłem się. - Najpierw zlokalizuj telefon Sophie.

-Już się robi Panie Stark. - odezwała się sztuczna inteligencja ze ścian, a po chwili dodała - telefon znajduje się w kamienicy w Queens, Nowy York.

Sophie's POV

Świetnie rozmawiało się z Peterem, po 3 godzinach nadal nie skończyły nam się tematy, a wręcz przeciwnie, przybywało ich coraz więcej. Śmialiśmy się cały czas, a jego czekoladowo brązowe oczy non stop spoczywały na mnie.

W pewnym momencie Peter zaproponował film, a ja oczywiście się zgodziłam, chociaż wiedziałam, że w domu będę miała przechlapane, bo było już późno. Ten chłopak miał w sobie coś, czemu nie mogłam się oprzeć. Obejrzeliśmy jakieś 20 minut, gdy usłyszeliśmy huk poprzedzony trzaskiem. Zerwałam się z miejsca, tak jak Peter i pobiegliśmy do przedpokoju, skąd, jak się domyśliliśmy, doszedł hałas. Moje oczy od razu zobaczyły metalową czerwoną zbroję i drzwi wyłamane z zawiasów.

-TATO CO TY ROBISZ?!

-Ratuję moją kochaną córeczkę, która powinna być w domu od 4 godzin - schował maskę i uśmiechnął się ironicznie. - Mogłaś chociaż telefon odebrać, to bym nie myślał, że coś ci się stało... A teraz, kto ty jesteś i co robisz z moją córką - dodał, celując ręką z odpaloną bronią w Petera, a ja, długo nie myśląc, zasłoniłam go sobą i odezwałam się - Po pierwsze, schowaj to działko, tato. Po drugie, to jest Peter, o którym ci opowiadałam. - Tutaj poczułam wzrok chłopaka na sobie. Wiedziałam, że się uśmiecha, ale zdecydowałam kontynuować. - Wydaje nam się, że... ma moce. Tak jak Steve, Bruce, Wanda, ty i wszyscy Avengersi, więc zamiast wyważać drzwi i próbować go zabić, mógłbyś mu pomóc. Proszę - dodałam, widząc surowy wzrok ojca. Ten westchnął i powiedział coś w stylu "zastanowię się" i kazał mi iść zabrać swoje rzeczy.

Kiedy przyjechał Happy, w samochodzie od razu poczułam się śpiąca, więc oparłam głowę o ramię Petera siedzącego obok mnie i zauważając jego czerwone policzki, zamknęłam powieki. Długo nie musiałam czekać, aż tata zaczął komentować tę sytuację, ale naprawdę nie obchodziło mnie już to.

Następną rzeczą, którą pamiętałam jest mój pokój o 8 rano. Obudziłam się w ciepłym łóżku z roztarganymi włosami i ciuchami oraz makijażem z poprzedniego dnia. Wstałam i kiedy położyłam swoją dłoń na klamce żeby wyjść, coś mnie powstrzymało. Wnioskując z wczorajszych wydarzeń, Peter jest w pokoju gościnnym, który znajduje się tuż za ścianą. Cofnęłam się i poszłam do łazienki, do której na szczęście miałam dostęp z pokoju. Wzięłam gorący prysznic, zmywając przy okazji makijaż, umyłam zęby, przebrałam się w krótkie spodenki i bluzkę oversize. Kiedy spojrzałam w lustro pomyślałam: Nie jest źle.

Schodząc po białych schodach do kuchni, usłyszałam rozmowę taty i Nat. Mówili o czymś poważnym, więc stanęłam, żeby przysłuchać się lepiej, ale poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Ledwo powstrzymałam się od krzyku i spadnięcia ze schodów.

-Co robisz? - zapytał Peter.

-Co... ja... ymm szłam na śniadanie - odpowiedziałam w końcu. - A ty?

-Też. To może chodź do Delmara? - zaproponował, również słysząc rozmowę dorosłych i schodząc kilka schodków niżej, żeby być na tym samym poziomie co ja, jednak widząc moją niepewność dodał - Najlepsze kanapki w Queens! Byłaś tam, prawda?

-Oczywiście, że byłam! Za kogo ty mnie masz - zaśmiałam się.- Tylko, że wolę Sub Haven.

-Nieee, mają za dużo buły.

-Lubię bułę. - Dopiero gdy powiedziałam to na głos usłyszałam, jak dziwnie brzmi, więc zmarszczyłam brwi.- No dobra, niech Ci będzie. - Przewróciłam oczami, widząc słodko proszący wzrok chłopaka. - Tylko muszę się ogarnąć, to pojedziemy od razu do szkoły.

-10 minut, inaczej idę bez ciebie - zaśmiał się Peter podążając swoim wzrokiem za moją sylwetką.

Gdy weszłam do pokoju, zdecydowałam się zrobić mój codzienny makijaż, czyli rozświetlacz pod oczy, eyeliner i podkreślenie brwi. Szybko uczesałam włosy, rozprostowując przy tym moje lekkie, naturalne fale.

Po około 15 minutach zeszłam do kuchni, ale Petera tam nie było, więc udałam się do pokoju gościnnego, w którym spał, lecz tam też go nie zastałam. Poszłam do salonu i zapytałam się mamy, czy widziała gdzieś chłopaka, a ta powiedziała, że chyba poszedł na dół do warsztatu Tony'ego. Pojechałam więc windą do jaskini taty i gdy już miałam wpisać kod do drzwi, usłyszałam uderzenia i szybszy oddech. Obróciłam się i na końcu korytarza, przez szklane ściany zobaczyłam Petera trenującego uderzenia w worek treningowy. Podeszłam do framugi otwartych drzwi i oparłam się o nią ramieniem, obserwując chłopaka.

- Nieźle - mówię w końcu, a Peter podskoczył na dźwięk mojego głosu. - Aż tak długo mnie nie było?

-N... nie, tylko pomyślałem, że mógłbym potrenować, skoro mam się nauczyć jakie mam moce i jak je kontrolować i tak wyszło, że... - chłopak wpadł w słowotok, ale ja mu przerwałam mówiąc "spokojnie, nabijam się tylko" - A tak w ogóle to ł... ładnie wyglądasz.

-Dzięki - uśmiechnęłam się. - Okej, zbieraj się, bo jestem głodna.

Kiedy dotarliśmy, Peter zamówił nam kanapki i pojechaliśmy do szkoły jego autem, bo w przeciwieństwie do mnie, zdał już prawo jazdy.

-Widzę, że szybko pozbierałaś się po rozstaniu. - Podbiegł do mnie Flash. Ja nie zwracając na niego uwagi założyłam plecak na jedno ramię i kiedy chciałam wejść do budynku ten złapał mnie na wolny nadgarstek.

-Zostaw mnie - powiedziałam spokojnie, ale stanowczo, jak uczyła mnie mama. Spojrzałam na Petera i potrząsnęłam na niego lekko głową, dając znać, że poradzę sobie sama. Jednak w tamtym momencie wiele rzeczy stało się na raz. Flash zacisnął uścisk, a kiedy chciałam odejść, szarpnął za nadgarstek tak, że ledwo utrzymałam się na nogach. Czując w nim okropny ból powiedziałam - Serio, teraz tak się bawisz? Żałosne. - Peter nie zdołał dłużej utrzymywać emocji na wodzy i rzucił się na Flasha. Ten, próbując się bronić, odepchnął mnie na chodnik i wylądowałam na uszkodzonej ręce. Z wielkim trudem podniosłam się z ziemi i podbiegłam do walczących.

-Peter, stop! - krzyknęłam, a chwilę potem zaczęli zbierać się nauczyciele.

To be continued

~~~

Witam wszystkich czytających! W końcu wstawiam nowy rozdział. Strasznie przepraszam, że tak długo mi to zajmuje, ale miałam  BARDZO ważne egzaminy i nie miałam kiedy pisać.  Things will get better, bo za około 2 rozdziały (tak mam w planach, ale nie wiem jak wyjdzie) będzie impreza wspomniana w 1 rozdziale więc szykujcie się😗 

Dajcie też znać czy mam ciągnąć tę historię jak na początku miałam zamiar (rozwinąć kilka wątków, urozmaicić fabułę bo teraz mi się wydaje, że straszne nudne są te rozdziały), czy napisać szybsze zakończenie za około 4 lub 5 rozdziały? Napiszcie proszę i jeszcze raz przepraszam że tak długo to zajęło i że o takiej porze to wstawiam XD Dziękuję za każdy głos, każdą wiadomość i że dodajecie tę książkę do waszych list lektur oraz za 172 wyświetlenia! To bardzo dużo dla mnie znaczy, i love y'all 3000 <3

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 20, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

×I love you 3000× Peter Parker fan fictionWhere stories live. Discover now